MAM JUZ NOWY ROZDZIAL. JAK BEDZIE 5 KOMENTARZY TO GO WRZUCE 😊
♥Niall♥
♥Niall♥
Gdy siedziałem
tak sobie na łóżku i rozmyślałem, przyszedł do mnie Logan.
-Wszystko gra?-
zapytał siadając obok mnie.
Pokręciłem
głową odpowiadając zgodnie z prawda.
-Myślałem ze
tata inaczej zareaguje na to wszystko-zaczął- Skoro sam przez to
przechodził będąc niewiele starszy od ciebie.
-Dziadek ułożył
mu życie za niego. On nas nigdy nie chciał. Nie chciał takiego
życia.
-To nie tak.
Jego ojciec zeswatał go z jakąś inna kobieta. Nie pasowała tacie.
Uciekł i poznał mamę.
-Czyli i tak
ślub z nią był dla niego złem koniecznym.
-Na pewno nas
kocha i zapomniał już o tamtym facecie.
-Na to nie
wygląda.
-On po prostu
robi to co jego ojciec bo uważa ze tak powinno być.
Schowałem
twarz w dłoniach i poczułem jak Logan kładzie dłoń na moich
plecach. Starałem się nie uronić lży. Siedzieliśmy tak chwile w
milczeniu. Potem odezwał się Logan.
-Mam nadzieje
ze jakoś się dogadacie.
-Ja nie chce
wyjeżdżać- wypaliłem.
-Na pewno cie
nie zmusza i na pewno nie na stale.
Jeszcze
poklepał mnie po plecach, wstał i wyszedł. Potrzebowałem mieć
jakiś kontakt z Justinem a oni nadal mieli mój telefon.
Zszedłem wiec
na dol z zamiarem odzyskania go. Wpadłem na pewien pomysł.
-Tato, oddaj mi
telefon.
-Nie, bo
zadzwonisz do Justina.
-Nie, muszę
zadzwonić do Louisa. Umówiłem się z nim dziś, ze pójdziemy na
mecz.
-Zadzwoń od
Logana.
-Jakbym chciał
to i do Justina bym zadzwonił z telefonu Logana.
Tata westchnął
i pokręcił głową. Wyjął telefon z sejfu w salonie i podał
mi go.
-Na wszelki
wypadek usunąłem numer Biebera.
Ta, myślisz ze
nie znam go na pamieć?, pomyślałem. Wróciłem do swojego pokoju i
siadając na łóżku, faktycznie zadzwonił do mnie Louis.
Odebrałem.
-Halo?
-Cześć,
słuchaj mam dla ciebie super wiadomość, musimy się spotkać?
-Pewnie, o co
chodzi?
-To
niespodzianka-mówił podekscytowany.
-Okej. To gdzie
się spotkamy.
-Dziś jest
mecz. Może się wybierzemy?
-Jasne, to
przed stadionem za dwie godziny.
-Okej. See u.
Rozłączyłem
się. Wyszło na to ze nawet nie okłamałem taty. Teraz wybrałem
numer Justina. Jeden sygnał, drugi, trzeci ,czwarty i piaty.
,,Cześć, tu Justin...''
Odłożyłem
telefon. Włączyłem internet i zacząłem przeglądać sobie
Twittera. Znów zadzwoniłem do szatyna, znów nie odebrał. Poczułem
się senny i opadłem na poduszkę. Zasnąłem. Gdy obudziłem się
zostało mi pól godziny do spotkania z Lou.
Gdy szykowałem
się do wyjścia, kilka razy dzwoniłem do Justina. Nadal zero
reakcji.
Przed stadionem
czekał Louis.
-Cześć-
zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.
-Hej, milo cie
widzieć. Co to za super niespodzianka?
W jego oczach
błyszczały iskierki, a uśmiech nie schodził z twarzy.
-Jestem taki
szczęśliwy
-To widzę ale
z jakiego powodu?
-O Boże-nabrał
powietrza-Biorę ślub z Harrym!
Wow, tego się
nie spodziewałem. Pasowali do siebie tak bardzo.
-Lou,
gratulacje. To świetna wiadomość.
Poklepałem go
po ramieniu. Zaczęliśmy już iść w stronę wejścia na stadion.
-I tu mam do
ciebie prośbę. Zostaniesz drużbą?
-Jasne.
-Chcieliśmy
tez wziąć Justina.
Spojrzałem na
niego smutno, a on to chyba dostrzegł.
-Jezu, Niall,
co sie stalo?
Pokręciłem
głową.
-Tata się
dowiedział i robi z tego dramat. Nie pozwala nam się widywać.
Pogłaskał
mnie po ramieniu i spojrzał współczująco.
-Dobra, powiedz
lepiej kto w ogóle jest panna młodą.
Zaśmiałem się
a Louis mi zawtórował.
-Bardzo
śmieszne-spojrzał udając poważnego- A tak serio to raczej Harry.
Wiesz te jego super męskie długie włosy i super męski styl
ubierania.
Oboje głośno
wybuchnęliśmy śmiechem.
-Zawsze Hazza
byl babą w tym związku-mówił przez śmiech.
-Czyli ty
oświadczyłeś się jemu?
-No właśnie
nie- pisnął pokazując pierścień na palcu. Duży, złoty, z
zielonym kryształem. Zazdrościłem mu takiego szczęścia. Moi
wujkowie i rodzice Harrego w pelni ich akceptowali.
-Właśnie, weź
z Justinem ślub w tajemnicy. Wtedy ojciec was nie rozdzieli.
-Ha, dobry
pomysł!
Wiedziałem ze
to byłoby nieodpowiedzialne. Nie bylem jeszcze pewien czy spędzę z
Justinem cale życie choć bardzo tego chciałem. Mecz się skończył
a po Louisa przyjechał Harry.
-Podrzucić
cie? -Zaproponował.
Pokiwałem
głową i zająłem miejsce obok kierowcy.
-Lou mi
powiedział. Gratuluje.
-Dzięki. A
kiedy twój ślub z Justinem?
Znów
posmutniałem, a Harry nie zadawał już więcej pytań.
Wysadził mnie
pod moim domem. Pożegnałem się z chłopakami i poszedłem w stronę
drzwi wejściowych. Będąc już w swoim pokoju, jeszcze raz
zadzwoniłem do Justina, nadal bez skutku. Powoli zacząłem się
martwić. Co miał aż tak ważnego że nie mógł oddzwonić od
prawie trzech godzin. A jeśli coś mu się stało?
Usłyszałem
pukanie do drzwi i do mojego pokoju weszła mama.
-Zjesz z nami
obiad?- zapytała delikatnie.
-Jasne.
Poszedłem za
nią na dół do kuchni. Podała zupę, a ja usiadłem obok Logana i
naprzeciwko mojego taty. Nie wiedziałem jak mam się zachować w
jego towarzystwie. Obarczałem go ogromną winą. Nie umiałem
zrozumieć dlaczego pamiętając swoje cierpienie, każe cierpieć i
mnie. Może powinienem z nim o tym spokojnie porozmawiać. Może
wtedy do niego to wszystko dotrze. Postanowiłem, że tak zrobię po
obiedzie.
Na drugie mama
podała smażoną rybę. Zjadłem ją ze smakiem. Gdy tata skończył
jeść poprosiłem go rozmowę w cztery oczy.
Usiedliśmy w
gabinecie taty.
-Myślałem o
tym co powiedział Logan na temat twojej przyszłości. Powiedz mi
dokładnie jak to wtedy było? Proszę...
Tata wziął
głęboki wdech i wypuścił powietrze. Wygodnie usiadł na fotelu
jakby szykował się do naprawdę długiej opowieści. Chwilę
patrzył na mnie milcząc.
-Był starszym
bratem mojego najlepszego przyjaciela od dziecka-zaczął trochę
niepewnie- On zawsze miał swoje towarzystwo więc nigdy nie
interesował się młodszym bratem i jego kolegą. Gdy miałem
dwadzieścia lat, a on dwadzieścia trzy...Po prostu nagle zaczęliśmy
się ze sobą dogadywać. Mieliśmy wspólne zainteresowania. Nie
minęło wiele czasu, gdy zaczęło się coś między nami dziać.
Nigdy nie zastanawiałem się zbyt dużo nad swoją orientacją.
Miałem do tamtej pory z jedną dziewczynę i kilka głupich randek.
On natomiast nie krył się ze swoją biseksualnością. I tyle.
Cieszyłem się,
że ojciec był ze mną tak szczery. Już chciałem coś powiedzieć,
ale on opowiadał dalej.
-Serio,
kochałem go, choć sam źle czułem się z tym.
-Ile trwał
wasz związek?
-Rok. Potem
przyłapał nas mój tata. Twój dziadek był strasznym homofobem,
choć było to normalne jak na tamte czasy. Geje byli powszechnie
nietolerowani. Od razu zdecydował nas rozdzielić. Zmuszał mnie do
ślubu z córką sąsiada. Nie zgadzałem się na małżeństwo z
kobietą której nie kocham. Uciekłem i poznałem mamę.
-Zakochałeś
się w niej?
-Pewnie. Co za
głupie pytanie.
-I zapomniałeś
o nim.
-Niall...
-No powiedz! Od
początku byłeś w stanie być z mamą i nie myśleć o nim?
Tata całkowicie
posmutniał. Było widać, że wspomnienia go przytłaczają.
-Nie,
oczywiście, że ciężko było mi o nim zapomnieć.
Teraz
wiedziałem, że muszę go podejść. To jest ten moment.
-Więc teraz
wiesz jak się czuję? Kocham Justina, nie chcę o nim zapomnieć.
Jako mój ojciec powinieneś wiedzieć co dla mnie dobre.
-Masz rację.
Powinienem oszczędzić tobie cierpienia.
W duchu byłem
całkowicie rozradowany. Tata mnie rozumiał. Czy teraz pozwoli mi
się spotykać z Justinem?
Tata
wyprostował się na fotelu.
-Po latach
rozumiem, że mój ojciec miał rację. Dziękuję mu za to, że
odpowiednio mnie pokierował.
Co? Byłem
zdezorientowany.
-Jutro
wyjeżdżasz do cioci Caroline, do Toronto. Nie mogę dopuścić by
mój syn...
-...był
szczęśliwszy od ciebie- dokończyłem za niego, wstając z
krzesła.- Myślałem, że mnie rozumiesz, że w końcu przestaniesz
się upierać i zaakceptujesz moją miłość.
Targały mną
ogromne nerwy. Wiedziałem, że zaraz za siebie nie ręczę.
Zbliżałem się do drzwi.
-Sam nie wiesz
czego chcesz. Jesteś popieprzony!
Wybiegłem,
nawet nie słuchając jak krzyczy za mną, że mam się liczyć ze
słowami i nad sobą panować. Wpadłem do mojego pokoju i rzuciłem
się na łóżko. Byłem wściekły, zrozpaczony, zawiedziony. Nie
wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Płakać, krzyczeć, walić
pięściami w poduszkę. Więc płakałem, krzyczałem i waliłem
pięściami w poduszkę, nie zważając na to czy ktoś mnie słyszy,
z domowników. Usłyszałem jak ktoś wchodzi do mojego pokoju i już
chciałem krzyknąć żeby mnie zostawili w spokoju, ale odezwał się
Logan.
-Rodzice mówią,
żebyś zaczął się pakować, bo rano wyjeżdżacie. To znaczy,
jadę z tobą. Do końca wakacji na razie. Przykro mi, Niall...
Spojrzałem na
niego. Był smutny. Podszedł do mnie i zamknął mnie w swoich
ramionach. Cieszyłem się, że mam chociaż jego i on mnie rozumie.
Wypuścił mnie i wyszedł z mojego pokoju. Ja byłem już trochę
spokojniejszy, ale nadal nie mogłem powstrzymać łez. Nagle
zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz-Justin.
Odebrałem ciesząc się, że wreszcie się odezwał. Z płaczem
powiedziałem mu jak wygląda sytuacja. Chwilę rozmawialiśmy.
Pocieszał mnie mówiąc, że z miesiąc się zobaczymy i będzie
dobrze. Skończyliśmy rozmowę i położyłem się z powrotem na
łóżko. Nawet nie wiedziałem, kiedy zmęczony zasnąłem.
Obudziłem się
o czwartej nad ranem. Koło południa mieliśmy wyjeżdżać, a ja
nadal nie byłem spakowany, więc się do tego zabrałem. Skończyłem
po dwóch godzinach. Na miesięczny wyjazd musiałem zabrać dość
sporo rzeczy. Byłem załamany, nie chciałem jechać, chciałem się
zbuntować i uciec. Nie wiem czemu nie mogłem. Cały czas
pocieszałem się myślą, że to tylko miesiąc.
Wziąłem
prysznic, ubrałem się, uczesałem i zszedłem na dół.
-Jesteś już
gotowy, skarbie?- zapytała smutno mama.
Pokiwałem
głową. Z góry zszedł Logan. Mama spojrzała na mnie z troską.
-Możesz iść
pożegnać się z Justinem.
Słysząc to
zerwałem się z miejsca i pobiegłem do wyjścia, a potem do domu
chłopaka. Otworzył drzwi.
-Niall...-
rzuciłem mu się w ramiona nie dając nic powiedzieć.
Mocno ściskałem
go w ramionach. Odsunąłem się i zatopiłem w jego ustach.
Całowałem go zachłannie, chcąc mieć go całego. Połączyć nas
w jedność, aby nie rozdzielono nas. Niestety nasze pożegnanie nie
mogło trwać w nieskończoność.
-Justin, ja...
ja wrócę dopiero za miesiąc. Nie wytrzymam...
-Damy radę. To
tylko miesiąc. Potem już wszystko będzie dobrze.
Mocno mnie do
siebie przytulił. Objął mnie w pasie, a ja ręce ułożyłem na
jego ramionach. Stykaliśmy się czołami i wsłuchiwaliśmy się w
nasze przyśpieszone oddechy. Uśmiechaliśmy się lekko ciesząc się
swoją obecnością na zapas, na najbliższy miesiąc. Usłyszałem
wołanie taty.
-Muszę iść
skarbie.
-Damy radę.
Ścisnął moją
dłoń, a ja odwróciłem się i udałem się do samochodu, z myślą,
że ten miesiąc szybko minie.
♥ ♥ ♥
Mam ostatnio wenę i już udało mi się napisać nowy rozdział :D cieszycie się? Myślę, że do końca wakacji będę dodawać dość często.
*Skomentujesz? To naprawdę bardzo motywuje. Napisz mi co o tym sądzisz, Napisz co robię źle, a ja postaram się to poprawić.Z góry dzięki ;) *
TWEETUJCIE Z HASZTAGIEM #CWMMSBff
Zapraszam na mój profil na wattpadzie gdzie piszę nowe fanfiction o Larrym :)
>KLIK<
To smutne, że Niall i Justin nie mogą myć po prostu szczęśliwi. Razem. Ale trzymam za nich kciuki. ♥
OdpowiedzUsuńPs. Świetny rozdział już nie moge doczekać się nn ♥
Super :))
OdpowiedzUsuńBoskki
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńKocham :*** dawaj next! nustin <333333 buziaczki /paulina
OdpowiedzUsuńCudo :*
OdpowiedzUsuń