sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział IX

* Niall*

Płakałem ze wstydu. Czułem się okropnie. Chyba pierwszy raz zdarzyło mi się być z kimś tak blisko. Na dodatek był to mężczyzna. Gubiłem się już w swoich uczuciach. Znowu. Czułem jakiś dziwny wstręt do samego siebie. Ubrałem się pośpiesznie. Do drzwi łazienki dobijał się Justin. Nie chciałem... nie umiałem mu teraz spojrzeć w oczy.
-Niall! Wyjdź, proszę . Co się dzieje?
Otarłem łzy.
-Justin, proszę idź sobie.
-Kochanie...
-Idź stąd, bo nie wyjdę!!!
Słyszałem jak odchodzi, więc wyłoniłem się z łazienki. Zobaczyłem tylko jego plecy. Stał w kuchni i opierał się o blat, z głową zwieszoną w dół. Przemknąłem się do wyjścia i opuściłem dom. Było już późno i ciemno. Przeszedłem przez ulicę i wszedłem do domu. Od razu pobiegłem do swojej sypialni aby nikt nie zauważył mnie w takim stanie. Rzuciłem się na łóżko. Już nie płakałem ale leżałem z twarzą w poduszce rozmyślając o tym jak się czułem z tym co zrobił mi Justin.
Moje ciało dawało wyraźne znaki, że jest mi dobrze. Tak się czułem. Za to w mojej głowie rodziła się chęć ucieczki. Miałem tylko świadomość, że to się nie powinno było dziać. Poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Miałem dziwne uczucie, że muszę zmyć z siebie jakiś brud. Choć nie powinienem się tak czuć, bo Jus mnie nie skrzywdził, nie zrobił nic wbrew mojej woli.
Umyłem dokładnie swoje ciało. Relaksowałem się w strumieniach ciepłej wody. Moje ciało opuścił cały stres. Wróciłem do pokoju ubrany jedynie w bokserki. Sięgnąłem po swój telefon.
,,4 nieodebrane połączenia od:Justin''
,,2 nieprzeczytane wiadomości''
Pisał ,, Co się stało, Niall? Posunęliśmy się za daleko?'' i ,,Przepraszam''.
Nic nie zrobiłem tylko odłożyłem komórkę na szafkę nocną.
Było mi szkoda Justina. Biedak się martwił. Nie chciałem by czuł się winny. Przecież godziłem się na to co robił. Nie potrafiłem w tej chwili na niego spojrzeć czy się odezwać i to była tylko moja wina.
Byłem zły sam na siebie, że się tak zachowuję i chłopaka, którego kocham wpędzam w poczucie winy.
    * Justin *
Na początku nie rozumiałem jego zachowania,ale uświadomiłem sobie, że go skrzywdziłem. On się bał, nie chciał tego. Wszystko schrzaniłem. Pewnie już się do mnie nie odezwie. Cały wieczór martwiłem się i biłem się w myślach za swoje bezmyślne zachowanie. Dałem się ponieś żądzy i to był błąd.
Dzwoniłem do niego i pisałem kilka razy, ale się nie odzywał tak jak się spodziewałem. Wiedziałem, że nie dam sobie rady jeżeli znów go stracę. Chciałem go przeprosić za to wszystko.
Nastała noc. Jazzy poszła już spać. Zjadłem, a właściwie próbowałem zjeść kolację. Nie mogłem nic przełknąć. Czułem ogromny smutek. Byłem rozdarty.
Kilka godzin siedziałem na łóżku i tępo gapiłem się w ścianę. Około pierwszej w nocy położyłem się i próbowałem zasnąć, ale mi się nie udawało. Przewracałem się z boku na bok, a sen nie chciał przyjść.
Na chwilę jakby przysnąłem, ale nie trwało to długo. Wczesnym rankiem wstałem z fatalnym samopoczuciem fizycznym i psychicznym.
Powlokłem się do łazienki. Czułem się kompletnie pusty, wypłukany z jakichkolwiek emocji. Ochlapałem twarz zimną wodą na orzeźwienie. Spojrzałem w lustro. Wyglądałem okropnie. Wory po oczami i przeraźliwie blada cera. Nie było widać na mojej twarzy nawet cienia szczęścia. Opuściłem łazienkę i dotarłem do kuchni. Siedziała tam Jazzy i przeżuwała kanapkę. Odwróciła się w moim kierunku, słysząc kroki.
-Cześć, mała. -powiedziałem przecierając zaspane oczy.
-Jezuu, Justin, co ci się stało?
Chyba zauważyła mój fatalny wygląd.
-Nic, skarbie. Wszystko okej, po prostu nie mogłem w nocy zasnąć.
Podszedłem do szafki i nastawiłem wodę w elektrycznym czajniku. Do kubka wsypałem kawy.
Siostra pozmywała po śniadaniu, a ja siedziałem nadal przygnębiony popijając kawę. Z kubkiem gorącego napoju w ręku, wróciłem do sypialni. Usiadłem na łóżku. Poczułem jak smutek wzbiera we mnie coraz bardziej. Nie mogłem już tego wytrzymać i rozpłakałem się jak dziecko. Winiłem się za to wszystko. Czułem ogromny lęk, że go straciłem. Płakałem jeszcze długo, a gdy trochę się uspokoiłem postanowiłem wyskoczyć do baru i zapić smutki.
    *Niall *

Z samego rana usłyszałem dzwonek do drzwi. Ledwo je otworzyłem, a do mojego domu jak oszalały wpadł, Louis-mój kuzyn.
-Harry mnie rzucił!- wykrzyknął i ,jak było widać po jego oczach, po raz kolejny wybuchnął płaczem.
Objąłem chłopaka ramieniem i pocieszająco poklepałem po plecach.
On i Harry byli parą od dwóch lat. Miałem z kuzynem słaby kontakt, ale zawsze przychodził do mnie, żebym go pocieszył jak miał jakieś miłosne rozterki ze swoim chłopakiem. Rozstawali się tak przynajmniej raz na dwa miesiące.
Zawsze Lou był tak samo załamany i zawsze do siebie wracali w ciągu kilku dni. Teraz pewnie też się na to zapowiadało.
-Choć, pogramy na konsoli.
Zawsze mu to proponowałem gdy był w takim stanie. Konsola, kilka piw i ulubione chipsy i na jakiś czas chłopak był spokojniejszy. Zazwyczaj działało, tym razem było chyba o wiele gorzej.
Zawlokłem trzęsącego się Louisa do salonu i podałem mu butelkę piwa. Nie chciał. Na stoliku postawiłem chipsy. Nie tknął ich. Włączyłem grę i podałem mu pada. Otępiałym wzrokiem gapił się w telewizor. Grał beznadziejnie, od niechcenia. W końcu rzucił padem o kanapę i krzyknął:
-Pieprzyć to! Nie pomaga mi jakaś jebana gra. Ja chcę Harrego.
Znowu się rozbeczał. Co miłość robi z człowieka?
Loius nie wiedział o mnie i Justinie. Chciałem powiedzieć mu teraz, wyżalić się, powiedzieć, że wiem co czuje bo przeżywam to samo, ale uznałem, że nie powinienem tego robić w tej chwili.
-Niall, on powiedział, że przejedliśmy się sobą i trzeba to zakończyć. On kłamie, ja się nim nie przejadłem. W miłości nie można się sobą znudzić, bo miłość trwa wiecznie. Ten dupek mnie już nie chce.
Harry i Lou byli idealną parą. Kochali się, rozumieli i wspierali. Nie mogłem uwierzyć, że Hazza po prostu znudził się Louisem i go porzucił.
Sprawa naprawdę wyglądała poważnie.
Siedzieliśmy w milczeniu godzinę. Lou zanosił się płaczem a ja podawałem mu chusteczki i przytulałem od czasu do czasu.
W końcu uznałem, że nie da się tego znieść.
-Wstawaj! Musisz się wziąć w garść.
Poderwałem go z ziemi i zawlokłem jego zwłoki go drzwi wejściowych.
Udaliśmy się do baru. Po drodze cały czas majaczył jak on to kocha swojego Loczka.
Usiedliśmy przy barze i zamówiłem dwa drinki. Wypiliśmy je. Nie wiedziałem czy chciałem go upić, by się ogarnął i przestał beczeć. Za to alkohol dał mi wytchnienie , choć nie miałem zamiaru dużo pić, bo tego nie lubiłem.
Wtem do baru wszedł Justin. Nie wiedziałem czy mam uciekać czy może się z nim zmierzyć i wszystko wyjaśnić. Wybrałem opcję numer jeden i z Louisem czmychnęliśmy w głąb baru tak, że ciężko było nas tam dojrzeć.
Jus usiadł przy barze i zamówił drinka, potem następnego i kolejnego. Obserwowałem go przez chwilę, ale potem wróciłem do pocieszania kuzyna, który czuł się już lepiej po tych drinkach i o dziwo nie płakał.
Ale te dobre chwile długo nie trwały i znów zanosił się płaczem.
Napoiłem go jeszcze kilkoma drinkami i był już kompletnie pijany i cały roześmiany.
Zaczął dzwonić jego telefon.
Louis:
-Hahahahahahaha
-Nie obierzesz?
-HAHAHAHAHA, nie, hahahahaha
Sięgnął po telefon i podał mi. Nie powinienem tego robić, ale dzwonił Harry więc uznałem że mogę odebrać.
W słuchawce usłyszałem głos Hazzy.
-Lou, przepraszam- szlochał.
-Tu Niall. Louis jest w hm... nie najlepszym stanie.
-Co? Coś mu się stało?
-Niee, spokojnie. Wyskoczyliśmy tylko na drinka.
-Da radę wrócić sam do domu?
-Nie ma szans. A ja też piłem, więc mogę go...
-Zaraz tam będę- powiedział stanowczo.
Harry był już po 5 minutach. Louis widząc go zaczął wykrzykiwać, że jest dupkiem.
Harry zerwał go z krzesła i zaczął uspokajać i prowadzić do wyjścia.
Lou w końcu się rozpłakał w ramionach Hazzy.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też, Boo Bear. Przepraszam.

