sobota, 24 października 2015

Rozdział 8:it keeps no record of wrongs.

Tego dnia postanowiłem odwiedzić Angelę w szpitalu. Wstałem więc z łóżka, skorzystałem z toalety, ubrałem się. Zjadłem pożywne śniadanie i wypiłem filiżankę kawy. Spojrzałem za godzinę w telefonie. Było kilka minut po dziesiątej, a odwiedziny na odziale były od jedenastej, więc jeszcze półgodziny mogłem spędzić w domu. Wykorzystałem je na czytanie książki. W ostatnim czasie wciągnął mnie jakiś romans. Wcale nie uważałem jednak, że o jakieś babskie zachownie. Lektura była po prostu miła, lekka i przyjemna. Tego ostatnimi czasy potrzebowałem-spokoju.
Teraz właśnie zaczynałem czuć, że moje życie się prostuje, wraca na dawne tory. Nie mogłem tego powiedzie o ostanich dwóch latach, bo pierwszy rok był tragiczny, a drugi spędzony z Angelą był lepszy, ale nie odczuwałem stabilizacji a chyba o to chodziło w związku.
Przed jedenastą wyjechałem z domu i obrałem drogę na szpital. Ten dzień był naprawdę piękny. Ciepły i słoneczny. Po ulicach miasta jechało mało samochodów, więc jazda była spokojna i przyjemna.
Po przyjeździe na miejsce udałem się na oddział, gdzie byłem wczoraj u mojej dziewczyny. Czy nadal mogłem ją tak nazywać?
Wczorajszego dnia trochę się posprzeczaliśmy, to znaczy, Angela się na mnie obraziła, bo wyczuła, że coś się dzieje, a ja nie zajmuję się nią tak jak powinienem. Przez to nie byłem pewien czy ucieszy się dziś na mój widok.
Delikatnie pchnąłem drzwi do jej sali. Dziewczyna siedziała na łóżku ubrana w jeansy, bluzę i tenisówki. Pakowała coś do swojej torby. Podniosła głowę w moim kierunku.
-Niall?
-Wypisują cię?
-Tak, uznali, że jeste w porządku i mogę dziś wyjść.
Mówiła to sucho, obojętnie, bez uczucia. Znów wzięła się do pakowania torby. Ja stałem tam i nie wiedziałem do końca co robić, co mówić. Wreszcie ona zamknęła torbę i odłożyła ją na bok. Siedząc na łóżku, spojrzała na mnie.
-Angie...Ja cię przepraszam.
-Nie jestem na ciebie zła, Niall. Ja tylko...
Spuściła wzrok, a ja zbliżyłem się do nie i podałem jej rękę, po czym usiadłem obok.
-Co się dzieje?
-Ja nie widzę sensu tego wszystkiego. Między nami od dawna było źle, tylko nie wiedziałam jak ci to powiedzieć. Będziemy się teraz kisić ze sobą na siłę i nikt nie będzie szczęśliwy.
-Po co być razem na siłę?
Wzięła głęboki wdech i spojrzała prosto w moje oczy.
-Ja nie chcę cię ranić, tak po prostu odchodząc.
-Ja sam powoli przestaję widzieć w tym wszystkim sens.
Nagle jakby się zezłościła i spojrzała na mnie groźnie.
-Wiedziałam, że coś jest nie tak. O czymś mi nie mówiłeś. Masz kogoś innego? Zdradziłeś mnie?
-Angela, to nie tak...
-No proszę, tłumacz się. Chętnie posłucham tych bredni!
Coraz bardziej podnosiła głos i prawie wstawała z łóżka
-Uspokój się.
-Jak mam być spokojna gdy mój chłopak mnie zdradza?!
-Sama mówiłaś, że to nie ma sensu. Poza tym nie zdradziłem cię!
-Świetnie. Skoro oboje zgadzamy się z tym,że nasz związek nie ma przyszłości, to możemy się rozstać.
Nie wiem czemu, ale to zabolało. Nie spodziewałem się, że to dzis usłyszę, choć chyba powiniem się cieszyć, że mam to za sobą i otwiera mi się droga do Justina. Ja jednak czułem się jak śmieć. Byłem w stanie dodać tylko:
-Ale pamiętaj, że z dzieckiem cię samej nie zostawię. Ono jest NASZE i to NASZ problem.
Pokiwała tylko głową.
-Może zawieźć cię do domu?
-Nie, dzięki. Mama po mnie przyjeżdża- burknęła obojętnie.
Wyszedłem z sali i udałem się do wyjścia ze szpiatala, czując w gardle narastającą gulę. Od razu postanowiłem zadzwonić do Justina.

