niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział XI


*Niall*

Zbliżały się wakacje. Został tydzień do zakończenia roku szkolnego. Zaczęliśmy z Justinem snuć plany. Moi rodzice mieli domek letniskowy na wsi i to była świetna okazja, żeby spędzić czas z Justinem i pomieszkać z nim te dwa miesiące.
-Musimy zabrać Jazzy-powiedział Jus słysząc o moim pomyśle.
-Nie ma problemu. Zabierzemy. W domu są trzy pokoje. Jeden z łożem małżeńskim-sugestywnie poruszyłem brwiami.
Justin w odpowiedzi cmoknął mnie w usta.
Oboje stwierdziliśmy, że to świetny pomysł. Teraz zostawała kwestia rodziców. Miałem nadzieje, że się zgodzą. W końcu oboje jesteśmy dorośli, a zarówno mama jak i tata polubili już Justina. Ojciec wciąż jednak nie wiedział o tym co nas łączy, a mama mówiła, że muszę mu o tym powiedzieć sam i ten czas się powoli zbliża.
Weekend spędziłem u Justina. W piątek zostałem na noc. Po romantycznej kolacji i małej rozgrywce na konsoli położyliśmy się na wygodnym łóżku mojego chłopaka. On ułożył się obok mnie i głowę położył na mojej klatce piersiowej. Szczelnie zamknąłem go w swoich ramionach. Leżeliśmy tak sobie i cieszyliśmy się bliskością i wspólnie spędzaną chwilą. Raz po raz gładziłem jego włosy i zatapiałem w nich nos. Justin cicho pomrukiwał. Niespodziewanie odwrócił się twarzą do mojego torsu i zsunął niżej. Podwinął mi koszulkę i zaczął lizać mój brzuch.
Zachichotałem.
-Łaskoczesz.
Gwałtownie nabrałem powietrza. Ruchy jego języka zaczęły mi sprawiać przyjemność. Cicho jęknąłem.
-Juss-tin.
-Mój uroczy Niall...
Nie wytrzymałem i go odepchnąłem. Przerzuciłem go na plecy i zerwałem z niego koszulkę. Zaczęło mnie ponosić. Obudziło się we mnie dzikie zwierzę i pragnąłem Justina. Tu i teraz.
-Kochanie...- mruknął zaskoczony.
Pozbyliśmy się też mojej koszulki, a za chwilę i spodni. Potem Justin również został w samych bokserkach. Znaczyła się już na nich jego erekcja. We mnie też już wszystko wrzało, ale w tym momencie kompletnie się zagubiłem. Nie wiedziałem co dalej robić, bo nie chciałem znów być z nim tak blisko. To było za trudne. Jednocześnie pragnąłem go i oboje tego potrzebowaliśmy.
Chyba zauważył moje zawahanie.
-Misiu, nie musimy jeśli nie chcesz.
-Chce-powiedziałem pewnie.
Sam tylko nie wiem czego, pomyślałem.
Doszedłem do wniosku żeby pozostać przy takim stanie rzeczy w jakim jesteśmy teraz. Nieśmiało zbliżyłem się do chłopaka i usiadłem okrakiem idealnie na jego kroczu, lekko je przyciskając.
-Chryste, Niall.
Pochyliłem się nad nim i wycałowałem jego ramiona. Wiercąc się ocierałem się o jego nabrzmiałe krocze, niby przypadkiem. Zaczęło mu się to podobać i mi również więc przyśpieszyłem ruchy. Justin wydawał z siebie tylko stłumione jęki. Siedziałem na nim wyprostowany i poruszałem się w przód i w tył. Cudowna rozkosz przepełniała moje ciało. Teraz nie czułem już wstydu, skrępowania czy zażenowania. Czułem się szczęśliwy, zakochany i spragniony. Skupiłem się na przyjemności którą dawałem mężczyźnie pode mną. Chwilę potem oboje szczytowaliśmy. W tym momencie mocno chwyciłem ręce chłopaka, kładą je po obu stronach jego głowy i mocno docisnąłem do materaca.
Opadłem na jego ciało wykończony. Wtuliłem się w jego klatę i unormowałem oddech. On zacisnął mnie w swoich ramionach. Dysząc w moje włosy.
-Oh, Niall. To było niesamowite.
Dość szybko zasnęliśmy. Obudziły nas promienie słońca wpadające do pokoju przez okno.
-Cześć kochanie- powiedział zaspany Justin.
Gdy tylko na niego spojrzałem przypomniała mi się wczorajsza noc i lekko się zarumieniłem.
Pocałowałem go namiętnie w usta. Przysuwając się do niego poczułem coś twardego na swoim udzie. Odkryłem szybko kołdrę.
-Chyba ktoś tu ma ochotę na powtórkę wczorajszego.
Pokiwał zalotnie głową i zabawialiśmy się tak przez całe rano. Aż w końcu zadzwonił dzwonek do drzwi wejściowych. Oboje byliśmy kompletnie nie ogarnięci.
-Niall, proszę idź otwórz. Ja nie mogę. -mruknął zawstydzony patrząc na swoje bokserki. Były przybrudzone od spermy i znaczył się na nich niemożliwy do ukrycia wzwód. Zerwałem się więc z łóżka i narzuciłem szybko spodnie. Zszedłem na dół i otworzyłem drzwi.
Stał na nimi Logan.
-Jest Justin? Mam dla niego grę.-pomachał opakowaniem.
-Jest w łazience.
-Wybacz, że przeszkodziłem wam w porannych figlach-spojrzał w dół.
Ja również i zauważyłem rozpięty rozporek. Spaliłem buraka i zaprosiłem brata do środka. Pobiegłem do Justina powiedzieć mu by zszedł na dół. On był już w spodniach i szukał właśnie t-shirt w szafce.
Sobotni obiad Justin miał zjeść u mnie. Mieliśmy zamiar powiedzieć wtedy rodzicom o naszych planach na wakacje.
Po zjedzonym posiłku, wysłuchali co mieliśmy do powiedzenia.
-To dobry pomysł.- zgodził się od razu tata.
Mama spojrzała na mnie wymownie. Jej spojrzenie mówiło ,,Powiedz teraz ojcu, to odpowiedni moment''. A ja właśnie w ogóle nie uważałem, żeby to był dobry moment. Wiedziałem, że tata się zdenerwuje i to bardzo. Nie należał do tolerancyjnych osób, a dla ojca to spory cios dowiedzieć się, że jego syn jest gejem. Zawsze Logan był dla niego tym lepszym synem. Jakby się dowiedział to całkowicie by mnie znienawidził. Mógłby zabronić mi jechać na te wakacje z Justinem.
Wstępnie rodzice się zgodzili. Po obiedzie pomagałem mamie zmywać i zagadała mnie.
-Jak długo masz zamiar to odkładać? Prędzej czy później będziesz musiał mu powiedzieć prawdę.
-Wiem. Czekam na dobry moment. Czekam, aż tata polubi Justina, aż będzie mu ufał. Jak się zaprzyjaźnią to tata lepiej to zniesie.
-Już dobrze się dogadują. Kochanie, nie musisz bać się taty. On cie kocha i cię zrozumie.
Wyszedłem z kuchni. Tata siedział z Justinem na kanapie i gadali sobie. Faktycznie mieli ze sobą dość dobry kontakt. Przysiadłem się.
-Oboje uznaliśmy, że wasz wyjazd to świetny pomysł. Aż sam zabrałbym się z wami, ale sami wiecie, praca.
Pokiwaliśmy głowami.
-Musimy zabrać ze sobą jeszcze Jazzy- wspomniałem.
-Co za problem? Są przecież trzy pokoje.
Cieszyliśmy się na myśl o spędzeniu razem półtora miesiąca.
Jeszcze bardziej się ucieszyłem gdy Justin powiedział:
-Jazzy jedzie na obóz na 2 tygodnie a potem na tydzień do Lucy i potem do nas dołączy.
Czyli trzy tygodnie sam na sam. To będzie cudowne, myślałem.

Cały następny tydzień był wielkim wyczekiwaniem na upragnione wakacje z moim ukochanym. Wyjechaliśmy następnego dnia po zakończeniu roku. 

*Skomentujesz? To naprawdę bardzo motywuje. Napisz mi co o tym sądzisz, Napisz co robię źle, a ja postaram się to poprawić.Z góry dzięki ;) *

10 komentarzy:

  1. Ciesze się, że są ze sobą, bo naprawdę na to zasługują. Dopiero teraz czują się szcześliwi i spełnieni. Gdyby na miejscu Nialla była jakaś dziewczyna napisałabym pewnie, że muszą z Justinem uważać, aby po wakacjach nie wróciła z brzuszkiem, ale Niallowi to nie grozi haha. Weny <3
    priest-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochaamm<33333 weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana moją opinie znasz :) kocham twojego bloga!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam za spam
    Zapraszam Cię na moje fan fiction:
    http://18th-street-jbff.blogspot.com/
    "Życie na ulicy nie jest dla słabych. Oni zdążyli się o tym przekonać."
    http://priest-jbff.blogspot.com/
    "Zobacz, jak Justin Bieber spełni się w roli księdza!"
    http://getting-closer-jbff.blogspot.com/
    "Wrócił po niemal trzech latach, po wielu wyrządzonych krzywdach. A ja? Ja nadal nie potrafię przestać go kochać"

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodaj już nowy rozdzial prooooszeeee:( Tęsknie za Justinem i Niallem <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Bd dziś nn???

    OdpowiedzUsuń
  7. Mialo sie cos pojawic, ale jednak nie ;( szkoda, bo wciagnelam sie w to opowiadanie mega bardzo ;( licze na to, ze cos dodasz nidlugo :)

    OdpowiedzUsuń