poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział XVII

MAM JUZ NOWY ROZDZIAL. JAK BEDZIE 5 KOMENTARZY TO GO WRZUCE 😊
Niall♥

Gdy siedziałem tak sobie na łóżku i rozmyślałem, przyszedł do mnie Logan.
-Wszystko gra?- zapytał siadając obok mnie.
Pokręciłem głową odpowiadając zgodnie z prawda.
-Myślałem ze tata inaczej zareaguje na to wszystko-zaczął- Skoro sam przez to przechodził będąc niewiele starszy od ciebie.
-Dziadek ułożył mu życie za niego. On nas nigdy nie chciał. Nie chciał takiego życia.
-To nie tak. Jego ojciec zeswatał go z jakąś inna kobieta. Nie pasowała tacie. Uciekł i poznał mamę.
-Czyli i tak ślub z nią był dla niego złem koniecznym.
-Na pewno nas kocha i zapomniał już o tamtym facecie.
-Na to nie wygląda.
-On po prostu robi to co jego ojciec bo uważa ze tak powinno być.
Schowałem twarz w dłoniach i poczułem jak Logan kładzie dłoń na moich plecach. Starałem się nie uronić lży. Siedzieliśmy tak chwile w milczeniu. Potem odezwał się Logan.
-Mam nadzieje ze jakoś się dogadacie.
-Ja nie chce wyjeżdżać- wypaliłem.
-Na pewno cie nie zmusza i na pewno nie na stale.
Jeszcze poklepał mnie po plecach, wstał i wyszedł. Potrzebowałem mieć jakiś kontakt z Justinem a oni nadal mieli mój telefon.
Zszedłem wiec na dol z zamiarem odzyskania go. Wpadłem na pewien pomysł.
-Tato, oddaj mi telefon.
-Nie, bo zadzwonisz do Justina.
-Nie, muszę zadzwonić do Louisa. Umówiłem się z nim dziś, ze pójdziemy na mecz.
-Zadzwoń od Logana.
-Jakbym chciał to i do Justina bym zadzwonił z telefonu Logana.
Tata westchnął i pokręcił głową. Wyjął telefon z  sejfu w salonie i podał mi go.
-Na wszelki wypadek usunąłem numer Biebera.
Ta, myślisz ze nie znam go na pamieć?, pomyślałem. Wróciłem do swojego pokoju i siadając na łóżku, faktycznie zadzwonił do mnie Louis. Odebrałem.
-Halo?
-Cześć, słuchaj mam dla ciebie super wiadomość, musimy się spotkać?
-Pewnie, o co chodzi?
-To niespodzianka-mówił podekscytowany.
-Okej. To gdzie się spotkamy.
-Dziś jest mecz. Może się wybierzemy?
-Jasne, to przed stadionem za dwie godziny.
-Okej. See u.
Rozłączyłem się. Wyszło na to ze nawet nie okłamałem taty. Teraz wybrałem numer Justina. Jeden sygnał, drugi, trzeci ,czwarty i piaty. ,,Cześć, tu Justin...''
Odłożyłem telefon. Włączyłem internet i zacząłem przeglądać sobie Twittera. Znów zadzwoniłem do szatyna, znów nie odebrał. Poczułem się senny i opadłem na poduszkę. Zasnąłem. Gdy obudziłem się zostało mi pól godziny do spotkania z Lou.
Gdy szykowałem się do wyjścia, kilka razy dzwoniłem do Justina. Nadal zero reakcji.
Przed stadionem czekał Louis.
-Cześć- zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.
-Hej, milo cie widzieć. Co to za super niespodzianka?
W jego oczach błyszczały iskierki, a uśmiech nie schodził z twarzy.
-Jestem taki szczęśliwy
-To widzę ale z jakiego powodu?
-O Boże-nabrał powietrza-Biorę ślub z Harrym!
Wow, tego się nie spodziewałem. Pasowali do siebie tak bardzo.
-Lou, gratulacje. To świetna wiadomość.
Poklepałem go po ramieniu. Zaczęliśmy już iść w stronę wejścia na stadion.
-I tu mam do ciebie prośbę. Zostaniesz drużbą?
-Jasne.
-Chcieliśmy tez wziąć Justina.
Spojrzałem na niego smutno, a on to chyba dostrzegł.
-Jezu, Niall, co sie stalo?
Pokręciłem głową.
-Tata się dowiedział i robi z tego dramat. Nie pozwala nam się widywać.
Pogłaskał mnie po ramieniu i spojrzał współczująco.
-Dobra, powiedz lepiej kto w ogóle jest panna młodą.
Zaśmiałem się a Louis mi zawtórował.
-Bardzo śmieszne-spojrzał udając poważnego- A tak serio to raczej Harry. Wiesz te jego super męskie długie włosy i super męski styl ubierania.
Oboje głośno wybuchnęliśmy śmiechem.
-Zawsze Hazza byl babą w tym związku-mówił przez śmiech.
-Czyli ty oświadczyłeś się jemu?