Justin POV
Niall zadzwonił do mnie, gdy wychodziłem właśnie z domu. Miałem zamiar pójść poszlajać się po mieście.Ot tak, z nudów.
Odebrałem czując jakiś lekki niepokój.
-Halo? Skarbie?
-Co robisz?
-W sumie to nic. Nudzę się.
-Możemy się spotkać?- zdołałem usłyszeć jak jego głos drży.
-Co się dzieje, kochanie?
Milczał przez chwilę i tylko kilka razy pociągnął nosem. Płakał. Dosłyszałem ze słuchawki trzask zamykanych drzwi samochodu.
-Wszystko okej- zaszlochał.
-Przyjedź do mnie.
-Będę za dziesięć minut.
Wróciłem się do domu. Zdjąłem buty i od razu wszedłem do kuchni i nastawiłem wodę na herbatę dla mnie i Nialla. Na pewno się przyda. Chłopak przyjechał faktycznie dziesięć minut po naszej rozmowie. Usiadł na krześle, przy stole w kuchni. Już nie płakał, ale jego oczy były nadal lekko zaczerwienione.
Usiadłem naprzeciwko podając mu kubek z herbatą.
-Co się stało?
-Zerwałem z Angelą. Nie wiem czemu mnie to tak boli- zapłakał.
Wstałem, podszedłem do blondyna i przytuliłem go od tyłu.
-Będzie dobrze. Rozstania zawsze bolą, nawet gdy ich chcemy.
-Ja tego chciałem. Chciałem tego by móc być z tobą.
Siedzieliśmy i piliśmy ciepłe napoje. Potem przenieśliśmy się do salonu. Siedząc na kanapie, Niall już się całkowicie uspokoił. Wtulił się we mnie i tak trwaliśmy przez dłuższą chwilę. Potem postanowiłem zrobić kolejny krok. Chwyciłem jego podbródek i złączyłem nasze usta w najczulszym pocałunku jaki tylko mógł istnieć. Poczułem jak zadrżał gdy wepchnąłem język do jego ust. Robiło się naprawdę pikantnie. Penetrowałem językiem gardło Nialla, a on wydawał się być bardzo zadowolony. Zaczął mi ściągać koszulkę. Pozwoliłem mu na to i pomogłem. Nie trzeba było długo czekać, aż oboje byliśmy w samej bieliźnie i zdecydowaliśmy się na przejście do sypialni. Rzuciłem chłopaka na moje łóżko, a sam zawisnąłem nad nim.
-Tęskniłem, tak bardzo- mówiłem głośno dysząc z podniecenia i wpiłem się w jego usta.
Wycałowywałem jego szyję, a on wił się pode mną cicho jęcząc. Widziałem, że nie wie co zrobić z rękami, dotykał mnie gdzie popadło, tak jak ja jego. Obaj chcieliśmy być jak najbliżej siebie, być wręcz jednością. Gotowałem się już z podniecenia. On cały drżał. Jego prawa dłoń zaczęła błądzić w okolice moich bokserek. Delikatnie pociągnął za ich gumkę a ja pomogłem mu się ich pozbyć. Naszym oczom ukazał się mój dumnie sterczący penis. Niall szczerzył się na ten widok.
-Chcesz mieć go w sobie?-szepnąłem uwodzicielsko wprost do jego ucha.
Pokiwał głową z bananem na ustach.
-Zaraz się tym zajmiemy.

Zerwałem z niego bokserki i poprosiłem by uniósł biodra do góry bym miał dostęp do jego dziurki. Nie mieliśmy żadnego dobrego lubrykantu pod ręką, więc po prostu pośliniłem palce i zacząłem rozciągać odbyt Nialla. Początkowo krzywił się trochę, ale po chwili był już spokojny i rozluźniony. Zdecydowałem, że mogę już przejść do rzeczy więc powoli w niego wchodziłem. Zagłębiałem się w nim, rozkoszując się tym uczuciem i obserwując jego reakcje. Wyglądał na zadowolonego. Byłem już w nim całą długością więc zacząłem się poruszać. Powoli, ale stanowczo, potem zacząłem przyśpieszać. Czuliśmy się razem tak dobrze, tak szczęśliwi. Tego mi brakowało przez ostatnie dwa lata. Moje serce było rozdarte na pół i ta część była w posiadaniu Nialla aż do dziś. Dziś znów jestem całością, bo mam jego.
*** 
Jeszcze raz bardzo was przepraszam za takie opóźnienie. Miałam naprawdę ciężki tydzień :(

4 komentarze: