Niall
POV
Po
południu mnie i Logana odwiedziła mama. Nie widziałem się z nią
od dnia gdy odszedłem z domu. Oczywiście namawiała mnie do powrotu
do domu.
-Nie
mogę tak, mamo. To jak traktuje mnie tata, nie pozwala mi być sobą.
Za późno się z tym spostrzegłem.
Moja
rodzicielka tylko smutno pokiwała głową, ze zrozumieniem.
-Ja
zawsze będę cię wspierać. Pamiętaj o tym.
Uśmiechnąłem
się do niej szeroko. Byłem jej tak bardzo wdzięczny. Od początku
była po mojej stronie i akceptowała moje decyzje związane z
Justinem.
Wpólnie
z nią zjedliśmy obiad, a potem wypiliśmy kawę i zjedliśmy trochę
ciasta. Rozmawialiśmy dużo o mojej sytuacji z Angelą.
-Po
prostu uznaliśmy, że najlepiej będzie się rozstać. Nic nas już
nie łączyło-tłumaczyłem.
Mama
pokręciła głową.
-Ale
teraz będzie was łączyć. Wy będziecie mieli dziecko! Razem.
-Wiesz
jaki to wielki obowiązek, no nie?- wtrącił się Logan.
Spuściłem
głowę. Doskonale wiedziałem, że będzie nam ciężko. Wiedziałem
też, że dobro dziecka jest najważniejsze, ale nie umiałem
postawić go ponad Justinem i zmuszać się do bycia z Angelą. Od
tego wszystkiego rozbolała mnie już głowa. Zacząłem czuć się
jakoś gorzej. Miałem lekkie dreszcze.
Mama
wróciła do domu około osiemnastej, a ja czułem się coraz gorzej.
Do dreszczy i zimna dołączyły się zawroty głowy. Uznałem więc,
że najlepiej będzie się położyć.
Szybko
wykąpałem się i ubrawszy w ciepłą piżamę, ułożyłem się
wygodnie w łóżku.
W
krótkim czasie odpłynąłem do krainy Morfeusza. Całą noc spałem
spokojnie. Późnym rankiem obudziło mnie skrzypienie otwieranych
drzwi od mojego pokoju. Odwróciłem się w tamtym kierunku i
zobaczyłem jak do pomieszczenia wchodzi Justin.
-Skarbie?-
mruknąłem zdziwiony.
-Cześć,
kochanie. Dzwoniłem do ciebie kilkanaście razy, ale nie odbierałeś,
więc postanowiłem cię odwiedzić.
Słysząc
to sięgnąłem po swój telefon i stwierdziłem, że mam nieodebrane
połączenia i jest już jedenasta trzydzieści.
-To
już ta godzina?- poderwałem się, ale poczułem lekkie zawroty
głowy i moje ciało przeszły dreszcze.
Opadłem
na poduszkę, zakrywając się szczelnie kołdrą. Justin spojrzał
na mnie zmartwiony i zbliżył się.
-Co
się dzieje?- pogłaskał mnie przez kołdrę, po plecach.
-Chyba
mam gorączkę.
Justin
dotknął mojego czoła. Czułem, że rozkłada mnie choroba. Łamało
mnie w stawach i co chwilę dusił mnie kaszel.
-Gdzie
masz termometr?
-W
szufladzie w komodzie.
Justin
podszedł do szafy i wyjął z niej termometr. Przyłożył mi go do
czoła i po chwili odczytał temperaturę.
-38,6
stopni. Zostajesz w łóżku, a ja idę po jakieś leki- powiedział
łagodnie, ale jednocześnie stanowczo. Patrzył na mnie z troską.
Wyszedł
z mojej sypialni, ale wrócił po kilku minutach. W ręku miał
tabletki i kubek gorącej herbaty.
Wziąłem
butelkę wody i popiłem nią lek. Herbatę Justin odstawił na
szafkę nocną. Z powrotem zawinąłem się w kołdrę, cały drążąc
z zimna.
-Tylko
wypij herbatę zanim wystygnie- pocałował mnie w czoło.
Uśmiechnąłem
się na ten gest. On był taki kochany. Opiekował sie mną cały
dzień. Dużo spałem, a gorączka opuszczała mnie tylko na chwilę.
Później wziąłem syrop na kaszel, po który Justin poszedł dla
mnie do apteki. Tak bardzo się w tej chwili cieszyłem, że go mam.
Cały dzień spędził praktycznie przy moim łóżku. Pod wieczór
czułem sie już trochę lepiej, mimo to Justin mówił, że jak
jutro mi się nie poprawi to mam iść do lekarza. Narzekałem i
próbowałem się wykręcić, ale on był stanowczy. Zmusi mnie i
tyle. Co mogę poradzić? Jak się uprze, to nic nie zrobię.
Dochodziła
dwudziesta druga.
-Już
chyba się będę zbierał-powiedział Justin.
-Skarbie,
zostań na noc. Nie możesz ze mną spać, bo cię zarażę, ale
Logan dziś nie wróci na noc, pewnie się nie obrazi jak prześpisz
się u niego- puściłem mu oczko.
♥♥♥
Znów przepraszam za tak długą nieobecność i tak beznadziejny rozdział. Od teraz rozdziały będą często ale krótkie :)
Cudowny <3333
OdpowiedzUsuńSuper :))
OdpowiedzUsuń