Nie
wypiłem za dużo, ale wystarczyło kilka drinków by w połączeniu
z lekami, dały mi niezły odlot. Luke z trudem ściągnął mnie z
parkietu, gdzie zaczepiałem każdego kolesia. Usadził mnie przy
stoliku i wtedy ochłonąłem.
-Stary
co ty odwalasz?- zapytał Luke.
Coś
tam z siebie wydukałem a on tylko patrzył zdezorientowany
-Brałeś
leki przed wyjściem?
Gdy
dotarło do mnie o czym mówi, odpowiedziałem mu skinieniem głowy.
On pacnął się w czoło, mrucząc ,,idiota''. Siedział ze mną
przez chwilę, pilnując bym się nigdzie nie ruszał. Ja tylko
patrzyłem na niego, a oczy mi się przymykały. Pobudzenie po
alkoholu przeszło i zastąpiło je zmęczenie.
-Dobra,
zbieraj się. Jedziemy do domu.
Posłusznie
poszedłem za moim przyjacielem. Drogi do domu właściwie nie
pamiętam, ale to co działo się potem, niestety za dobrze.
W
domu, od razu skierowałem się do łazienki, gdy z niej wróciłem,
Luke siedział w mojej sypialni i nakazał mi kłaść się do łóżka.
Rozebrałem się więc do bokserek i wskoczyłem pod kołdrę.
-Zostaniesz
tu ze mną, Lukiś?- majaczyłem.
-Myślę,
że dasz sobie radę sam, a ja wracam do domu.
-Niee,
zostań proszę, chodź do mnie- podniosłem kołdrę i przesunąłem
się.
-Weź
się nie wygłupiaj. Nie jesteś małym dzieckiem.
-Jestem
i nie będę spał sam bo się boję.
Nie
wiem czy się nade mną zlitował czy po prostu nie chciał się ze
mną użerać, ale on też się rozebrał i położył obok mnie na
łóżku.
Byłem
już tak bardzo nieświadomy i robiłem kompletne głupoty, jak na
przykład przysunięcie się do niego i obejmowanie w pasie. Próbował
się odsunąć, ale ja kurczowo trzymałem go przy sobie.
-Justin...
Proszę...
Jakoś
poluzowałem uścisk tak, że chłopak odwrócił się do mnie
twarzą. Ująłem w dłoń jego podbródek. Nie ma większej głupoty
niż pocałowanie swojego heteroseksualnego kumpla, ale co mnie to
tam w tej chwili obchodziło. Ja to po prostu zrobiłem.
Jego
reakcja jeszcze bardziej mnie zdzwiła, gdy zamiast mnie odepchnąć,
on zwyczajnie odwzajemnił pocałunek. Zorientowałem się, że
robimy źle dopiero po kilku minutach i oderwałem się od jego ust.
-Ty
naprawdę chcesz spróbować wszystkiego...- szepnąłem
-Owszem,
przecież ci mówiłem- zachichotał.
-Podobało
ci się?
Pokiwał
głową przysuwając się do mnie. Wtulił się w moją klatkę
piersiową i nawet nie wiem kiedy oboje zasnęliśmy.
Rano
obudziłem się niespodziewanie rześki. Zero kaca. Niemałym szokiem
było dla mnie zobaczenie Luka, spiącego tuż przy moim boku.
Pamiętałem co nieco z wczorajszej nocy. Przede wszystkim pamiętałem
nasz pocałunek.
To
nie powinno się było zdarzyć, myślałem.
Po
pierwsze Luke był hetero i nie chciałem siać w nim jakiś
wątpliwości. Po drugie był moim najlepszym przyjacielem i takie
akcje były po prostu nie na miejscu.
Podniosłem
się do pozycji siedzącej. Spojrzałem na zegarek. Wskazywał
godzinę dziesiątą. Za godzinę miałem umówione spotkanie z
terapeutą. Trzeba było wstać z łóżka i się zbierać.
Odwróciłem głowę w stronę Luka, który właśnie się budził.
Przeciągnął się na łóżku i otworzył oczy.
