czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział VII

    Nie opuszczajcie mnie jeszcze prosze. Nowy rozdzial pojawi sie jeszcze dzis lub jutro
    *Justin*
Nie rozumiałem zachowania Nialla. Ten chłopak nie wiedział czego chce. Zbliżał się do mnie, a potem płoszył się. Chciał tylko przyjaźni a sam się na mnie rzucał. Nie mogłem za nim nadążyć.
Lekko zasmucony wstałem z ławki, wziąłem piłkę i wróciłem do domu. Przekroczyłem próg i dość głośno rzuciłem piłką o ziemię. Z salonu wyszła Jazzy.
-Wszystko ok?
-Pewnie, a co by miało być nie tak?
-Wyglądasz na zdenerwowanego.
-Nic się nie dzieje, Jazz. Nie martw się. -uśmiechnąłem się ciepło.
Dziewczyna wróciła do swoich zajęć a ja poszedłem do swojej sypialni. Przebrałem przepoconą koszulkę i padłem na łóżku. Byłem w tym momencie przybity i nie miałem już na nic siły. Chciałem albo zapomnieć o Niallu albo być z nim już zawsze. Tylko to on musiał się zdecydować czego chce
.
* Niall *

W domu cały czas dręczyły mnie myśli czy dobrze postąpiłem. Czy dobrze zrobiłem całując go? Czemu dałem ponieść się żądzy i jeszcze potem zwiałem? Co Justin teraz sobie o mnie myśli?
Nie potrafię przyznać się sam przed sobą, że ten chłopak mi się podoba, ale taka jest prawda i może nie powinienem się oszukiwać. Jednak nie wiem czy chciałbym stworzyć z Justinem coś poważniejszego. Może wolę byśmy byli tylko kumplami, którzy czują do siebie coś więcej ale boją się przyznać.
Usiadłem na łóżku i oparłem się o ramę okna. Wyglądałem przez nie na dom Justina. Spojrzałem na okno, które było od jego pokoju. Przez chwilę jakby dostrzegłem jego sylwetkę, ale nie byłem pewien czy mi się nie przewidziało. Czułem wszechobecną nostalgię. Patrzyłem się smutno w to okno licząc, że może on też wyjrzy.
Nikt się jednak długo nie pojawiał. Wstałem więc i poszedłem wziąć prysznic.
Myślałem cały czas o sytuacji mojej i Justina. Myślałem jakby to było być jego chłopakiem. Byłoby pewnie dziwnie, ale ciekawie. Podczas pocałunków z nim czułem się dobrze i tak niegrzecznie. Zakazany owoc smakuje najlepiej.
Nasz związek nie byłby typowy i monotonny. Na pewno świetnie byśmy się razem bawili. Czy ja na poważnie zacząłem to rozważać?
* Justin *
Zmęczony wrażeniami dzisiejszego dnia nawet nie wiedziałem kiedy zasnąłem. Obudziła mnie Jazzy mówiąca, że za pół godziny musimy wychodzić do kościoła. Szybko wstałem więc z łóżka i ogarnąłem się przed wyjściem. Po mszy wracaliśmy na pieszo do domu i spotkałem Nialla.
-Wpadniesz dziś do mnie?
Znowu zaczyna. Co tym razem chce? Przelizać się ze mną i zwiać , znowu?
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
Może on jest na to wszystko za młody. Może zbyt się boi.
-Doskonały. Będziesz zachwycony, obiecuję.
Zgodziłem się.
Dwie godziny później siedziałem już w domu blondyna.
-Chyba musimy pogadać-mruknął cicho, siadając na kanapie.
-Słucham Cię, Niall.
Wziął głęboki wdech i wypuścił powietrze zamykając oczy.
Zaczął mówić.
-Podobasz mi się Justin. Muszę to w końcu przyznać.
Zszokowało mnie to. Otworzyłem usta, ale nie byłem w stanie nic powiedzieć. Serce zabiło mi tak szybko jak nigdy dotąd.
Cieszyło mnie to niezmiernie. Chłopak schylił się w moim kierunku i zbliżył usta do moich. Szybko je musnął.
Uśmiechnąłem się od ucha do ucha.
-Niall, nie wiem co powiedzieć.
-Nie mów nic.
Znów złączył nasze usta.
Zastanawiałem się czy to nie sen. Jego ciepłe, delikatne usta z pasją nacierały na moje. Przyjemność rozpływała mi się w brzuchu.
Myślałem, że nie doczekam się chwili, gdy Niall powie mi coś takiego. To jak spełnienie marzeń.
-Też mi się podobasz. Od chwili gdy pierwszy raz cię zobaczyłem.
Znów lekko cmoknął moje usta. Uśmiechał się przy tym.
-Nie będziemy już ukrywać swoich uczuć, dobrze?- zaproponowałem.
Pokiwał głową z uśmiechem. Postanowiliśmy wybrać się na spacer. Szliśmy przez park rozmawiając na luźne tematy. Uśmiechaliśmy się co chwila zerkając na siebie. Patrzyłem na Nialla z miłością. Otaczałem go ciepłem mojego spojrzenia.
Lekko się wahając złapałem jego dłoń i szliśmy tak nie zważając na to czy ktoś nas zobaczy czy nie.
* Niall *
Następnego dnia poszedłem jak co dzień do szkoły. Dzień zapowiadał się nudno i zwyczajnie. Dopiero gdy szedłem korytarzem dowiedziałem się, że dziś tak nie będzie. Podszedłem do swojej szafki. Wziąłem potrzebne mi książki.
Podszedł do mnie Zayn.
-Siema, bro. Co tam?
-Luzik.
Chłopak dziwnie się uśmiechnął i odszedł w kierunku swojej sali.
Ja ruszyłem zaraz za nim. Ludzie których mijałem na korytarzu dziwnie patrzyli się w moim kierunku. Myślałem, że tylko mi się zdawało. Słyszałem ciche śmiechy i wszyscy szeptali między sobą patrząc w moją stronę.
Nie rozumiałem co się dzieje. Wszedłem do sali i największy chuligan w szkole podszedł do mnie.
-Patrzcie, kto przyszedł. Nasz pan gej.
-Co ? Co ty pieprzysz? - zacisnąłem pięści.
-Naprawdę nie wiesz. Chyba wszyscy widzieli jak spacerowałeś za rączkę ze swoim sąsiadem. Fajny jest ?
O kurwa. Widzieli nas. Mam przerąbane.
-Zamknij się!
Wszyscy śmiali się ze mnie do rozpuku. Nawet Zayn.
W tej chwili byłem sam. Miałem dość. Czułem się jak gówno. Szybkim krokiem wyszedłem z klasy i udałem się do domu Justina. Nie wiem po co właściwie tam poszedłem. Wypłakać mu się na ramieniu?
Otworzył drzwi.
-Jezus, Niall co się stało?- powiedział zauważając ślady łez na moich policzkach.
Wciągnął mnie do środka domu. Było widać, że szykował się do wyjścia.
Pociągnąłem nosem i stanąłem wyprostowany przy odrobinę wyższym ode mnie chłopaku.
Pocałowałem go zachłannie w usta. Kilka sekund ciągnęliśmy ten pocałunek, ale Justin mnie odepchnął.
-Powiedz mi co się dzieje.
-Ludzie z mojej klasy widzieli nas wczoraj w tym cholernym parku. Śmieją się ze mnie. Wiem, że zachowuję się jak dzieciak, ale boli mnie to.
Przysunął mnie do siebie i mocno przytulił. Było mi ciepło i dobrze.

-Nikomu nie pozwolę krzywdzić mojego małego Nialla. 
__________________________________________________________
*Skomentujesz? To naprawdę bardzo motywuje. Napisz mi co o tym sądzisz, Napisz co robię źle, a ja postaram się to poprawić.Z góry dzięki ;) *
Dziękuję wam za liczne komentarze pod poprzednim rozdziałem :)

sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział VI

* Justin *

Muszę przyznać, że zrobiło mi się smutno, gdy tak stanowczo mówił to, że możemy być tylko przyjaciółmi. Cały czas liczyłem na coś więcej. Nadal miałem jednak nadzieje, że to jeszcze ulegnie zmianie i Niall coś do mnie poczuje. Widać po jego reakcjach, że mu się podobam. Cieszyłem się, że chociaż będę miał go blisko.
Odgrzałem obiad dla mnie i dla mojej siostry. Zjedliśmy rosół i zawiozłem Jazz do jej koleżanki. W drodze powrotnej zajechałem jeszcze na uczelnie i wypożyczyłem książki, które miały mi służyć jako materiały pomocnicze do napisania pracy semestralnej. Przypominając sobie o tym uświadomiłem sobie ze został tylko miesiąc do wakacji. Nareszcie odpocznę . Zostanie mi tylko praca i będę miał więcej wolnego czasu a tego właśnie potrzebowałem. Opuściłem bibliotekę i pojechałem do domu. Zabrałem się za pisanie. Po trzech stronach poczułem się znużony i zasnąłem przy laptopie. Znowu śniłem o Niallu. Jechaliśmy moim samochodem. Zatrzymałem się na poboczu i nagle sceneria się zmieniła i byliśmy na pięknej, kwiecistej lace.
Rozłożyłem koc i usiedliśmy na nim z Niallem. Widziałem jak siada niepewnie i zachowuje pewien dystans. Rozmawialiśmy jak zwykle co chwile wybuchając śmiechem jedząc kanapki. W pewnym momencie pocałowałem go. Nie opierał się. Namiętny pocałunek trwał dłuższa chwile a potem oparłem się o drzewo, które nie wiem skąd się wzięło, a Niall wtulił się we mnie. Było mi tak dobrze, jego ciepło czulę przez sen. To było tak realistyczne. Delikatnie mierzwiłem jego włosy. Nagle znikąd pojawiła się przy nas jakaś dziewczyna. Dość Ładna blondynka w krótkiej spódniczce która eksponowała jej długie nogi. Niall momentalnie się poderwał. Podszedł do zaskoczonej dziewczyny.
-Ashley? Kotku...
-Co ty robisz?! Z nim... Zdradzasz mnie z mężczyzną ?- mówiła to wręcz z odraza.
-Kochanie, no co ty. Nigdy
Złapał ja za rękę i zaczęli się oddalać. Chłopak tylko się na chwile odwrócił i zobaczył moją zaskoczona minę.
-Przepraszam, Justin-szepnął.
Sen się rozmył a ja obudziłem się obolały z głową na biurku.
Przeciągnąłem się i wstałem od biurka. Pracę zamierzałem skończyć jutro.
Resztę wieczoru spędziłem na siedzeniu w internecie i czytaniu książek. Wieczorem ułożyłem się do snu i wpadłem na pomysł żeby życzyć Niallowi dobrej nocy. Napisałem więc sms-a. Nie wiedziałem jak odbierze taki gest z mojej strony.
Gdy odłożyłem telefon siedziałem i zacząłem myśleć o moim dzisiejszym śnie.
Dał mi sporo do myślenia. Pokazywał mi w jakiej sytuacji jestem. Sny ponoć odzwierciedlają nasze marzenia i obawy. Muszę się z tym zgodzić.
Nagle usłyszałem dźwięk sms. Odczytałem wiadomość. Była on Nialla.
,,Dobranoc :*''
Wysłał mi buziaka. Mimo, że był to drobny gest uśmiechnąłem się i jakoś poprawiło mi to humor.
Następnego dnia spotkałem Nialla w sklepie i zamieniliśmy kilka słów.
-Nie wpadłbyś do mnie dziś ? - zapytał w pewnym momencie.
Od razu chętnie się zgodziłem. Nie wiedziałem czy ma do mnie jakąś konkretną sprawę czy chce po prostu pogadać. Nie zastanawiałem się nad tym długo. Sam fakt, że się z nim znów zobaczę był dla mnie świetną wiadomością.
Każda chwila z nim spędzona była dla mnie cenniejsza niż złoto.
Wróciłem ze sklepu i oczekiwałem przyjścia mojego przyjaciela. W międzyczasie przyjechała Jazzy. Chwilę porozmawialiśmy o tym jak spędziła czas u koleżanki.
Siedziałem na kanapie i tępo patrzyłem się w nieistniejący punkt przede mną.
Ostatnie dni były naprawdę zwariowane. Poznałem Nialla i tak niewiarygodnie szybko się w nim zakochałem.
W końcu doczekałem się jego przyjścia. Powitałem go serdecznie szczerząc się jak głupi.
Przeszliśmy do kuchni gdzie poczęstowałem go ciastem i sokiem jabłkowym. Zjadłem swoją porcję i przyglądałem się blondynowi. Nawet jak jadł to był tak cholernie pociągający. Nieświadomie oblizałem usta. On akurat spojrzał na mnie i chyba to wychwycił. Jego poliki lekko się zaróżowiły i spuścił wzrok na talerz po cieście. Zabrałem mu go sprzed nosa i odłożyłem do zmywarki. Uśmiechnąłem się do niego i usiadłem przy stole. Patrzyliśmy w milczeniu na siebie. Cisza robiła się krępująca. Niall ze zdenerwowania zaczął bawić się szklanką po soku.
Chciałem jakoś zacząć rozmowę, ale nie wiedziałem jak.
Niall mnie wyręczył.
-Nie oszukujmy się, Justin.
Patrzyłem na niego zdezorientowany, ale wciąż milczałem.
-Ciężko żebyśmy utrzymywali przyjacielskie relacje. Nie wiem co się między nami dzieje, ale mimo tego, że nic do siebie nie czujemy to w swoim towarzystwie czujemy się niezręcznie. Nie tak powinno być...
-Niall, nie wiem skąd to się bierze. Nie umiem cię traktować jak kumpla, ale jednocześnie wiem, że nic z tego nie będzie.
Chłopak posmutniał.
-Justin, ja nie chcę , żeby coś z tego wyniknęło. Tylko przyjaźń...
-Rozumiem cię. Skoczymy pograć w kosza.
-Pewnie.
Wziąłem piłkę, ubrałem tenisówki i poszliśmy na boisko.
Gdy już wyczerpaliśmy nadmiar energii, usiedliśmy na ławce. Upiłem łyk wody z bidonu i podałem go Niallowi. Siedzieliśmy obok siebie stykając się ramionami. To było takie frustrujące. Jego bliskość nie pozwalała mi się odprężyć. Odsunąłem się dyskretnie. Jednak nie wystarczająco dyskretnie, bo chłopak spojrzał się w moim kierunku. Nasze spojrzenia skrzyżowały się i przez sekundę poczułem jakby kopnięcie prądu. Iskierki w jego oczach błyszczały coraz bardziej. Nie odrywaliśmy od siebie wzroku. Chory impuls popchnął mnie w jego kierunku. Moje usta napotkały jego. Lekko je musnąłem. Odsunąłem się i obserwowałem jego reakcję. Widząc, że nie jest szczególnie oburzony, powtórzyłem swoją czynność. Przedłużyłem pocałunek i tym razem blondyn mnie odepchnął.
-Justin...- mruknął zażenowany.
No i wróciliśmy do punktu wyjścia. Powtarzamy cały proces w kółko i w kółko. Obiecujemy sobie przyjaźń, a potem niszczę to jakimś cholernym pocałunkiem. Jak mam przy tym chłopaku się opanować. On mnie prowokuje tym, że oddycha.
-Justin- powtórzył moje imię.
-Przepraszam- zawstydziłem się.- Wybacz mi moje niewłaściwe zachowanie.
* Niall *

