wtorek, 22 września 2015

Rozdzial 4:is not conceited

Nie wypiłem za dużo, ale wystarczyło kilka drinków by w połączeniu z lekami, dały mi niezły odlot. Luke z trudem ściągnął mnie z parkietu, gdzie zaczepiałem każdego kolesia. Usadził mnie przy stoliku i wtedy ochłonąłem.
-Stary co ty odwalasz?- zapytał Luke.
Coś tam z siebie wydukałem a on tylko patrzył zdezorientowany
-Brałeś leki przed wyjściem?
Gdy dotarło do mnie o czym mówi, odpowiedziałem mu skinieniem głowy. On pacnął się w czoło, mrucząc ,,idiota''. Siedział ze mną przez chwilę, pilnując bym się nigdzie nie ruszał. Ja tylko patrzyłem na niego, a oczy mi się przymykały. Pobudzenie po alkoholu przeszło i zastąpiło je zmęczenie.
-Dobra, zbieraj się. Jedziemy do domu.
Posłusznie poszedłem za moim przyjacielem. Drogi do domu właściwie nie pamiętam, ale to co działo się potem, niestety za dobrze.
W domu, od razu skierowałem się do łazienki, gdy z niej wróciłem, Luke siedział w mojej sypialni i nakazał mi kłaść się do łóżka. Rozebrałem się więc do bokserek i wskoczyłem pod kołdrę.
-Zostaniesz tu ze mną, Lukiś?- majaczyłem.
-Myślę, że dasz sobie radę sam, a ja wracam do domu.
-Niee, zostań proszę, chodź do mnie- podniosłem kołdrę i przesunąłem się.
-Weź się nie wygłupiaj. Nie jesteś małym dzieckiem.
-Jestem i nie będę spał sam bo się boję.
Nie wiem czy się nade mną zlitował czy po prostu nie chciał się ze mną użerać, ale on też się rozebrał i położył obok mnie na łóżku.
Byłem już tak bardzo nieświadomy i robiłem kompletne głupoty, jak na przykład przysunięcie się do niego i obejmowanie w pasie. Próbował się odsunąć, ale ja kurczowo trzymałem go przy sobie.
-Justin... Proszę...
Jakoś poluzowałem uścisk tak, że chłopak odwrócił się do mnie twarzą. Ująłem w dłoń jego podbródek. Nie ma większej głupoty niż pocałowanie swojego heteroseksualnego kumpla, ale co mnie to tam w tej chwili obchodziło. Ja to po prostu zrobiłem.
Jego reakcja jeszcze bardziej mnie zdzwiła, gdy zamiast mnie odepchnąć, on zwyczajnie odwzajemnił pocałunek. Zorientowałem się, że robimy źle dopiero po kilku minutach i oderwałem się od jego ust.
-Ty naprawdę chcesz spróbować wszystkiego...- szepnąłem
-Owszem, przecież ci mówiłem- zachichotał.
-Podobało ci się?
Pokiwał głową przysuwając się do mnie. Wtulił się w moją klatkę piersiową i nawet nie wiem kiedy oboje zasnęliśmy.
Rano obudziłem się niespodziewanie rześki. Zero kaca. Niemałym szokiem było dla mnie zobaczenie Luka, spiącego tuż przy moim boku. Pamiętałem co nieco z wczorajszej nocy. Przede wszystkim pamiętałem nasz pocałunek.
To nie powinno się było zdarzyć, myślałem.
Po pierwsze Luke był hetero i nie chciałem siać w nim jakiś wątpliwości. Po drugie był moim najlepszym przyjacielem i takie akcje były po prostu nie na miejscu.
Podniosłem się do pozycji siedzącej. Spojrzałem na zegarek. Wskazywał godzinę dziesiątą. Za godzinę miałem umówione spotkanie z terapeutą. Trzeba było wstać z łóżka i się zbierać. Odwróciłem głowę w stronę Luka, który właśnie się budził. Przeciągnął się na łóżku i otworzył oczy.