-Czyli
to nie był sen?-mruknął widząc mnie w jednym łóżku z nim.
Pokręciłem
głową.
-Przepraszam,
to nie powinno się w ogóle zdarzyć.
-Nie
przepraszaj. Ty byłeś pijany, a ja nie traktuję tego na serio.
Uśmiechnąłem
się, czując jak spada mi kamień z serca. On też się podniósł
tak, że siedzieliśmy ramię w ramię.
-Wiem, że
nadal go kochasz.
-O czym ty w
ogóle mówisz?
-Wiem, że
kochasz Nialla. To uczucie nie mija...
Pokręciłem
głową, chcąc zaprzeczyć samemu sobie, choć dobrze wiedziałem
jaka jest prawda.
-Muszę o nim
zapomnieć. On ma swoje życie i nie ma w nim miejsca dla mnie.
Poderwałem się
z łóżka i pozbierałem swoje ubrania, które wieczorem po prostu
rzuciłem na podłogę.
Zabrałem się
za poranną toaletę. Gdy ją opuściłem, Luke był już ubrany i
robił kawę.
-Tobie też
zrobić?
Pokiwałem
głową.
-Zjesz coś?
-Chętnie.
Zabrałem się
więc do robienia kanapek. Blondyn postawił już dwa kubki z kawą
na stole i usiadł przy nim. Po chwili podałem mu talerz z
jedzeniem. Usiadłem naprzeciwko i wziąłem łyk kawy.
Zjedlismy razem
sniadanie i wtedy Luke pozegnal sie ze mna i wrocil do domu. Ja
rowniez zaczlem sie zbierac do wyjscia.
Kazde spotkanie
z terapeuta, bylo dla mnie stresem, mimo, ze chodzilem tam juz od
kilku miesiecy.
Opuszczalem dom
z szybko bijacym sercem. Wsiadlem do samochodu i odpalilem silnik.
Wtem poczulem silna potrzebe zapalenia papierosa. Zaczalem palic tuz
po wyjezdzie Nialla. Zzeraly mnie nerwy a to mnie uspokajalo.
Wyciagnalem wiec papieros z paczki i podpalilem go. Przylozylem do
ust i zaciagnalem sie dymem. Trzymajac go w ustach, ruszylem
samochodem z podjazdu. Wyjezdzajac z osiedla od razu zlapalo mnie
czerwone swiatlo wiec sie zatrzymalem. Wypalilem papierosa do konca i
wyrzucilem przez okno. Akurat zapalilo sie zielone wiec ruszylem w
dalsza droge. Po dwudziestu minutach zatrzymalem sie juz pod klinika.
Zamknalem auto i udalem sie do bocznych drzwi ktore prowadzily prosto
do gabinet pani Simson. Zadzwonilem dzwonkiem przy drzwiach. Kobieta
w srednim wieku otworzyla mi drzwi i zaprosila do srodka.
-Usiadz prosze
na kanapie.
Tak tez
zrobilem. Byla bardzo symapatyczna osoba a dzis byla jeszcze milsza.
Zajela miejsce na przeciwko mnie i zaczelismy rozmowe.
-Co sie
wydarzylo?
Wzialem gleboki
oddech i zebralem sie w sobie by powiedziec psycholog prawde i
zmierzyc sie z tymi faktami po raz kolejny.
-Niall ma
dziewczyne i beda mieli dziecko. Mam wrazenie ze wszytko mi sie
zawalilo. Dawalem rade, potem on sie pojawil tylko po to by
powiedziec mi jak super ulozyl sobie zycie.
-Nie mozesz
tego tak odbierac. On ma do tego prawo. I ty rowniez, i ulozysz je
sobie gdy zapomnisz w koncu o bylym chlopaku i zaczniesz dostrzegac
innych. Moze nie jestes z nim ale nie uwolniles sie jeszcze od
niego. Na pewno wiesz o co mi chodzi.
Pokiwalem
glowa. Oczywiscie miala racje. To ze rozstalem sie z Niallem
oficjalnie to nie znaczy, ze moje serce nie nalezy juz do niego.
Wlasnie ze nalezy i mam wrazenie ze zawsze bedzie, ze mentalne
rozstanie sie z nim bedzie tak silne ze mnie rozerwie na strzepy.
Opowiedzialem
pani Simson o moich urojonych obawach.
Zapewnila mnie
ze jest to kompletnie nie mozliwe.
-Moje zycie sie
skonczylo w momencie gdy odebrali mi Jazzy.
Czesto to
zdanie powtarzalem. Psycholog zawsze zaprzeczala, ale mi nie dalo sie
przetlumaczyc. Po stracie rodzicow i skonczeniu liceum, nie mialem
zadnego celu i sensu. Mialem tylko siostre i zylem tylko po to by sie
nia zajmowac. Potem byl jeszcze Niall. W jednej chwili odebrali mi
wszystko.
-Justin
zaczales znowu zyc...
-Ale juz nie
moge...Tylko sie ludzilem. Studia sa do dupy! Praca mnie wykancza!
Nie mam planow na przyszlosc!
-To moze ciesz
sie chwila obecna. Siostry ci nie odebrali calkiem, przeciez ona
wciaz jest tylko nie przy tobie. Masz jeszcze przyjaciela-Luka. Czy
on jest dla ciebie wazny?
-Tak, bardzo.
-Na tym sie
skup. Jesli nie odpowiadaja ci studia to daj sobie z nimi spokoj.
Zmien prace. Pomysl o tym co sprawia ci przyjemnosc i rob to.
Staralem sie
jej sluchac i uwierzyc ,ze to moze sie udac, ale jak wiadomo, to bylo
trudne. Niewiele rzeczy sprawialo mi przyjemnosc. Mialem przeciez
depresje!
Kiedys
uwielbialem muzyke. Duzo gralem na gitarze. Skonczylem z tym po
smierci rodzicow. Potem juz tylko studia, praca, dom. Nie mialem nic.
-Nie mam
zainteresowan.
Tu terapeutka
mowila ze ma je kazdy ale trzeba je znalezc.
-Mysle ze nie
powinienes isc do psychiatry po wieksza dawke lekow. Z psychoterapi
osiagniemy wiecej. Trzeba odpowiednio ukierunkowac twoje mysli.
Opuscilem jej
gabinet czujac sie jakos lepiej, lzej. Zawsze moglem sie chociaz
wygadac.
W drodze do
domu, zadzwonil do mnie Lukey. Odebralem, zatrzymujac sie na poboczu.
-Halo? Justin,
jestes juz w domu?
-Nie ale
wjezdzam na osiedle.
-Bede u ciebie
za pietnascie minut.-powiedzial goraczkowo.
-Cos sie stalo?
-Tak!
-Cos zlego?
-Zalezy jak na
to spojrzec. Dowiesz sie wszystkiego jak sie spotkamy. Pa!
Po kilku
minutach byłem już w domu. Zaraz potem zjawił się Hemmings.
Rozradowany
wpadł do mojego domu i zaczął coś trajkotać bez sensu.
-Ej! Spokój.
Powiedz mi konkretnie o co chodzi.
-Umówiłem się
z Melisą.
Melisa była
najlepszą przyjaciółką Luka. Znali się chyba od zawsze, a on od
jakiegoś czasu się w niej kochał. Rozumiałem więc jego radość.
Potem jeszcze tylko mi się żalił, czy to dobry pomysł by narażać
ich przyjaźń.
♥♥♥
Przepraszam za brak polskich znaków w części rozdziału, ale nie miałam czasu by to naprawić.
Pojawił się nowy bohater, którego wcześniej nie planowałam.
Luke Hemmings jako Luke Hemmings (22l)
Trace ostatnio wene do pisania. Nikt nie komentuje wiec nie wiem czy ktos to jeszcze czyta :(
Trace ostatnio wene do pisania. Nikt nie komentuje wiec nie wiem czy ktos to jeszcze czyta :(
Ej,.... ja czytam tylko nie zawsze mam czas by komentować xD Ale rozdział boski nie mogę się doczekać kolejnego spotkania Nustina :)
OdpowiedzUsuńCudowny <33333
OdpowiedzUsuń