* Niall*
Płakałem
ze wstydu. Czułem się okropnie. Chyba pierwszy raz zdarzyło mi się
być z kimś tak blisko. Na dodatek był to mężczyzna. Gubiłem się
już w swoich uczuciach. Znowu. Czułem jakiś dziwny wstręt do
samego siebie. Ubrałem się pośpiesznie. Do drzwi łazienki dobijał
się Justin. Nie chciałem... nie umiałem mu teraz spojrzeć w oczy.
-Niall!
Wyjdź, proszę . Co się dzieje?
Otarłem
łzy.
-Justin,
proszę idź sobie.
-Kochanie...
-Idź
stąd, bo nie wyjdę!!!
Słyszałem
jak odchodzi, więc wyłoniłem się z łazienki. Zobaczyłem tylko
jego plecy. Stał w kuchni i opierał się o blat, z głową
zwieszoną w dół. Przemknąłem się do wyjścia i opuściłem dom.
Było już późno i ciemno. Przeszedłem przez ulicę i wszedłem do
domu. Od razu pobiegłem do swojej sypialni aby nikt nie zauważył
mnie w takim stanie. Rzuciłem się na łóżko. Już nie płakałem
ale leżałem z twarzą w poduszce rozmyślając o tym jak się
czułem z tym co zrobił mi Justin.
Moje
ciało dawało wyraźne znaki, że jest mi dobrze. Tak się czułem.
Za to w mojej głowie rodziła się chęć ucieczki. Miałem tylko
świadomość, że to się nie powinno było dziać. Poszedłem do
łazienki wziąć prysznic. Miałem dziwne uczucie, że muszę zmyć
z siebie jakiś brud. Choć nie powinienem się tak czuć, bo Jus
mnie nie skrzywdził, nie zrobił nic wbrew mojej woli.
Umyłem
dokładnie swoje ciało. Relaksowałem się w strumieniach ciepłej
wody. Moje ciało opuścił cały stres. Wróciłem do pokoju ubrany
jedynie w bokserki. Sięgnąłem po swój telefon.
,,4
nieodebrane połączenia od:Justin''
,,2
nieprzeczytane wiadomości''
Pisał
,, Co się stało, Niall? Posunęliśmy się za daleko?'' i
,,Przepraszam''.
Nic
nie zrobiłem tylko odłożyłem komórkę na szafkę nocną.
Było
mi szkoda Justina. Biedak się martwił. Nie chciałem by czuł się
winny. Przecież godziłem się na to co robił. Nie potrafiłem w
tej chwili na niego spojrzeć czy się odezwać i to była tylko moja
wina.
Byłem
zły sam na siebie, że się tak zachowuję i chłopaka, którego
kocham wpędzam w poczucie winy.
*
Justin *
Na
początku nie rozumiałem jego zachowania,ale uświadomiłem sobie,
że go skrzywdziłem. On się bał, nie chciał tego. Wszystko
schrzaniłem. Pewnie już się do mnie nie odezwie. Cały wieczór
martwiłem się i biłem się w myślach za swoje bezmyślne
zachowanie. Dałem się ponieś żądzy i to był błąd.
Dzwoniłem
do niego i pisałem kilka razy, ale się nie odzywał tak jak się
spodziewałem. Wiedziałem, że nie dam sobie rady jeżeli znów go
stracę. Chciałem go przeprosić za to wszystko.
Nastała
noc. Jazzy poszła już spać. Zjadłem, a właściwie próbowałem
zjeść kolację. Nie mogłem nic przełknąć. Czułem ogromny
smutek. Byłem rozdarty.
Kilka
godzin siedziałem na łóżku i tępo gapiłem się w ścianę.
Około pierwszej w nocy położyłem się i próbowałem zasnąć,
ale mi się nie udawało. Przewracałem się z boku na bok, a sen nie
chciał przyjść.
Na
chwilę jakby przysnąłem, ale nie trwało to długo. Wczesnym
rankiem wstałem z fatalnym samopoczuciem fizycznym i psychicznym.
Powlokłem
się do łazienki. Czułem się kompletnie pusty, wypłukany z
jakichkolwiek emocji. Ochlapałem twarz zimną wodą na orzeźwienie.