Czemu ten dupek to znowu zrobił?, myślałem.

Gorsze jest to, że mi się podobało. Zawsze mi się podoba. Justin całuje cudownie. Zacząłem zauważać u siebie pewne, ciekawe zjawisko. Pocałunki Justina czy jakiekolwiek czułe gesty, zaczęły mi się podobać przez to jakie są zakazane. Gdy mnie całuje czuję, że robię coś niewłaściwego, odmiennego i to staje się podniecające. Całowanie dziewczyn to codzienna sprawa, ale chłopak to zupełnie inne uczucie. Silne i gwałtowne. Zaskakujące i takie grzeszne. Nagle poczułem jak moim ciałem szarga pragnienie. Czułem jak pragnę znów zgrzeszyć całując go. Zrobiłem to. Natarłem na jego usta z siłą i pożądaniem. Był zaskoczony. Otworzył usta, bo był tak zdziwiony, że nie wiedział co może innego zrobić. Ja wykorzystałem okazję i sprytnie wepchnąłem język w jego buzię. Zetknąłem nasze języki i zacząłem swoim zataczać małe kółeczka. Jęknął zaskoczony moją pewnością siebie. Przysunąłem się bliżej niego i ręce oparłem ja jego ramionach. On swoje zawinął mi wokół bioder. Pocałunek był już gorący do granic możliwości. Czułem powoli, że spodnie robią mi się za ciasne. Justin wiercił się na ławce. Dłonią lekko pogłaskałem jego policzek po czym oderwałem się od jego ust. Spojrzałem w lśniące, czekoladowe oczy. Teraz były przepełnione pożądaniem. Momentalnie dotarło do mnie co właśnie zrobiłem i przerażony zerwałem się z ławki i szybkim krokiem oddaliłem się, a za sobą słyszałem tylko ja Justin mnie woła. 
________________________________________________________________
*Skomentujesz? To naprawdę bardzo motywuje. Napisz mi co o tym sądzisz, Napisz co robię źle, a ja postaram się to poprawić.Z góry dzięki ;) *

Jeszcze raz bardzo was przepraszam, że rozdział  nie pojawiał się tak długo. Miałam mały zastój w pisaniu i poza tym mało czasu.
Jeśli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach to zachęcam do zapisania się w zakładce INFORMOWANI.

czwartek, 23 kwietnia 2015

Spojler

Przepraszam, że tak długo nie pojawia się nowy rozdział.
Wynagradzam wam to i wrzucam  mały spojler. 
,,Rozłożyłem koc i usiedliśmy na nim z Niallem. Widziałem jak siada niepewnie i zachowuje pewien dystans. Rozmawialiśmy jak zwykle co chwile wybuchając śmiechem jedząc kanapki. W pewnym momencie pocałowałem go. Nie opierał się. Namiętny pocałunek trwał dłuższa chwile a potem oparłem się o drzewo, które nie wiem skąd się wzięło, a Niall wtulił się we mnie.''

środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział V

NOWY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ DOPIERO PO 23 KWIETNIA, PRZEPRASZAM :(

*Niall*
Co to było, myślałem stojąc sam ma chodniku w środku ciemności wieczoru. Usta Justina na moich... To było wspaniale uczucie , nie powiem , ale nie powinno się było zdarzyć. Nic nas nie łączy, nie powinno łączyć.
Nazajutrz chwyciłem za telefon i napisałem sms do Justina:
,,Przepraszam za wczoraj. To nie powinno się było zdarzyć"
Na myśl o tym pocałunku policzki aż mi płonęły. ON JEST MĘŻCZYZNĄ, powtarzałem to zdanie jak mantrę. Czułem się źle z tym wspomnieniem. Czemu ten dupek mnie pocałował? Co on sobie myślał? Moje rozmyślania przerwał dźwięk smsa. Dostałem odpowiedź od Justina: Niall, to było cudowne. Jak najbardziej powinno się zdarzyć. Kiedy kolejna randka?
Cholera, on przyznał ze to randka. Jak on tak może ? My ze sobą nie randkujemy. Miałem już totalny mętlik w głowie. Nie mogę się z nim więcej spotkać, to rozwija się w złym kierunku. Musze to zatrzymać dopóki jeszcze jest czas. Balem się jednak że już jest za późno. Czytając sms od Jusa moje serce jakoś dziwnie szybko zabiło. Szczególnie gdy czytałem słowo ,,randka''. Czy moje serce cieszyło się na tę myśl? Czemu?
Miałem już dość. Musiałem wyłączyć umysł i odprężyć się. Poszedłem więc pobiegać. Biegłem ulicami osiedla a w uszach rozbrzmiewały mi dźwięki piosenek Metalici. Krew w żyłach zaczęła mi płynąć szybciej. Uwalniała się ze mnie cała energia, opadał stres. Gdy wróciwszy do domu, opadłem na kanapę, czułem ulgę. Pozbyłem się wszystkich złych emocji. Opuścił mnie niepokój, który towarzyszył mi od pocałunku z Justinem. Wstydziłem się przyznać sam przed sobą, że mi się podobało i że Justin mi się podoba, ale tak było.
Niespodziewanie do salonu wpadł Logan.
-Siema, brat. Co się dzieje ?
-Nic, a co ma się dziać?
-Zawsze jak masz jakiś problem to idziesz biegać. Normalnie tego nie robisz.
Naprawdę tak było?, zastanowiłem się. Chyba miał rację. Nigdy nie biegałem, bo jestem na to zbyt leniwy, ale w chwilach załamania czy stresu to dla mnie najlepsze lekarstwo.
-Więc? Jest coś o czym chcesz powiedzieć starszemu bratu ?- powiedział i usiadł na kanapie obok mnie.
-Nie, wszystko w porządku.
-Okej, jak chcesz. Obejrzymy mecz?
Pokiwałem głową, a brat włączył telewizor. Nawet piłka nożna nie była w stanie odwrócić mojej uwagi od myśli o szatynie. Mecz jakoś mi się z nim kojarzył. Pewnie dlatego, bo przegadaliśmy o tym pól wieczoru.
Poderwałem się z kanapy.
-Sorry, Logan. Muszę gdzieś wyskoczyć.
Szybkim krokiem skierowałem się do wyjścia z domu. Przeszedłem przez ulicę i już stałem po drzwiami domu Biebera.
Otworzył mi będąc jeszcze w piżamie, składającej się z podkoszulka i bokserek.
Cholera, był półnagi.
Głośno przełknąłem ślinę.
-Cześć ,Justin. Wpadłem, bo pomyślałem, że może razem obejrzymy mecz . Właśnie lecą ćwierćfinały .
-Wow, Niall. Nie spodziewałem się tu ciebie tak szybko, po twojej wiadomości. Ty chyba sam nie wiesz czego chcesz co?
-Wpuścisz mnie czy będziesz tak gadał cały dzień?
Wszedłem do środka domu. Był bardzo gustownie urządzony, w nowoczesnym stylu. W salonie telewizor już grał. Leciał mecz.
-Chcesz coś do picia?- spytał Justin gdy wchodziliśmy do salonu.
-Z chęcią.
-Piwko?
Pokiwałem głową.
-Tylko mnie nie upij, bo znowu skończymy o dwudziestej w parku, liżąc się.
Zachichotał na moje słowa. Boże, był taki uroczy. Na swój sposób.
Usiadłem na kanapie i uświadomiłem sobie, że znowu to zrobiłem. Obiecuję sobie zakończyć to co rodzi się między mną a Justinem, a zawsze i tak do niego wracam. Co w nim takiego jest, że tak mnie przyciąga? Justin postawił mi na stoliku kufel piwa i usiadł obok mnie.
Upiłem łyk alkoholu.
-A ty nie pijesz?
-Nie, muszę jeszcze później zawieźć Jazmyn do koleżanki.
Mrugnął do mnie, a na moje usta wkradł się lekki uśmiech. Oglądaliśmy razem mecz. Usłyszeliśmy kroki a po chwili w salonie pojawiła się siostra Justina.
-Cześć- mruknęła nieśmiało.
