*
Justin *
Wieczorem
nie mogłem przestać o nim myśleć. Czułem się odrzucony w pewnym
sensie. Co ja sobie myślałem? Niall nie rzuci mi się przecież od
razu za szyję. Muszę trochę poczekać. Musiałem
być cierpliwy i rozegrać to inaczej. Zaprzyjaźnię się z nim, a
potem sprawię, że to przerodzi się w coś więcej, pomyślałem.
Musiałem trzymać go blisko siebie, zżyć się z nim aby nie miał
już żadnych oporów. Jesteśmy sąsiadami , to nie będzie
trudne.
Niall jest takim uroczym, bezbronnym chłopakiem. Nie trudno będzie mi go uwieść. Zacząłem się zastanawiać czy tego właśnie chce. Chciałem aby Niall się w mnie zakochał, tak jak ja w nim. Chciałem aby to było coś więcej niż tylko fizyczne pożądanie. Chciałem aby to było niezwykle głębokie uczucie. On był pierwszym chłopakiem, w którym się zakochałem. Już od 16 roku życia wiedziałem, że lubię też chłopców, ale w żadnym się nie zakochałem aż do teraz.
Podobał mi się jego wygląd, a po dzisiejszym spotkaniu zrozumiałem że jest świetnym człowiekiem. Opowiadał mi o swojej pasji, rysowaniu i zamiłowaniu to piłki nożnej. Nie mieliśmy dużo wspólnego i to było najlepsze. Przyciągała nas nasza odmienność. Uzupełnialiśmy się.
Niall jest takim uroczym, bezbronnym chłopakiem. Nie trudno będzie mi go uwieść. Zacząłem się zastanawiać czy tego właśnie chce. Chciałem aby Niall się w mnie zakochał, tak jak ja w nim. Chciałem aby to było coś więcej niż tylko fizyczne pożądanie. Chciałem aby to było niezwykle głębokie uczucie. On był pierwszym chłopakiem, w którym się zakochałem. Już od 16 roku życia wiedziałem, że lubię też chłopców, ale w żadnym się nie zakochałem aż do teraz.
Podobał mi się jego wygląd, a po dzisiejszym spotkaniu zrozumiałem że jest świetnym człowiekiem. Opowiadał mi o swojej pasji, rysowaniu i zamiłowaniu to piłki nożnej. Nie mieliśmy dużo wspólnego i to było najlepsze. Przyciągała nas nasza odmienność. Uzupełnialiśmy się.
Wziąłem
długi, odprężający prysznic. Wychodząc z łazienki wstąpiłem
jeszcze do pokoju Jazzy.
-Idziesz
już spać? Chyba powinnaś.
-Justin!
Jest dopiero 21. Nie przesadzaj.
-Oj
dobrze, już dobrze.
Mrugnąłem
do niej i opuściłem jej sypialnię. Postanowiłem zjeść kolację.
W kuchni zrobiłem sobie dwie kanapki. Zjadłem je i poszedłem do
salonu z zamiarem obejrzenia czegoś w telewizji. Oczywiście nie
było nic ciekawego. Po przerzuceniu wszystkich kanałów, wyłączyłem
TV. Poszedłem do sypialni. Natłok wrażeń dzisiejszego dnia i
praca sprawiły, że byłem już bardzo zmęczony. Poszedłem więc
spać.
Obudziłem
się. Do pokoju wpadały już promienie słoneczne. Przeciągnąłem
się i rozejrzałem po pomieszczeniu. Nie byłem w swoim pokoju. W
ogóle nie byłem w swoim domu. Usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
Gwałtownie odwróciłem głowę w ich kierunku.
Otworzyły
się, a za nimi pojawił się blondyn.
-Niall?!
- wytrzeszczyłem oczy.
Był
w samych bokserkach. Jego zgrabne, nieznacznie umięśnione ciało
przyprawiło mnie o dreszcze.
Zaczął
podchodzić do mnie. Nie odezwał się ani słowem.
Czułem
się niepewny i zdezorientowany.
Podszedł
do łóżka i zsunął ze mnie kołdrę. Byłem nagi. Momentalnie
zalałem się rumieńcem. Mrugnął do mnie i schylił się w
kierunku mojego przyrodzenia. Dotknął je dłonią.
Znów
się obudziłem. Tym razem w swoim pokoju. Byłem mokry od potu i
czułem ucisk bokserek na nabrzmiałym z podniecenia kroczu.
To
był sen. Myśl o Niallu w bokserkach zaspokajającym mnie była
podniecająca.
Szybko
zrobiłem sobie dobrze myśląc o tym blond-cudzie. Potem od razu
zasnąłem.
Kolejny
dzień był rutynowy. Zawiozłem Jazzy do szkoły, poszedłem do
pracy , wróciłem z pracy, pouczyłem się materiału na studia i
około osiemnastej zaległem na kanapie z książką. Lubiłem czytać
kryminały albo fantasy.
Po
godzinie czytania zasnąłem nad książką. Obudziła mnie Jazmyn,
mówiąc mi, że mam gościa.
Poderwałem
się z kanapy. W drzwiach stała mama Nialla, co całkowicie mnie
zaskoczyło
-Dzień
dobry.
