czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział III

* Justin *

Wieczorem nie mogłem przestać o nim myśleć. Czułem się odrzucony w pewnym sensie. Co ja sobie myślałem? Niall nie rzuci mi się przecież od razu za szyję. Muszę trochę poczekać. Musiałem być cierpliwy i rozegrać to inaczej. Zaprzyjaźnię się z nim, a potem sprawię, że to przerodzi się w coś więcej, pomyślałem. Musiałem trzymać go blisko siebie, zżyć się z nim aby nie miał już żadnych oporów. Jesteśmy sąsiadami , to nie będzie trudne.
Niall jest takim uroczym, bezbronnym chłopakiem. Nie trudno będzie mi go uwieść. Zacząłem się zastanawiać czy tego właśnie chce. Chciałem aby Niall się w mnie zakochał, tak jak ja w nim. Chciałem aby to było coś więcej niż tylko fizyczne pożądanie. Chciałem aby to było niezwykle głębokie uczucie. On był pierwszym chłopakiem, w którym się zakochałem. Już od 16 roku życia wiedziałem, że lubię też chłopców, ale w żadnym się nie zakochałem aż do teraz.
Podobał mi się jego wygląd, a po dzisiejszym spotkaniu zrozumiałem że jest świetnym człowiekiem. Opowiadał mi o swojej pasji, rysowaniu i zamiłowaniu to piłki nożnej. Nie mieliśmy dużo wspólnego i to było najlepsze. Przyciągała nas nasza odmienność. Uzupełnialiśmy się.
Wziąłem długi, odprężający prysznic. Wychodząc z łazienki wstąpiłem jeszcze do pokoju Jazzy.
-Idziesz już spać? Chyba powinnaś.
-Justin! Jest dopiero 21. Nie przesadzaj.
-Oj dobrze, już dobrze.
Mrugnąłem do niej i opuściłem jej sypialnię. Postanowiłem zjeść kolację. W kuchni zrobiłem sobie dwie kanapki. Zjadłem je i poszedłem do salonu z zamiarem obejrzenia czegoś w telewizji. Oczywiście nie było nic ciekawego. Po przerzuceniu wszystkich kanałów, wyłączyłem TV. Poszedłem do sypialni. Natłok wrażeń dzisiejszego dnia i praca sprawiły, że byłem już bardzo zmęczony. Poszedłem więc spać.
Obudziłem się. Do pokoju wpadały już promienie słoneczne. Przeciągnąłem się i rozejrzałem po pomieszczeniu. Nie byłem w swoim pokoju. W ogóle nie byłem w swoim domu. Usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Gwałtownie odwróciłem głowę w ich kierunku.
Otworzyły się, a za nimi pojawił się blondyn.
-Niall?! - wytrzeszczyłem oczy.
Był w samych bokserkach. Jego zgrabne, nieznacznie umięśnione ciało przyprawiło mnie o dreszcze.
Zaczął podchodzić do mnie. Nie odezwał się ani słowem.
Czułem się niepewny i zdezorientowany.
Podszedł do łóżka i zsunął ze mnie kołdrę. Byłem nagi. Momentalnie zalałem się rumieńcem. Mrugnął do mnie i schylił się w kierunku mojego przyrodzenia. Dotknął je dłonią.
Znów się obudziłem. Tym razem w swoim pokoju. Byłem mokry od potu i czułem ucisk bokserek na nabrzmiałym z podniecenia kroczu.
To był sen. Myśl o Niallu w bokserkach zaspokajającym mnie była podniecająca.
Szybko zrobiłem sobie dobrze myśląc o tym blond-cudzie. Potem od razu zasnąłem.
Kolejny dzień był rutynowy. Zawiozłem Jazzy do szkoły, poszedłem do pracy , wróciłem z pracy, pouczyłem się materiału na studia i około osiemnastej zaległem na kanapie z książką. Lubiłem czytać kryminały albo fantasy.
Po godzinie czytania zasnąłem nad książką. Obudziła mnie Jazmyn, mówiąc mi, że mam gościa.
Poderwałem się z kanapy. W drzwiach stała mama Nialla, co całkowicie mnie zaskoczyło
-Dzień dobry.
-Witaj, Justinie. Mam nadzieje, że ci nie przeszkadzam. Wpadłam, bo potrzebuję twojej pomocy. Kran mi się zepsuł w łazience. Nie ma Nialla , ani jego brata Logana, a przydałaby się jakaś męska ręka. Pomyślałam o tobie. Pomógłbyś mi ?
-Oczywiście. Z chęcią.
Wskoczyłem w tenisówki i poszedłem za panią Horan do ich domu.
Usterka kranu była niewielka, więc szybko się z nią uporałem, mimo że hydraulik ze mnie żaden. Pani Horan była zachwycona. Dziękowała mi i zaproponowała kawę i ciasto. W końcu dałem się namówić. Usiadłem w salonie z kubkiem kawy. Moja sąsiadka usiadła naprzeciw mnie na fotelu.
Pytała mnie jak radzę sobie na studiach i jak godzę te obowiązki z pracą.
Właśnie odpowiadałem jej, gdy drzwi wejściowe się otworzyły i z hallu dobiegł nas śmiech i dwa głosy. Jeden znałem – Niall. Drugi słyszałem pierwszy raz. Weszli do salonu. Obok Nialla stał niewysoki chłopak z krótko przystrzyżonymi ciemnymi włosami w niebieskiej koszuli i rurkach.
-Cześć , jestem Logan, brat Nialla. -przedstawił mi się.
Uścisnęliśmy sobie dłonie i Logan przeprosił nas i wyszedł po schodach na górę.
-Cześć , Niall.- mruknąłem.
Chłopak parzył na mnie spode łba jakby był na mnie zły. W sumie to miał powody. Jednak zrobiło mi się przykro, gdy on tylko odburknął ,,cześć'' i poszedł śladem brata do góry.
Jego mama spojrzała na mnie.
-Chyba się nie dogadujecie za dobrze.
-Raczej nie.
Byłem wręcz przygnębiony. Tak bardzo się w nim zakochałem, a on nie chciał odwzajemnić tego uczucia. Nagle świadomość dała mi z liścia. Obudź się, mówiła, on cię nie zechce, bo nie jest chorym psychicznie pedałem jak ty.
Teraz to do mnie dotarło.
Podziękowałem za kawę i ciastko, po czym opuściłem posiadłość państwa Horanów z zamiarem nie wracania tam nigdy.
Teraz miałem ochotę iść już spać i zapomnieć o wszystkim. Obudzić się jutro i nie pamiętać kim jest cholerny Niall Horan.
Szkoda, że to nie było takie proste.
Wziąłem prysznic, kolacja i już leżałem w łóżku. Zgasiłem światło. Długo nie spałem. Rozmyślałem o nim. Pierwszy raz zakochałem się w mężczyźnie i od razu miałem złamane serce. Miałem nadzieje, że szybko mi przejdzie. Nie przejdzie, to twoja miłość życia, słyszałem w głowie. Ogarnął mnie jeszcze większy smutek. Już nie miałem sił o tym wszystkim myśleć. Zamknąłem oczy i powoli zacząłem zasypiać. Byłem już w półśnie, gdy usłyszałem dźwięk oznajmiający, że dostałem SMS-a. Podniosłem się i sięgnąłem po telefon na stolik nocny. Odblokowałem i wyświetliłem wiadomość :
,,To co z tym piwem? Nadal aktualne? Chcę się z tobą spotkać , Justin . Jutro o 15 w barze na rogu Will St. ?''