-Czyli to nie był sen?-mruknął widząc mnie w jednym łóżku z nim.
Pokręciłem głową.
-Przepraszam, to nie powinno się w ogóle zdarzyć.
-Nie przepraszaj. Ty byłeś pijany, a ja nie traktuję tego na serio.
Uśmiechnąłem się, czując jak spada mi kamień z serca. On też się podniósł tak, że siedzieliśmy ramię w ramię.
-Wiem, że nadal go kochasz.
-O czym ty w ogóle mówisz?
-Wiem, że kochasz Nialla. To uczucie nie mija...
Pokręciłem głową, chcąc zaprzeczyć samemu sobie, choć dobrze wiedziałem jaka jest prawda.
-Muszę o nim zapomnieć. On ma swoje życie i nie ma w nim miejsca dla mnie.
Poderwałem się z łóżka i pozbierałem swoje ubrania, które wieczorem po prostu rzuciłem na podłogę.
Zabrałem się za poranną toaletę. Gdy ją opuściłem, Luke był już ubrany i robił kawę.
-Tobie też zrobić?
Pokiwałem głową.
-Zjesz coś?
-Chętnie.
Zabrałem się więc do robienia kanapek. Blondyn postawił już dwa kubki z kawą na stole i usiadł przy nim. Po chwili podałem mu talerz z jedzeniem. Usiadłem naprzeciwko i wziąłem łyk kawy.
Zjedlismy razem sniadanie i wtedy Luke pozegnal sie ze mna i wrocil do domu. Ja rowniez zaczlem sie zbierac do wyjscia.
Kazde spotkanie z terapeuta, bylo dla mnie stresem, mimo, ze chodzilem tam juz od kilku miesiecy.
Opuszczalem dom z szybko bijacym sercem. Wsiadlem do samochodu i odpalilem silnik. Wtem poczulem silna potrzebe zapalenia papierosa. Zaczalem palic tuz po wyjezdzie Nialla. Zzeraly mnie nerwy a to mnie uspokajalo. Wyciagnalem wiec papieros z paczki i podpalilem go. Przylozylem do ust i zaciagnalem sie dymem. Trzymajac go w ustach, ruszylem samochodem z podjazdu. Wyjezdzajac z osiedla od razu zlapalo mnie czerwone swiatlo wiec sie zatrzymalem. Wypalilem papierosa do konca i wyrzucilem przez okno. Akurat zapalilo sie zielone wiec ruszylem w dalsza droge. Po dwudziestu minutach zatrzymalem sie juz pod klinika. Zamknalem auto i udalem sie do bocznych drzwi ktore prowadzily prosto do gabinet pani Simson. Zadzwonilem dzwonkiem przy drzwiach. Kobieta w srednim wieku otworzyla mi drzwi i zaprosila do srodka.
-Usiadz prosze na kanapie.
Tak tez zrobilem. Byla bardzo symapatyczna osoba a dzis byla jeszcze milsza. Zajela miejsce na przeciwko mnie i zaczelismy rozmowe.
-Co sie wydarzylo?
Wzialem gleboki oddech i zebralem sie w sobie by powiedziec psycholog prawde i zmierzyc sie z tymi faktami po raz kolejny.
-Niall ma dziewczyne i beda mieli dziecko. Mam wrazenie ze wszytko mi sie zawalilo. Dawalem rade, potem on sie pojawil tylko po to by powiedziec mi jak super ulozyl sobie zycie.
-Nie mozesz tego tak odbierac. On ma do tego prawo. I ty rowniez, i ulozysz je sobie gdy zapomnisz w koncu o bylym chlopaku i zaczniesz dostrzegac innych. Moze nie jestes z nim ale nie uwolniles sie jeszcze od niego. Na pewno wiesz o co mi chodzi.