-Witaj,
Justinie. Mam nadzieje, że ci nie przeszkadzam. Wpadłam, bo
potrzebuję twojej pomocy. Kran mi się zepsuł w łazience. Nie ma
Nialla , ani jego brata Logana, a przydałaby się jakaś męska
ręka. Pomyślałam o tobie. Pomógłbyś mi ?
-Oczywiście.
Z chęcią.
Wskoczyłem
w tenisówki i poszedłem za panią Horan do ich domu.
Usterka
kranu była niewielka, więc szybko się z nią uporałem, mimo że
hydraulik ze mnie żaden. Pani Horan była zachwycona. Dziękowała
mi i zaproponowała kawę i ciasto. W końcu dałem się namówić.
Usiadłem w salonie z kubkiem kawy. Moja sąsiadka usiadła naprzeciw
mnie na fotelu.
Pytała
mnie jak radzę sobie na studiach i jak godzę te obowiązki z pracą.
Właśnie
odpowiadałem jej, gdy drzwi wejściowe się otworzyły i z hallu
dobiegł nas śmiech i dwa głosy. Jeden znałem – Niall. Drugi
słyszałem pierwszy raz. Weszli do salonu. Obok Nialla stał
niewysoki chłopak z krótko przystrzyżonymi ciemnymi włosami w
niebieskiej koszuli i rurkach.
-Cześć
, jestem Logan, brat Nialla. -przedstawił mi się.
Uścisnęliśmy
sobie dłonie i Logan przeprosił nas i wyszedł po schodach na górę.
-Cześć
, Niall.- mruknąłem.
Chłopak
parzył na mnie spode łba jakby był na mnie zły. W sumie to miał
powody. Jednak zrobiło mi się przykro, gdy on tylko odburknął
,,cześć'' i poszedł śladem brata do góry.
Jego
mama spojrzała na mnie.
-Chyba
się nie dogadujecie za dobrze.
-Raczej
nie.
Byłem
wręcz przygnębiony. Tak bardzo się w nim zakochałem, a on nie
chciał odwzajemnić tego uczucia. Nagle świadomość dała mi z
liścia. Obudź się, mówiła, on cię nie zechce, bo nie jest
chorym psychicznie pedałem jak ty.
Teraz
to do mnie dotarło.
Podziękowałem
za kawę i ciastko, po czym opuściłem posiadłość państwa
Horanów z zamiarem nie wracania tam nigdy.
Teraz
miałem ochotę iść już spać i zapomnieć o wszystkim. Obudzić
się jutro i nie pamiętać kim jest cholerny Niall Horan.
Szkoda,
że to nie było takie proste.
Wziąłem
prysznic, kolacja i już leżałem w łóżku. Zgasiłem światło.
Długo nie spałem. Rozmyślałem o nim. Pierwszy raz zakochałem się
w mężczyźnie i od razu miałem złamane serce. Miałem nadzieje,
że szybko mi przejdzie. Nie przejdzie, to twoja miłość życia,
słyszałem w głowie. Ogarnął mnie jeszcze większy smutek. Już
nie miałem sił o tym wszystkim myśleć. Zamknąłem oczy i powoli
zacząłem zasypiać. Byłem już w półśnie, gdy usłyszałem
dźwięk oznajmiający, że dostałem SMS-a. Podniosłem się i
sięgnąłem po telefon na stolik nocny. Odblokowałem i wyświetliłem
wiadomość :
,,To
co z tym piwem? Nadal aktualne? Chcę się z tobą spotkać , Justin
. Jutro o 15 w barze na rogu Will St. ?''
Serce
podeszło mi do gardła a humor maksymalnie mi się poprawił.
*Skomentujesz? To naprawdę bardzo motywuje. Napisz mi co o tym sądzisz, Napisz co robię źle, a ja postaram się to poprawić.Z góry dzięki ;) *
O matuchno, to jest doskonałe w każdym calu! Tak bardzo pokochałam to opowiadanie, w dodatku w tak krótkim czasie, to u mnie naprawdę nowość. ostatnim razem byłam tak zafascynowana jakimś ff dobry rok temu, dziękuję!
OdpowiedzUsuńCholera, z jednej strony było mi szkoda Justina w tym rozdziale. Pierwszy raz się zakochał i od razu został odrzucony. Jednak ten sms na koniec nawet mi poprawił humor, kiedy widać, jak Justin jest z tego powodu szczęśliwy. Ale nie wiedzieć czemu, kiedy Justin w nocy obudził się ze wzwodem i "zrobił sobie dobrze" (xd) od razu pomyślałam o Jazzy, która wchodzi w tym czasie do jego pokoju haha :D Rozdział jest wspaniały, z niecierpliwością czekam na kolejny, weny życzę <3
18th-street-jbff.blogspot.com
goodnight-sweetheart-ff.blogspot.com
Świetny !!! Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńZrobił sobie dobrze hah xd
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i czekam na kolejny :)
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńej to jest genialne! rozdzial jak zawsze zajebisty! zycze ci weny i czekam na nastepny rozdzial;)
OdpowiedzUsuńPisz szybko nexta.
OdpowiedzUsuńDużo weny.
victim-fanfiction-jb.blogspot.com