Pożegnałem się z nimi i miałem tez zamiar wyjść z baru i wrócić do domu, ale zobaczyłem Justina przy barze i on też mnie zauważył. Zdecydowałem, że muszę podejść i pogadać. 

*Skomentujesz? To naprawdę bardzo motywuje. Napisz mi co o tym sądzisz, Napisz co robię źle, a ja postaram się to poprawić.Z góry dzięki ;) *

13 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ♥
    Niech pomiędzy Niallem i Justinem będzie wszystko dobrze : /

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Justin...:( Mam nadzieję że się dogadają.
    Rozdział oczywiście bardzo, bardzo fajny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Licze na to, ze dadza sobie szanse! ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział i czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego urwałaś to w takim momencie:(((((((

    OdpowiedzUsuń
  8. Co dalej, nooooo!!!!!! Dlaczego w takim momencie, ja chcę tę rozmowę już teraz zaraz!
    Szkoda i Nialla, jest jeszcze zagubiony w swoich uczuciach i nie dziwię mu się, że tak się zachował:/
    three-months.blogspot.com
    shy-boy-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że Niall i Justin dadzą radę wszystko sobie wyjaśnić. Pasują do siebie, tak naprawdę. Osobno są nieszczęśliwi, dlatego muszą się pogodzić i dalej stanowić piękną parę, jak dotychczas. A poza tym bardzo lubię, kiedy w ff oprócz Justina występują moje dupeczki z 1D haha. Weny <3
    priest-jbff.blogspot.com
    getting-closer-jbff.blogspot.com
    18th-street-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny!! Życzę dużo weny! Proszę dodaj szybko nn!! Kocham :***

    OdpowiedzUsuń
  11. Odpowiedzi
    1. pracuję nad tym. postaram się dodać w ciągu dwóch-trzech dni :)

      Usuń
  12. Genialne!!! bardzo długo szukałam takiego opowiadania!!!!! :)

    OdpowiedzUsuń