Spojrzałem w lustro. Wyglądałem okropnie. Wory po oczami i
przeraźliwie blada cera. Nie było widać na mojej twarzy nawet
cienia szczęścia. Opuściłem łazienkę i dotarłem do kuchni.
Siedziała tam Jazzy i przeżuwała kanapkę. Odwróciła się w moim
kierunku, słysząc kroki.
-Cześć,
mała. -powiedziałem przecierając zaspane oczy.
-Jezuu,
Justin, co ci się stało?
Chyba
zauważyła mój fatalny wygląd.
-Nic,
skarbie. Wszystko okej, po prostu nie mogłem w nocy zasnąć.
Podszedłem
do szafki i nastawiłem wodę w elektrycznym czajniku. Do kubka
wsypałem kawy.
Siostra
pozmywała po śniadaniu, a ja siedziałem nadal przygnębiony
popijając kawę. Z kubkiem gorącego napoju w ręku, wróciłem do
sypialni. Usiadłem na łóżku. Poczułem jak smutek wzbiera we mnie
coraz bardziej. Nie mogłem już tego wytrzymać i rozpłakałem się
jak dziecko. Winiłem się za to wszystko. Czułem ogromny lęk, że
go straciłem. Płakałem jeszcze długo, a gdy trochę się
uspokoiłem postanowiłem wyskoczyć do baru i zapić smutki.
*Niall
*
Z
samego rana usłyszałem dzwonek do drzwi. Ledwo je otworzyłem, a do
mojego domu jak oszalały wpadł, Louis-mój kuzyn.
-Harry
mnie rzucił!- wykrzyknął i ,jak było widać po jego oczach, po
raz kolejny wybuchnął płaczem.
Objąłem
chłopaka ramieniem i pocieszająco poklepałem po plecach.
On
i Harry byli parą od dwóch lat. Miałem z kuzynem słaby kontakt,
ale zawsze przychodził do mnie, żebym go pocieszył jak miał
jakieś miłosne rozterki ze swoim chłopakiem. Rozstawali się tak
przynajmniej raz na dwa miesiące.
Zawsze
Lou był tak samo załamany i zawsze do siebie wracali w ciągu kilku
dni. Teraz pewnie też się na to zapowiadało.
-Choć,
pogramy na konsoli.
Zawsze
mu to proponowałem gdy był w takim stanie. Konsola, kilka piw i
ulubione chipsy i na jakiś czas chłopak był spokojniejszy.
Zazwyczaj działało, tym razem było chyba o wiele gorzej.
Zawlokłem
trzęsącego się Louisa do salonu i podałem mu butelkę piwa. Nie
chciał. Na stoliku postawiłem chipsy. Nie tknął ich. Włączyłem
grę i podałem mu pada. Otępiałym wzrokiem gapił się w
telewizor. Grał beznadziejnie, od niechcenia. W końcu rzucił padem
o kanapę i krzyknął:
-Pieprzyć
to! Nie pomaga mi jakaś jebana gra. Ja chcę Harrego.
Znowu
się rozbeczał. Co miłość robi z człowieka?
Loius
nie wiedział o mnie i Justinie. Chciałem powiedzieć mu teraz,
wyżalić się, powiedzieć, że wiem co czuje bo przeżywam to samo,
ale uznałem, że nie powinienem tego robić w tej chwili.
-Niall,
on powiedział, że przejedliśmy się sobą i trzeba to zakończyć.
On kłamie, ja się nim nie przejadłem. W miłości nie można się
sobą znudzić, bo miłość trwa wiecznie. Ten dupek mnie już nie
chce.
Harry
i Lou byli idealną parą. Kochali się, rozumieli i wspierali. Nie
mogłem uwierzyć, że Hazza po prostu znudził się Louisem i go
porzucił.
Sprawa
naprawdę wyglądała poważnie.
Siedzieliśmy
w milczeniu godzinę. Lou zanosił się płaczem a ja podawałem mu
chusteczki i przytulałem od czasu do czasu.
W
końcu uznałem, że nie da się tego znieść.
-Wstawaj!
Musisz się wziąć w garść.
Poderwałem
go z ziemi i zawlokłem jego zwłoki go drzwi wejściowych.