Pokiwalem glowa. Oczywiscie miala racje. To ze rozstalem sie z Niallem oficjalnie to nie znaczy, ze moje serce nie nalezy juz do niego. Wlasnie ze nalezy i mam wrazenie ze zawsze bedzie, ze mentalne rozstanie sie z nim bedzie tak silne ze mnie rozerwie na strzepy.
Opowiedzialem pani Simson o moich urojonych obawach.
Zapewnila mnie ze jest to kompletnie nie mozliwe.
-Moje zycie sie skonczylo w momencie gdy odebrali mi Jazzy.
Czesto to zdanie powtarzalem. Psycholog zawsze zaprzeczala, ale mi nie dalo sie przetlumaczyc. Po stracie rodzicow i skonczeniu liceum, nie mialem zadnego celu i sensu. Mialem tylko siostre i zylem tylko po to by sie nia zajmowac. Potem byl jeszcze Niall. W jednej chwili odebrali mi wszystko.
-Justin zaczales znowu zyc...
-Ale juz nie moge...Tylko sie ludzilem. Studia sa do dupy! Praca mnie wykancza! Nie mam planow na przyszlosc!
-To moze ciesz sie chwila obecna. Siostry ci nie odebrali calkiem, przeciez ona wciaz jest tylko nie przy tobie. Masz jeszcze przyjaciela-Luka. Czy on jest dla ciebie wazny?
-Tak, bardzo.
-Na tym sie skup. Jesli nie odpowiadaja ci studia to daj sobie z nimi spokoj. Zmien prace. Pomysl o tym co sprawia ci przyjemnosc i rob to.
Staralem sie jej sluchac i uwierzyc ,ze to moze sie udac, ale jak wiadomo, to bylo trudne. Niewiele rzeczy sprawialo mi przyjemnosc. Mialem przeciez depresje!
Kiedys uwielbialem muzyke. Duzo gralem na gitarze. Skonczylem z tym po smierci rodzicow. Potem juz tylko studia, praca, dom. Nie mialem nic.
-Nie mam zainteresowan.
Tu terapeutka mowila ze ma je kazdy ale trzeba je znalezc.
-Mysle ze nie powinienes isc do psychiatry po wieksza dawke lekow. Z psychoterapi osiagniemy wiecej. Trzeba odpowiednio ukierunkowac twoje mysli.
Opuscilem jej gabinet czujac sie jakos lepiej, lzej. Zawsze moglem sie chociaz wygadac.
W drodze do domu, zadzwonil do mnie Lukey. Odebralem, zatrzymujac sie na poboczu.
-Halo? Justin, jestes juz w domu?
-Nie ale wjezdzam na osiedle.
-Bede u ciebie za pietnascie minut.-powiedzial goraczkowo.
-Cos sie stalo?
-Tak!
-Cos zlego?
-Zalezy jak na to spojrzec. Dowiesz sie wszystkiego jak sie spotkamy. Pa!
Po kilku minutach byłem już w domu. Zaraz potem zjawił się Hemmings.
Rozradowany wpadł do mojego domu i zaczął coś trajkotać bez sensu.
-Ej! Spokój. Powiedz mi konkretnie o co chodzi.
-Umówiłem się z Melisą.

Melisa była najlepszą przyjaciółką Luka. Znali się chyba od zawsze, a on od jakiegoś czasu się w niej kochał. Rozumiałem więc jego radość. Potem jeszcze tylko mi się żalił, czy to dobry pomysł by narażać ich przyjaźń.
♥♥♥
Przepraszam za brak polskich znaków w części rozdziału, ale nie miałam czasu by to naprawić. 
Pojawił się nowy bohater, którego wcześniej nie planowałam.
Luke Hemmings jako Luke Hemmings (22l)
Trace ostatnio wene do pisania. Nikt nie komentuje wiec nie wiem czy ktos to jeszcze czyta :(

2 komentarze:

  1. Ej,.... ja czytam tylko nie zawsze mam czas by komentować xD Ale rozdział boski nie mogę się doczekać kolejnego spotkania Nustina :)

    OdpowiedzUsuń