-Cześć, Jazzy- uśmiechnąłem się do niej serdecznie.
-Coś chciałaś, słońce? - powiedział głosem tak słodkim jakiego w życiu u niego nie słyszałem.
-Już nic. Chciałam się zapytać czy mógłbyś mnie wcześniej zawieźć, ale widzę, że jesteś zajęty.
Zwróciłem się do Justina .
-Nie, w porządku. Nie zawracaj sobie mną głowy, jak musisz to jedź.
-Nie, Niall. Justin może mnie zawieźć później.
Dziewczyna wróciła schodami do góry. Ja i Justin w milczeniu oglądaliśmy dalej mecz.
Tak bardzo skupiłem się na patrzeniu się w ekran, że nie zauważyłem kiedy nagle dłoń Justina wylądowała na moim kolanie. Poczułem to i momentalnie się zarumieniłem. Spojrzałem na niego, a on wciąż gapił się w telewizor. Ja również odwróciłem w tym kierunku głowę, ale dyskretnie odsunąłem nogę od Justina, przez co jego ręka się zsunęła.
Do końca meczu nie odzywaliśmy się do siebie tylko tempo wpatrywaliśmy się w ekran telewizora, choć zapewne żaden z nas nie skupiał się na meczu. W głowie kłębiły mi się setki myśli o tym co dzieje się między mną i Justinem. My się ledwo znamy, mimo że sporo rozmawialiśmy. To wszystko dzieje się za szybko. Ten pocałunek, te subtelne gesty. Trzeba to zatrzymać, musimy zwolnić.
Dopiłem swoje piwo i właśnie skończył się mecz.
-To ja się już będę zbierał.
-Co tak szybko ? Zostań jeszcze- znów mówił tym uwodzicielskim, seksownym głosem. To na mnie działo, choć wiem, że nie powinno. Uległem od razu.
Usiadłem z powrotem na kanapę i przez chwilę trwała niezręczna cisza.
Przerwał ją Justin.
-Myślałem, że po tym pocałunku już na dobre zerwiesz ze mną kontakt. To było głupie z mojej strony, teraz to do mnie dotarło. Jestem zbyt impulsywny.
-Owszem, jesteś- uśmiechnąłem się
-Jednak zdecydowałeś się tu przyjść. Jednak coś cię do mnie ciągnie..
-To nie tak. Nie myśl nic sobie. Chce z tobą utrzymać czysto przyjacielskie relacje.
-W porządku, Niall. Na nic cię nie namawiam.
Oparłem się o oparcie kanapy i siedziałem w milczeniu podczas gdy Justin wyszedł do kuchni po coś do jedzenia. Po niespełna piętnastu minutach wrócił z talerzem kanapek. Wyglądały apetycznie. Postawił je na stoliku, a ja od razu poczęstowałem się jedną. Były pyszne.
Justin zjadł swoją i zwrócił się do mnie.
-Miałeś kiedyś dziewczynę ?
Silił się na luzacki ton, tak jak się mówi do kumpla, ale nie za dobrze mu to wychodziło.
-Tak, jasne. A ...ty?- zawahałem się
-Tak.
-Czyli nie jesteś …
-Nie. Powiedzmy, że… nie mogę się zdecydować.
Zaśmiałem się cicho. Po zjedzeniu trzech kanapek i luźnej rozmowie o niczym, udałem się do domu.
-To do zobaczenia- powiedział Justin, gdy opuszczałem jego dom.
W salonie zastałem Logana.
-Stary, przegapiłeś taki dobry mecz.
-Yyy, no nie przegapiłem. Oglądałem go w barze.
-Poszedłeś do baru, żeby obejrzeć mecz zamiast oglądać w domu? - zdziwił się.
-Wpadłem do baru po drodze, żeby się czegoś napić, ale natknąłem się na paru kumpli i zostałem.
Kłamałem jak najęty. Zacznijmy od tego, że ja prawie nie mam kumpli. No może poza Zaynem. Chodzimy razem do klasy i dość dobrze się dogadujemy, ale on raczej nie jest typem siedzącym w barze i oglądającym mecz przy piwie. Na szczęście Logan o tym nie wie. Nie mogłem mu przecież powiedzieć, że specjalnie poszedłem do Justina, bo chciałem spędzić z nim czas. Nie wiem skąd się u mnie brała ta chora potrzeba bycia blisko niego. Nie chciałem już nawet o tym myśleć. Łączyła nas tylko przyjaźń, nic więcej.
Na tym skończyłem moje rozważania i poszedłem do swojej sypialni. Resztę dnia spędziłem na rysowaniu i siedzeniu w internecie.
Wieczorem szybko wskoczyłem pod prysznic. Ubrałem się tylko w bokserki i wróciłem do pokoju. Wziąłem sobie do czytania jakąś książkę i nawet nie wiem kiedy nad nią zasnąłem.
Obudził mnie dźwięk sms w moim telefonie. Spojrzałem na wyświetlacz. Była dopiero dwudziesta druga. To znaczy, że przysnąłem tylko na godzinkę.
Sms był od Justina:
Dobranoc.

Mimowolnie się uśmiechnąłem do ekranu. 
________________________________________________________________

*Skomentujesz? To naprawdę bardzo motywuje. Napisz mi co o tym sądzisz, Napisz co robię źle, a ja postaram się to poprawić.Z góry dzięki ;) *

Z góry was przepraszam jeżeli teraz rozdziały będą pojawiały się rzadziej, bo zaczęła się szkoła i to intensywny okres przed testami. :/
Myślę, że minimum jeden rozdział w tygodniu dodam. 


niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział IV

*Wow.Na blogu wybiło 1000 wyswietleń w przeciagu kilku dni. Dziekuje.*

*Justin*
Od razu poderwałem się jak oparzony z łóżka. Wiedziałem, że tej nocy już nie zasnę. Bynajmniej będzie to trudne. Po cichu zszedłem do kuchni. Wziąłem szklankę zimnej wody z lodówki. Musiałem ochłonąć i uspokoić swój organizm buzujący z radości. Wypiłem napój trzema łykami i wróciłem do sypialni. Usiadłem na łóżku i uśmiechnąłem się sam do siebie. Bylem tak cudownie szczęśliwy. Tak samo jak czułem się załamany jeszcze godzinę temu, tak teraz, tak samo mocno bylem zadowolony. Złamane serce i zakochanie to te same uczucia tylko skierowane w różnych kierunkach. Ja czułem miłość, uczucie skierowane do góry. Kierujące nasze zakochane serca prosto do nieba. Gdy już uspokoiłem swoje rozkołatane serce, chwyciłem komórkę i napisałem odpowiedz do Nialla:
Oczywiście ze aktualne. Nie mogę się doczekać. xx
Adrenalina pulsowała mi w żyłach, czułem się taki szczęśliwy.
Jutro, godzina 15 moje marzenia się spełnią. Emocje zaczęły opadać i nawet nie zorientowałem się kiedy zasnąłem.
Nazajutrz obudziłem się i przypomniałem sobie o spotkaniu z Niallem. To dziś. Cały w skowronkach zbiegłem schodami do kuchni.
-Cześć,Jazzy.-powiedziałem śpiewnym głosem uśmiechnięty od ucha do ucha.
Cieszyłem się jak dziecko.
-Coś taki szczęśliwy?
-A nie wiem, tak jakoś. To chyba ta pogoda tak na mnie działa.
Za oknem świeciło piękne słońce a nieba nie przysłaniała żadna chmurka.
Szybko zrobiłem sobie śniadanie, które równie szybko skonsumowałem.
Do pracy szedłem w jeszcze lepszym nastroju. Wiedziałem jak ciężko będzie mi tam dziś wysiedzieć te pięć godzin.
-Cześć, Justin- powiedział do mnie, mój kumpel Harry gdy pojawiłem się w drzwiach pizzerii.
-Siemka. Są jakieś zamówienia?
-Jeszcze nie. Możesz na razie iść trochę ogarnąć kuchnię.
Tak też zrobiłem. Przetarłem blaty, ułożyłem naczynia w szafkach. Mogłem się czymś zająć i odciąć myśli o dzisiejszym spotkaniu. Już zaczynałem wariować ze szczęścia.
Pierwsze zamówienia pojawiły się koło dziesiątej. Rozwoziłem pizzę pod odpowiednie adresy.
Moja praca dobiegała końca. Dowiozłem ostatnie zamówienie i wróciłem do domu, wcześniej żegnając się z Harrym.
Godzinę później byłem już gotowy do wyjścia na tak długo wyczekiwane spotkanie. Stanąłem przez lustrem i uśmiechnąłem się do swojego odbicia. Ubrałem swoje ulubione supry i skórzaną kurtkę, i opuściłem dom. Nie wiedziałem czemu, ale w drodze do baru czułem lekki stres. Serce biło mi coraz szybciej, a w gardle rosła wielka gula. Bałem się, że znów posunę się za daleko i go odstraszę. Dotarłem do baru. Wziąłem głęboki oddech i otworzyłem drzwi. Przy stoliku pod ścianą siedział już blondyn. Podszedłem do niego z serdecznym uśmiechem na ustach. Przybiliśmy sobie na powitanie piątkę. Zachowywaliśmy się jak starzy kumple. Podszedłem do baru i zamówiłem nam piwo. Podałem jeden kufel Niallowi.
-Przepraszam cię za to co mówiłem na ostatnim spotkaniu. Nie chciałem, żeby tak wszyło.
-W porządku, już o tym zapomniałem. To co ? Oglądałeś wczoraj mecz?
I tak zaczęliśmy swobodną rozmowę o piłce nożnej. Było nam bardzo miło. Co chwilę wybuchaliśmy śmiechem . Niall był taki nieśmiały i delikatny, ale potrafił być zabawny. Po dwóch piwach całkowicie się wyluzował. Potem trzecie, czwarte. Chłopak miał mocną głowę. Ja już czułem lekkie zawroty głowy,a on w ogóle się nie zachwiał, gdy odeszliśmy od stolika.
Opuszczaliśmy już bar.
-Czekaj, skoczę siku- mruknąłem .
W toalecie zerknąłem na zegarek. Była już dwudziesta. Jak to możliwe, że przegadaliśmy tu pięć godzin. Na wyświetlaczu widniało : NIEODEBRANYCH POŁĄCZEŃ: 8 (Jazzy)
O cholera, pomyślałem. Cały wieczór miałem wyciszony telefon, kompletnie zapomniałem o własnej siostrze.
-Cześć , Jazz. Przepraszam. Wyłączył mi się telefon.
-Justin?! Gdzie ty jesteś? Nie ma cię pięć godzin. Martwiłam się.
-Oh, Jazzy. Jestem dorosły, dam sobie radę. Nie martw się.
-Jesteś pijany?
-Jazzy, proszę. Zaraz wracam do domu.
Rozłączyłem się.
Przed barem czekał na mnie Niall.
-Dobrze się czujesz?
-Pewnie. Chodźmy, odprowadzę cię.
W drodze, czułem jak coraz mocniej kręci mi się w głowie. Zachwiałem się dość mocno i to akurat w stronę blondyna. Chłopak złapał mnie za ramie, zanim się przewróciłem.
-Justin, może lepiej usiądź.
-Nie, nie . Wszystko ok, chodźmy dalej- mamrotałem.
Musiałem szybko iść do domu, do mojej siostry. Ona nie może siedzieć o tej porze sama w domu, ma dopiero 11 lat. Coś się jej może stać.
Niall się o mnie niepokoił. Lekko złapał mnie za ramię i prowadził przez większą część drogi.
Zatrzymaliśmy się przy parku. Niall uśmiechnął się patrząc ma mnie.
-Ciesze się z tego spotkania.
Na moich ustach zagościł wielki uśmiech, a serce rozsadzało mi pierś.
Złapałem go za ręce i splotłem nasze palce z sobą. On był trochę zaskoczony moim gestem ale się nie opierał.
-Nawet nie wiesz jak się ciesze, że wtedy do mnie napisałeś. -powiedziałem i przybliżyłem swoja twarz do jego.
Nie wiedział co chce zrobić i był lekko zaniepokojony.
Wtedy bez żadnego ostrzeżenia natarłem na jego usta. Wpiłem sie w nie i zaczałem pogłębiać pocałunek, czekając aż blondyn go odwzajemni. Zrobił to niepewnie i równie niepewnie poddawał się moim ruchom gdy pogłębiałem pocałunek. Serce w moich piersiach wystukiwało cudowny miłosny rytm. W brzuchu czułem stado motyli trzepoczących skrzydłami. Puściłem jego dłonie i swoja prawą położyłem na jego biodrze a lewą dotykałem policzka. On obie ręce położył na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie. Nie spodziewałem się tak odważnego ruchu z jego strony. Robiło się już naprawdę gorąco. Niall cicho jęknął w moje usta. Och, jak ja go pragnąłem. Rzuciłbym się na niego tu i teraz. W końcu odkleiłem się od niego bo zaczęło mi braknąć tchu.
Patrzył na mnie zaskoczony.
-Justin...-szepnął.
Uśmiechnąłem się szelmowsko.
-Dobranoc , kotku.

Odszedłem w kierunku domu zostawiając go tam samego i zdezorientowanego.

*Skomentujesz? To naprawdę bardzo motywuje. Napisz mi co o tym sądzisz, Napisz co robię źle, a ja postaram się to poprawić.Z góry dzięki ;) *

Wybaczcie mi, że rozdziały są takie krótkie i mało się dzieje. Postaram się na tym popracować.
Chciałam wam życzyć Wesołych Świąt . Życzę wam, żebyście spędzili je szczęśliwie w ciepłej rodzinnej atmosferze. No i smacznego jajka i mokrego dyngusa :* 
Do następnego!

czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział III

* Justin *

Wieczorem nie mogłem przestać o nim myśleć. Czułem się odrzucony w pewnym sensie. Co ja sobie myślałem? Niall nie rzuci mi się przecież od razu za szyję. Muszę trochę poczekać. Musiałem być cierpliwy i rozegrać to inaczej. Zaprzyjaźnię się z nim, a potem sprawię, że to przerodzi się w coś więcej, pomyślałem. Musiałem trzymać go blisko siebie, zżyć się z nim aby nie miał już żadnych oporów. Jesteśmy sąsiadami , to nie będzie trudne.
Niall jest takim uroczym, bezbronnym chłopakiem. Nie trudno będzie mi go uwieść. Zacząłem się zastanawiać czy tego właśnie chce. Chciałem aby Niall się w mnie zakochał, tak jak ja w nim. Chciałem aby to było coś więcej niż tylko fizyczne pożądanie. Chciałem aby to było niezwykle głębokie uczucie. On był pierwszym chłopakiem, w którym się zakochałem. Już od 16 roku życia wiedziałem, że lubię też chłopców, ale w żadnym się nie zakochałem aż do teraz.
Podobał mi się jego wygląd, a po dzisiejszym spotkaniu zrozumiałem że jest świetnym człowiekiem. Opowiadał mi o swojej pasji, rysowaniu i zamiłowaniu to piłki nożnej. Nie mieliśmy dużo wspólnego i to było najlepsze. Przyciągała nas nasza odmienność. Uzupełnialiśmy się.
Wziąłem długi, odprężający prysznic. Wychodząc z łazienki wstąpiłem jeszcze do pokoju Jazzy.
-Idziesz już spać? Chyba powinnaś.
-Justin! Jest dopiero 21. Nie przesadzaj.
-Oj dobrze, już dobrze.
Mrugnąłem do niej i opuściłem jej sypialnię. Postanowiłem zjeść kolację. W kuchni zrobiłem sobie dwie kanapki. Zjadłem je i poszedłem do salonu z zamiarem obejrzenia czegoś w telewizji. Oczywiście nie było nic ciekawego. Po przerzuceniu wszystkich kanałów, wyłączyłem TV. Poszedłem do sypialni. Natłok wrażeń dzisiejszego dnia i praca sprawiły, że byłem już bardzo zmęczony. Poszedłem więc spać.
Obudziłem się. Do pokoju wpadały już promienie słoneczne. Przeciągnąłem się i rozejrzałem po pomieszczeniu. Nie byłem w swoim pokoju. W ogóle nie byłem w swoim domu. Usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Gwałtownie odwróciłem głowę w ich kierunku.
Otworzyły się, a za nimi pojawił się blondyn.
-Niall?! - wytrzeszczyłem oczy.
Był w samych bokserkach. Jego zgrabne, nieznacznie umięśnione ciało przyprawiło mnie o dreszcze.
Zaczął podchodzić do mnie. Nie odezwał się ani słowem.
Czułem się niepewny i zdezorientowany.
Podszedł do łóżka i zsunął ze mnie kołdrę. Byłem nagi. Momentalnie zalałem się rumieńcem. Mrugnął do mnie i schylił się w kierunku mojego przyrodzenia. Dotknął je dłonią.
Znów się obudziłem. Tym razem w swoim pokoju. Byłem mokry od potu i czułem ucisk bokserek na nabrzmiałym z podniecenia kroczu.
To był sen. Myśl o Niallu w bokserkach zaspokajającym mnie była podniecająca.
Szybko zrobiłem sobie dobrze myśląc o tym blond-cudzie. Potem od razu zasnąłem.
Kolejny dzień był rutynowy. Zawiozłem Jazzy do szkoły, poszedłem do pracy , wróciłem z pracy, pouczyłem się materiału na studia i około osiemnastej zaległem na kanapie z książką. Lubiłem czytać kryminały albo fantasy.
Po godzinie czytania zasnąłem nad książką. Obudziła mnie Jazmyn, mówiąc mi, że mam gościa.
Poderwałem się z kanapy. W drzwiach stała mama Nialla, co całkowicie mnie zaskoczyło
-Dzień dobry.
-Witaj, Justinie. Mam nadzieje, że ci nie przeszkadzam. Wpadłam, bo potrzebuję twojej pomocy. Kran mi się zepsuł w łazience. Nie ma Nialla , ani jego brata Logana, a przydałaby się jakaś męska ręka. Pomyślałam o tobie. Pomógłbyś mi ?
-Oczywiście. Z chęcią.
Wskoczyłem w tenisówki i poszedłem za panią Horan do ich domu.
Usterka kranu była niewielka, więc szybko się z nią uporałem, mimo że hydraulik ze mnie żaden. Pani Horan była zachwycona. Dziękowała mi i zaproponowała kawę i ciasto. W końcu dałem się namówić. Usiadłem w salonie z kubkiem kawy. Moja sąsiadka usiadła naprzeciw mnie na fotelu.
Pytała mnie jak radzę sobie na studiach i jak godzę te obowiązki z pracą.
Właśnie odpowiadałem jej, gdy drzwi wejściowe się otworzyły i z hallu dobiegł nas śmiech i dwa głosy. Jeden znałem – Niall. Drugi słyszałem pierwszy raz. Weszli do salonu. Obok Nialla stał niewysoki chłopak z krótko przystrzyżonymi ciemnymi włosami w niebieskiej koszuli i rurkach.
-Cześć , jestem Logan, brat Nialla. -przedstawił mi się.
Uścisnęliśmy sobie dłonie i Logan przeprosił nas i wyszedł po schodach na górę.
-Cześć , Niall.- mruknąłem.
Chłopak parzył na mnie spode łba jakby był na mnie zły. W sumie to miał powody. Jednak zrobiło mi się przykro, gdy on tylko odburknął ,,cześć'' i poszedł śladem brata do góry.
Jego mama spojrzała na mnie.
-Chyba się nie dogadujecie za dobrze.
-Raczej nie.
Byłem wręcz przygnębiony. Tak bardzo się w nim zakochałem, a on nie chciał odwzajemnić tego uczucia. Nagle świadomość dała mi z liścia. Obudź się, mówiła, on cię nie zechce, bo nie jest chorym psychicznie pedałem jak ty.
Teraz to do mnie dotarło.
Podziękowałem za kawę i ciastko, po czym opuściłem posiadłość państwa Horanów z zamiarem nie wracania tam nigdy.
Teraz miałem ochotę iść już spać i zapomnieć o wszystkim. Obudzić się jutro i nie pamiętać kim jest cholerny Niall Horan.
Szkoda, że to nie było takie proste.
Wziąłem prysznic, kolacja i już leżałem w łóżku. Zgasiłem światło. Długo nie spałem. Rozmyślałem o nim. Pierwszy raz zakochałem się w mężczyźnie i od razu miałem złamane serce. Miałem nadzieje, że szybko mi przejdzie. Nie przejdzie, to twoja miłość życia, słyszałem w głowie. Ogarnął mnie jeszcze większy smutek. Już nie miałem sił o tym wszystkim myśleć. Zamknąłem oczy i powoli zacząłem zasypiać. Byłem już w półśnie, gdy usłyszałem dźwięk oznajmiający, że dostałem SMS-a. Podniosłem się i sięgnąłem po telefon na stolik nocny. Odblokowałem i wyświetliłem wiadomość :
,,To co z tym piwem? Nadal aktualne? Chcę się z tobą spotkać , Justin . Jutro o 15 w barze na rogu Will St. ?''

Serce podeszło mi do gardła a humor maksymalnie mi się poprawił.

*Skomentujesz? To naprawdę bardzo motywuje. Napisz mi co o tym sądzisz, Napisz co robię źle, a ja postaram się to poprawić.Z góry dzięki ;) *

środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział II

* Niall *

Pół nocy nie spałem, na lekcjach przez cały dzień w ogóle nie mogłem się skupić. Myślałem tylko o nim. Denerwowałem się przed dzisiejszym spotkaniem. Ale właściwie czemu?
Przecież możemy się spotkać jako kumple. Poznać się lepiej. Może zaprzyjaźnić. Starałem się tak myśleć, ale nie wychodziło mi to. Podświadomość wciąż mi mówiła , że to spotkanie, ta jego nagła propozycja, ma zupełnie inny charakter. Nie mówił tego tak na luzie jakby umawiał się z kumplem na piwo. Mówił to seksownie, tak bardzo seksownie, jakby proponował mi żebym poszedł z nim na jakiś szybki numerek. Przez chwilę nawet rozważałem tę opcję. Szybko jednak odrzuciłem tę myśl, bo poczułem niesmak. ON BYŁ MĘŻCZYZNĄ. Musiałem wbić sobie to do głowy. On cię zaprosił na randkę, szydziła ze mnie podświadomość.
Nie chciałem brać czegoś takiego pod uwagę. Nie byłem gejem. Jak miałbym pójść na randkę z chłopakiem?
Miałem mętlik w głowie. Po powrocie do domu, wziąłem długi relaksujący prysznic. Ciepła woda i zapach żelu cudownie mnie odprężyły i chyba dałem się ponieść wyobraźni . Za bardzo. Widziałem nagiego Justina wchodzącego tu do mnie pod prysznic. Niemalże czułem, że to on mnie dotyka po nagim ciele. Ta fantazja była cudowna i taka realistyczna. Cicho jęknąłem i właśnie to wybudziło mnie z erotycznych wyobrażeń. Spojrzałem w dół i oblałem się rumieńcem widząc swoją erekcję. Osunąłem się po kafelkach i usiadłem. Zakryłem twarz dłońmi.
W tamtym momencie było mi tak źle . Wstydziłem się sam siebie. Brzydziłem się sobą. Podnieciłem się myśląc o chłopaku. Kim on był , że doprowadzał mnie do takiego stanu ? Po co ten dupek się ze mną umówił? W jednej chwili chciałem nawet zadzwonić do niego i odwołać spotkanie , ale nie miałem jego numeru. Poza tym czy chciałem odwołać to spotkanie?
Ubierając koszulę w kratę poczułem ucisk w podbrzuszu. Ostatnio się tak denerwowałem przed swoją pierwszą w życiu randką. Stanąłem przed lustrem i zacząłem układać włosy. Wyperfumowałem się. Dla kogo ja się, do cholery tak stroję?! Przecież to tylko mój sąsiad. Tylko pogadamy, a on nie będzie zwracał uwagi na to jak jestem ubrany. Czemu jednak nie zaprosił mnie w jakieś bardziej odpowiednie miejsce na męskie spotkanie? Jakiś bar czy mecz. Jaki facet zaprasza drugiego faceta na kawę ? Nie, muszę to odwołać, myślałem.
Już chciałem wyjść z domu i udać się do domu Justina, gdy coś podkusiło mnie, żebym tego nie robił. Będziesz żałował, mówił głos w mojej głowie. Dziś już wiem, że bym bardzo żałował.
O godzinie 13.50 siedziałem już w kawiarni i czekałem na szatyna. Zjawił się pięć minut przed czternastą.
Zajął miejsce przy stoliku.
-Cześć, Niall.
Powiedział to tak, że poczułem mocniejsze bicie serca, a policzki mi zapłonęły.
-Lubię fakt, że tak na ciebie działam.
Co?!, krzyczałem w myślach. O czym on gada?
-To słodkie jak się czerwienisz i peszysz za każdym moim słowem.
-Ja... Przepraszam.
-Ależ za co ? To mi schlebia.
W tamtym momencie już byłem pewien. On mnie podrywa, a ja nie mogłem na to pozwolić. Mogłem się założyć, że jest gejem. Nie miałem odwagi zapytać.
Zaczęliśmy zwykłą rozmowę. Justin pytał się mnie o szkołę, o plany na przyszłość i zainteresowania. Ja dowiedziałem się o nim, że studiuje filologię angielską, dorabia sobie jako dostawca pizzy i opiekuje się swoją dwunastoletnią siostrą, po śmierci ich rodziców. Spotkanie przebiegałoby całkowicie normalnie gdyby nie jego zalotne uśmieszki i sprośne komentarze, powodujące moje zawstydzenie. Po chwili takiej rozmowy chciałem stamtąd uciec, ale po dłuższym czasie zacząłem się przyzwyczajać do jego zachowań. Czułem się swobodniej i nie krępował mnie już tak bardzo.
Jadłem właśnie kawałek ciasta, gdy zaskoczył mnie pytaniem.
-Jesteś gejem?
Prawie się udławiłem.
-Że co ?
-Pytam czy jesteś gejem.
-Miałem cię zapytać o to samo. Nie, nie jestem.
Z jego twarzy zniknął jakikolwiek ślad uśmiechu. Upił łyk kawy bacznie mnie obserwując, a ja kuliłem się pod jego spojrzeniem, znów skrępowany i bezbronny.
-Szkoda , Niall. Wielka szkoda.
-Czy tym miałeś wobec mnie jakieś zamiary ?
-Mówiłem już, chciałem cię bliżej poznać.
-A ty jesteś gejem?- ugryzłem się w język.
-Zależy jak na to spojrzeć, Niall. Dość już gadania o mnie. Powiedz lepiej jakie masz plany na wakacje?
Rozumiem, że zmieniamy temat, pomyślałem. Czyli jest gejem.
Spojrzałem na zegarek.
-Wybacz mi, Justin, ale muszę już iść.
-Dokąd ci się tak śpieszy?
-Mam dziś randkę z dziewczyną.
Tak!, cieszyłem się w duchu ze swojego pomysłu.
-Oh, rozumiem. - powiedział smutno.
Rany, czy ja go uraziłem. Bałem się, że on naprawdę traktował to spotkanie jak randkę.
-Niall? Kiedy spotkamy się znowu?
-Nie wiem w co ty grasz, ale mnie to nie bawi. Nie wiem czy chcę się znów z tobą spotykać.
Nie rozumiałem czemu, ale głos zaczął mi się łamać. Ręce mi się trzęsły. Starałem się opanować emocje i nie rozpłakać.
-Czy ty się mnie boisz, Niall?- powiedział, podszedł do mnie i położył mi rękę na ramieniu.
-Nie. Boję się tego jaki charakter ma to spotkanie i ta rozmowa. Tego w jakim kierunku to wszystko zmierza.
-Masz rację. Za dużo ci sugeruję, ale przemyśl to, Niall. Na następne spotkanie moglibyśmy pójść do baru, na piwo. Tak jak kumple. To by ci odpowiadało?
Pokiwałem głową.
-To jeszcze się zgadamy.
Wyjął z kieszeni długopis i chwycił moją rękę. Uniósł ją i po wewnętrznej stronie nadgarstka zapisał mi numer.
-Zadzwoń na dniach.
Puścił mi oczko i odszedł. Pozostawił mnie zszokowanego, przerażonego i z totalnym bałaganem w głowie.

Chyba właśnie zgodziłem się na drugą randkę. Cholera. 

*Skomentujesz? To naprawdę bardzo motywuje. Napisz mi co o tym sądzisz, Napisz co robię źle, a ja postaram się to poprawić.Z góry dzięki ;) *