Serce podeszło mi do gardła a humor maksymalnie mi się poprawił.

*Skomentujesz? To naprawdę bardzo motywuje. Napisz mi co o tym sądzisz, Napisz co robię źle, a ja postaram się to poprawić.Z góry dzięki ;) *

6 komentarzy:

  1. O matuchno, to jest doskonałe w każdym calu! Tak bardzo pokochałam to opowiadanie, w dodatku w tak krótkim czasie, to u mnie naprawdę nowość. ostatnim razem byłam tak zafascynowana jakimś ff dobry rok temu, dziękuję!
    Cholera, z jednej strony było mi szkoda Justina w tym rozdziale. Pierwszy raz się zakochał i od razu został odrzucony. Jednak ten sms na koniec nawet mi poprawił humor, kiedy widać, jak Justin jest z tego powodu szczęśliwy. Ale nie wiedzieć czemu, kiedy Justin w nocy obudził się ze wzwodem i "zrobił sobie dobrze" (xd) od razu pomyślałam o Jazzy, która wchodzi w tym czasie do jego pokoju haha :D Rozdział jest wspaniały, z niecierpliwością czekam na kolejny, weny życzę <3
    18th-street-jbff.blogspot.com
    goodnight-sweetheart-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny !!! Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zrobił sobie dobrze hah xd
    Super rozdział i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ej to jest genialne! rozdzial jak zawsze zajebisty! zycze ci weny i czekam na nastepny rozdzial;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisz szybko nexta.
    Dużo weny.

    victim-fanfiction-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń