niedziela, 27 września 2015

Rozdział 5: It does not dishonor others

Niall POV
-Możesz do mnie przyjechać?-usłyszałem w słuchawce głos Angeli.
-Pewnie. Będę za 15 minut.
Od razu wyszedłem z pokoju i skierowałem się na dol. Przy wyjściu na garaż złapała mnie mama. Z troska w glosie zapytała się:
-Dokąd się wybierasz?
-Do Angeli.
-Miedzy wami wszystko w porządku?
-Oczywiście, ze tak. Czemu miałoby być złe?
Ona tylko się uśmiechnęła i wróciła do kuchni. Wszedłem do garażu i otworzyłem samochód. Wsiadłem za kierownice i po chwili ruszyłem. Jechałem z lekkim stresem. Nie widziałem się z moja dziewczyna od momentu gdy powiedziała mi o ciąży. Emocje jeszcze nie opadły. Tym bardziej ze dodatkowym szokiem był dla mnie powrót Justina.
Kilka razy stałem w korku wiec ostatecznie bylem na miejscu w półgodziny.
Przywitałem się z dziewczyna całusem w policzek.
-Coś się stało?
-Coś nie daje mi spokoju, Niall. Czuje ze musimy przemyslec jak my to wszystko ulozymy.
W tym momencie sie zamyslilem. Nasze zycie teraz sie zmieni. Dobrze by było zamieszkać razem, a co z moimi studiami?
-Nie wiem,Angie. Jakoś się ułoży...
To było słabe zapewnienie dla dziewczyny, która znalazła się w tak trudnej sytuacji . Wróć! Razem się w tej sytuacji znaleźliśmy.
Osiedliśmy w salonie, a dziewczyna zrobiła nam herbaty cytrynowej. Położyła się na kanapie kładąc swoja głowę na moich kolanach.
-Jak się w ogóle czujesz?
-Dobrze nawet. Rano mam trochę mdłości i chodzę senna cały czas, ale jest okej.
Pokiwałem głowa.
-Kochasz mnie, Niall?
-Oczywiscie. -mruknalem i musnalem dlonia jej wlosy.
Nie skłamałem. Serio ja kochałem, ale nie wiem jaki to był rodzaj miłości. Nie wiem czy była na tyle silna, by spędzić z nią resztę życia. Nie miałem wątpliwości do momentu pojawienia się pewnego osobnika.
Automatycznie Justin zajął moje myśli. One były bolesne. Powinienem był o nim zapomnieć, ale nie powinienem się okłamywać, tylko stanąć z prawdą twarzą w twarz: to się nie uda. Ponoć miłość nigdy się nie kończy, a ja w to stwierdzenie głęboko wierzę. Czy Justin nadal kocha mnie?
Z zamyślenia wyrwał mnie głos dziewczyny.
-Jutro mam wizytę u lekarza. Chcesz pójść ze mną?
Pokiwałem głową.
-Jasne, że chcę.
Cały czas odpowiadałem zdawkowo, bo jakoś nie wiedziałem co mówić, czułem się przy niej niezręcznie.
Przesiedzieliśmy razem cały wieczór. Około dwudziestej wróciłem do domu. Byłem całkowicie zmęczony psychicznie jak i w fizycznie, więc od razu położyłem się spać.
Śnił mi się Justin i Angela. To był właściwie koszmar senny. Moja dziewczyna dowiedziała się o moim romansie z Justinem. On nagle powiedział, że jest w ciąży (co?!) Zaczęli się kłócić i szarpać, a ona nagle wyjęła nóż i pchnęła Justina w brzuch. Upadł z krzykiem
A ja się z krzykiem obudziłem, myśląc jakie to chore sny mam. Podniosłem się i podświetliłem telefon, aby sprawdzić godzinę. Dochodziła trzecia trzydzieści. Wstałem i zszedłem po cichu do kuchni. Wypiłem szklankę wody, odwiedziłem toaletę i wróciłem do łóżka, lecz nie mogłem zasnąć. Wziąłem więc telefon i siedziałem w internecie. Przeglądałem twittera, ale nawet nie skupiałem się na czytanej treści.