Udaliśmy
się do baru. Po drodze cały czas majaczył jak on to kocha swojego
Loczka.
Usiedliśmy
przy barze i zamówiłem dwa drinki. Wypiliśmy je. Nie wiedziałem
czy chciałem go upić, by się ogarnął i przestał beczeć. Za to
alkohol dał mi wytchnienie , choć nie miałem zamiaru dużo pić,
bo tego nie lubiłem.
Wtem
do baru wszedł Justin. Nie wiedziałem czy mam uciekać czy może
się z nim zmierzyć i wszystko wyjaśnić. Wybrałem opcję numer
jeden i z Louisem czmychnęliśmy w głąb baru tak, że ciężko
było nas tam dojrzeć.
Jus
usiadł przy barze i zamówił drinka, potem następnego i kolejnego.
Obserwowałem go przez chwilę, ale potem wróciłem do pocieszania
kuzyna, który czuł się już lepiej po tych drinkach i o dziwo nie
płakał.
Ale
te dobre chwile długo nie trwały i znów zanosił się płaczem.
Napoiłem
go jeszcze kilkoma drinkami i był już kompletnie pijany i cały
roześmiany.
Zaczął
dzwonić jego telefon.
Louis:
-Hahahahahahaha
-Nie
obierzesz?
-HAHAHAHAHA,
nie, hahahahaha
Sięgnął
po telefon i podał mi. Nie powinienem tego robić, ale dzwonił
Harry więc uznałem że mogę odebrać.
W
słuchawce usłyszałem głos Hazzy.
-Lou,
przepraszam- szlochał.
-Tu
Niall. Louis jest w hm... nie najlepszym stanie.
-Co?
Coś mu się stało?
-Niee,
spokojnie. Wyskoczyliśmy tylko na drinka.
-Da
radę wrócić sam do domu?
-Nie
ma szans. A ja też piłem, więc mogę go...
-Zaraz
tam będę- powiedział stanowczo.
Harry
był już po 5 minutach. Louis widząc go zaczął wykrzykiwać, że
jest dupkiem.
Harry
zerwał go z krzesła i zaczął uspokajać i prowadzić do wyjścia.
Lou
w końcu się rozpłakał w ramionach Hazzy.
-Kocham
Cię.
-Ja
Ciebie też, Boo Bear. Przepraszam.
Pożegnałem
się z nimi i miałem tez zamiar wyjść z baru i wrócić do domu,
ale zobaczyłem Justina przy barze i on też mnie zauważył.
Zdecydowałem, że muszę podejść i pogadać.
Świetny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńNiech pomiędzy Niallem i Justinem będzie wszystko dobrze : /
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBiedny Justin...:( Mam nadzieję że się dogadają.
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście bardzo, bardzo fajny <3
Licze na to, ze dadza sobie szanse! ;/
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńDlaczego urwałaś to w takim momencie:(((((((
OdpowiedzUsuńCo dalej, nooooo!!!!!! Dlaczego w takim momencie, ja chcę tę rozmowę już teraz zaraz!
OdpowiedzUsuńSzkoda i Nialla, jest jeszcze zagubiony w swoich uczuciach i nie dziwię mu się, że tak się zachował:/
three-months.blogspot.com
shy-boy-jb.blogspot.com
Mam nadzieję, że Niall i Justin dadzą radę wszystko sobie wyjaśnić. Pasują do siebie, tak naprawdę. Osobno są nieszczęśliwi, dlatego muszą się pogodzić i dalej stanowić piękną parę, jak dotychczas. A poza tym bardzo lubię, kiedy w ff oprócz Justina występują moje dupeczki z 1D haha. Weny <3
OdpowiedzUsuńpriest-jbff.blogspot.com
getting-closer-jbff.blogspot.com
18th-street-jbff.blogspot.com
Cudowny!! Życzę dużo weny! Proszę dodaj szybko nn!! Kocham :***
OdpowiedzUsuńKiedy nn??
OdpowiedzUsuńpracuję nad tym. postaram się dodać w ciągu dwóch-trzech dni :)
UsuńGenialne!!! bardzo długo szukałam takiego opowiadania!!!!! :)
OdpowiedzUsuń