Tak minęły mi dwie godziny. Mój umysł całkowicie się wyłączył i nie bylem w stanie myśleć o niczym. Czułem się pusty, wypłukany z emocji. W końcu zasnąłem, ale obudziłem się wczesnym rankiem. Pomyślałem ze dziś mam dzień dla siebie. No poza wizyta z Angela u lekarza. Szczerze, nie miałem ochoty tam iść, ale jej obiecałem. Tak wiec wstałem i przez cały poranek włóczyłem się bez sensu. Nie chciało mi się nic robić. Nic mnie nie cieszyło. Przypominało mi się tylko to jak Justin mówił mi o swojej probie samobójczej. Dlaczego? Mój ojciec to potwor. Zawsze tak uważałem. Po tym jak pogodziłem się z odejściem Justina, dogadałem się z ojcem, bo nie obwiniałem go o moje nieszczęście, ale teraz wiem ze to była jego wina i jego cholerne kłamstwo. Biedny Justin czul ze stracił wszystko. Najpierw rodziców, siostrę i jeszcze ukochanego. Złość we mnie wzbierała i czułem nienawiść do taty. Znów, tak jak wtedy, dwa lata temu gdy nas rozdzielił. Musiałem mu to wszystko wygarnąć.
Jak tylko wrócił z nocnej zmiany, od razu go zaatakowałem.
-Wiesz kto wrócił?
Pokręcił głową.
-Justin, a wiesz co mi powiedział? Ze skłamałeś mówiąc mu o tym ze nie wracam. On próbował odebrać sobie przez to życie!
-Bo jest mięczakiem...
Wybuchłem i zrobiłem ogromna głupotę choć wyjątkowo tego nie żałowałem.
Uderzyłem ojca z otwartej dłoni w twarz.
-Nie masz prawa tak o nim mówić.
-Przegiąłeś gówniarzu!
-Ty przegiąłeś dwa lata temu rozdzielając nas! Zniszczyłeś nam obojgu życie. Gdyby nie ty, ja i Justin bylibyśmy teraz razem szczęśliwi a tak: ja jestem w związku który nie ma sensu bo jej nie kocham, a na dodatek Angela jest w ciąży i jestem zmuszony z nią żyć! A Justin ma depresje! Wszystko przez ciebie!
-Jak to jest w ciąży?
-Normalnie. Tak po ludzku. Mam dość! Szczególnie ciebie!
Wtedy podjąłem spontaniczna decyzje o przeprowadzce. Do akademika mogłem stawić się dopiero za trzy tygodnie wiec miałem zamiar poprosić brata aby mnie przechował do tego czasu. Nie mogłem żyć pod jednym dachem z człowiekiem który mi tak namieszał w życiu.
Spakowałem wszystko co się dało. Do walizki, torby i kartonów. Zajęło mi to trochę czasu ale ostatecznie jechałem do Logana kolo dwunastej. Nawet do niego nie zadzwoniłem. Miałem nadzieje ze mnie przyjmie.
Przedstawiłem mu cala sytuacje a on przyjął mnie z otwartymi ramionami. Wiedziałem ze zawsze mogę na nim polegać.
Rozpakowywałem swoje rzeczy w pokoju który wskazał mi Logan gdy zadzwonił mój telefon. Odebrałem.
-Halo?
Po drugiej stronie odezwała się Angela.
-Gdzie ty jesteś? Dzwonie do ciebie już piaty raz.
O kurde, pomyślałem. Z tego wszystkiego kompletnie zapomniałem o tym, ze miałem zabrać ja do lekarza. Poczułem irytacje wobec swojej osoby.
-Kochanie, ja przepraszam. Miałem starcie z ojcem i przeniosłem się do Logana.
-I zapomniałeś o mnie?
-Tak...emm to znaczy nie.
-Daj już spokój. Widzę, ze mało cie obchodzi moja ciąża i ja sama. Od kiedy ci powiedziałam, ty jesteś jakiś nieobecny, nie odzywasz się jakbyś nie chciał się angażować. Nie mogę na ciebie liczyć!
Rozłączyła się. Od razu odzwoniłem ale ona odrzucała połączenie. I tak było przez następne cztery dni. Ja dzwoniłem, ona nie odbierała, nie odpisywała. Gdy w końcu do niej pojechałem, nie otworzyła mi drzwi.
W niedzielny wieczór siedziałem sobie w mojej tymczasowej sypialni. Logan poszedł na jakaś imprezę. Ciągnął mnie ze sobą ale ja nie miałem sil. Wolałem siedzieć, zajadać się pizza i oglądać seriale w telewizji.
Spostrzegłem ze na moim telefonie miga diodka. Odblokować go i otworzyłem wiadomość.
Od :Justin
Niall, prosze spotkajmy sie. Chce pogadac.
Na poczatku poczulem zlosc na niego. Ze znów próbuje wejść w moje życie. Prawda jest jednak inna. Nie mogę go odrzucić, bo go kocham. Chce go mieć przy sobie nawet jeżeli nie będzie znów moim chłopakiem. Odpisałem wiec:
Do: Justin
Gdzie i kiedy?

Louis POV
Po szybkim prysznicu udałem się do łóżka i czekałem na Harrego, który usypiał naszego synka. Przyszedł gdy ja zacząłem robić się senny. Gdy wszedł do łóżka od razu się ożywiłem. Przysunął się jak najbliżej mnie i objął w talii. Przyciągnął mnie i przywarł ustami do mojej szyi. Poczułem jak składa tam mokre pocałunki, a moje ciało przeszedł dreszcz. Głaskałem jego długie, falowane włosy. Nie zdążyłem się spostrzec jak pozbył się moich bokserek. Przeniósł się tak, że był nade mną. Też chciałem go nagiego, więc zdarłem z niego koszulkę i zacząłem dobierać się do spodni.
-Nie tak szybko, kochanie- przerwał mi.
Jego pocałunki i pieszczoty doprowadzały mnie do szaleństwa. Otarłem się odsłoniętą erekcją o jego krocze, czując tarcie jego jeansów. Jęknąłem na to uczucie, a on w końcu pozwolił mi je z siebie ściągnąć. Szybko też pozbawiłem go bielizny i oboje nadzy zatopiliśmy się w namiętnym uścisku, cały czas się całując.
-Lou- szepnął mi do ucha- Czy mógłbym tym razem ja?
-Chcesz się zamienić?
Pokiwał głową, na co ja się uśmiechnąłem zadziornie.
-Okej.
Ułożyłem się odpowiednio, a on przybliżył się do mnie, usadawiając między moimi nogami.
Jak na zawołanie, usłyszeliśmy płacz z pokoju Willa. No ten to miał wyczucie czasu.
Harry stęknął zasmucony a ja zaśmiałem się, a mój mąż to odwzajemnił. Szybko ubrał bokserki i popędził do pokoju malucha, wracając po chwili z nim w ramionach.
-Chyba nie może spać.
Ja zdążyłem już nałożyć na siebie bieliznę.
-Niech śpi z nami- zaproponowałem.
Hazza podał mi malca a ja ułożyłem go obok siebie w łóżku. Chłopak poszedł się kąpać, a ja starałem się nie zasnąć, aby jeszcze porozmawiać z moim mężem. Niestety poległem.

Justin POV* w dzień kłótni Nialla z ojcem *
Po nieprzespanej nocy, cały poranek chodziłem ledwo żywy. Wypiłem dwie kawy, zjadłem niewielkie śniadanie. Dziś miałem zajęcia na uczelni, ale odpuściłem je sobie. Chciałem posłuchać pani Simson i je rzucić, ale chyba nie byłem tego pewny i nie bałem się zrobić tak duży krok.
Zanim doprowadziłem się do porządku i byłem w stanie funkcjonować, była już godzina jedenasta. Uznałem, że przydałoby się zrobić zakupy, bo lodówka świeciła pustkami. Zebrałem się i pojechałem do supermarketu. O tej godzinie, nie było tam dużo ludzi, więc swobodnie przemieszczałem się między półkami i wkładałem do koszyka wszystkie potrzebne produkty. Chleb, owoce, ser...
Na chemicznym dziale wziąłem sobie szampon na zapas i udałem się do kasy. Przede mną była tylko jedna osoba, więc szybko mnie obsłużono i mogłem już wracać do domu. Po drodze wstąpiłem jednak do KFC, bo naszła mnie ochota na trochę niezdrowego jedzenia. W restauracji, zaczęło zbierać się dużo ludzi, przez co poczułem się przytłoczony. Zawsze się tak czułem w dużym tłumie. Jedzenie wziąłem więc na wynos i zjadłem w domu. Na szczęście nie zdążyło wystygnąć.
Skończywszy jedzenie, odebrałem telefon od Lucy.
-Cześć Justin. Słuchaj... Jazzy chce się z tobą zobaczyć.
-Naprawdę? Pozwolisz mi?
-Nie mam wyjścia. Domaga się od kilku dni. Przyjedziesz dziś do nas?
-Pewnie. Mogę być po piętnastej.
-Tak, będzie idealnie. Do zobaczenia.
Mój dzień od razu nabrał barw. Uradowany zdzwoniłem do Luka, by odwołać nasze wyjście na mecz, oznajmiając mu, że jadę zobaczyć się z siostrą. On podzielał moją radość. Jak sobie wcześniej zaplanowałem, posprzątałem całą kuchnię i mój pokój. Najchętniej to już wsiadłbym w samochód i pojechał, ale Jazzy dopiero za dwie godziny kończyła lekcje. Tak więc dopiero o czternastej trzydzieści ruszyłem w drogę do domu ciotki.
Zatrzymałem samochód na podjeździe i skierowałem się do drzwi wejściowych. Zadzwoniłem dzwonkiem. Otworzyła mi moja mała siostra. Od razu rzuciła mi się z radością na szyję.
-Tak za tobą tęskniłem- mówiłem tuląc ją do siebie.
Weszliśmy w głąb domu, gdzie powitała mnie Lucy. Razem usiedliśmy w jadalni i pijąc herbatę, rozmawialiśmy.
-Justin, czy mogę porozmawiać z tobą na osobności?- zapytała Jazzy.
-Pewnie- powiedziałem patrząc jednak na Lucy. Nic nie powiedziała, więc poszedłem za Jazmyn do jej pokoju.
Zamknęła za nami drzwi. Usiadłem na krześle przy biurku.
-Coś się dzieje?
-Justin, ja za tobą tęsknię. Nie chcę, żeby Lucy nie pozwalała nam się spotykać. Cały czas ją o to proszę. Chciałabym czasami u ciebie nocować albo żebyśmy poszli do kina.
-Też bym tego chciał, mała, ale nie wiem czy to będzie możliwe.
Spojrzałem na nią. Jej oczy się szkliły. Przybliżyłem się i zagarnąłem do siebie mocno przytulając.
-Nie płacz. Będzie dobrze.
Pogładziłem jej plecy. Tkwiliśmy chwilę w uścisku.
-Zrobię wszystko co w mojej mocy, byśmy mogli widywać się jak najczęściej. Kocham cię.
-Ja ciebie też. Bez ciebie tu jest tak źle.
Ścisnąłem delikatnie jej dłoń w swojej. Lucy zawołała nas z dołu więc do niej zeszliśmy.
-Zrobiłam dla was kanapki.- wskazała na stół. -Justin mogę cię prosić na chwilę?
Poszedłem za dziewczyną do kuchni.
-Justin, przemyślałam sobie to wszystko. Nie mogę ci zabronić kontaktów z Jazzy, ona wciąż nalega. Nie mogę też pozwolić jej na zamieszkanie z tobą bo mimo wszystko jesteś chory. Musimy ustalić kiedy będziesz mógł spędzać z nią czas.
Rozpromieniłem się momentalnie. To było moje światełko nadziei. Prawie podskoczyłem z radości.
-Naprawdę?
Pokiwała głową.
-Dziękuję! Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
♥♥♥
*Skomentujesz? To naprawdę bardzo motywuje. Napisz mi co o tym sądzisz, Napisz co robię źle, a ja postaram się to poprawić.Z góry dzięki ;) *

4 komentarze:

  1. Świetnie, jedyne co przykre że trzeba czekać aż tydzień na takie świetnie opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana jesteś świetna!! Uwielbiam to opowiadanie!! I w końcu oni będą razem. Muszą!
    P.S ciebie też uwielbiam i pozdrawiam cieplutko :* kc <3

    OdpowiedzUsuń