-No właśnie nie- pisnął pokazując pierścień na palcu. Duży, złoty, z zielonym kryształem. Zazdrościłem mu takiego szczęścia. Moi wujkowie i rodzice Harrego w pelni ich akceptowali.
-Właśnie, weź z Justinem ślub w tajemnicy. Wtedy ojciec was nie rozdzieli.
-Ha, dobry pomysł!
Wiedziałem ze to byłoby nieodpowiedzialne. Nie bylem jeszcze pewien czy spędzę z Justinem cale życie choć bardzo tego chciałem. Mecz się skończył a po Louisa przyjechał Harry.
-Podrzucić cie? -Zaproponował.
Pokiwałem głową i zająłem miejsce obok kierowcy.
-Lou mi powiedział. Gratuluje.
-Dzięki. A kiedy twój ślub z Justinem?
Znów posmutniałem, a Harry nie zadawał już więcej pytań.
Wysadził mnie pod moim domem. Pożegnałem się z chłopakami i poszedłem w stronę drzwi wejściowych. Będąc już w swoim pokoju, jeszcze raz zadzwoniłem do Justina, nadal bez skutku. Powoli zacząłem się martwić. Co miał aż tak ważnego że nie mógł oddzwonić od prawie trzech godzin. A jeśli coś mu się stało?
Usłyszałem pukanie do drzwi i do mojego pokoju weszła mama.
-Zjesz z nami obiad?- zapytała delikatnie.
-Jasne.
Poszedłem za nią na dół do kuchni. Podała zupę, a ja usiadłem obok Logana i naprzeciwko mojego taty. Nie wiedziałem jak mam się zachować w jego towarzystwie. Obarczałem go ogromną winą. Nie umiałem zrozumieć dlaczego pamiętając swoje cierpienie, każe cierpieć i mnie. Może powinienem z nim o tym spokojnie porozmawiać. Może wtedy do niego to wszystko dotrze. Postanowiłem, że tak zrobię po obiedzie.
Na drugie mama podała smażoną rybę. Zjadłem ją ze smakiem. Gdy tata skończył jeść poprosiłem go rozmowę w cztery oczy.
Usiedliśmy w gabinecie taty.
-Myślałem o tym co powiedział Logan na temat twojej przyszłości. Powiedz mi dokładnie jak to wtedy było? Proszę...
Tata wziął głęboki wdech i wypuścił powietrze. Wygodnie usiadł na fotelu jakby szykował się do naprawdę długiej opowieści. Chwilę patrzył na mnie milcząc.
-Był starszym bratem mojego najlepszego przyjaciela od dziecka-zaczął trochę niepewnie- On zawsze miał swoje towarzystwo więc nigdy nie interesował się młodszym bratem i jego kolegą. Gdy miałem dwadzieścia lat, a on dwadzieścia trzy...Po prostu nagle zaczęliśmy się ze sobą dogadywać. Mieliśmy wspólne zainteresowania. Nie minęło wiele czasu, gdy zaczęło się coś między nami dziać. Nigdy nie zastanawiałem się zbyt dużo nad swoją orientacją. Miałem do tamtej pory z jedną dziewczynę i kilka głupich randek. On natomiast nie krył się ze swoją biseksualnością. I tyle.
Cieszyłem się, że ojciec był ze mną tak szczery. Już chciałem coś powiedzieć, ale on opowiadał dalej.
-Serio, kochałem go, choć sam źle czułem się z tym.
-Ile trwał wasz związek?
-Rok. Potem przyłapał nas mój tata. Twój dziadek był strasznym homofobem, choć było to normalne jak na tamte czasy. Geje byli powszechnie nietolerowani. Od razu zdecydował nas rozdzielić. Zmuszał mnie do ślubu z córką sąsiada. Nie zgadzałem się na małżeństwo z kobietą której nie kocham. Uciekłem i poznałem mamę.
-Zakochałeś się w niej?
-Pewnie. Co za głupie pytanie.
-I zapomniałeś o nim.
-Niall...
-No powiedz! Od początku byłeś w stanie być z mamą i nie myśleć o nim?
Tata całkowicie posmutniał. Było widać, że wspomnienia go przytłaczają.
-Nie, oczywiście, że ciężko było mi o nim zapomnieć.
Teraz wiedziałem, że muszę go podejść. To jest ten moment.
-Więc teraz wiesz jak się czuję? Kocham Justina, nie chcę o nim zapomnieć. Jako mój ojciec powinieneś wiedzieć co dla mnie dobre.
-Masz rację. Powinienem oszczędzić tobie cierpienia.
W duchu byłem całkowicie rozradowany. Tata mnie rozumiał. Czy teraz pozwoli mi się spotykać z Justinem?
Tata wyprostował się na fotelu.
-Po latach rozumiem, że mój ojciec miał rację. Dziękuję mu za to, że odpowiednio mnie pokierował.
Co? Byłem zdezorientowany.
-Jutro wyjeżdżasz do cioci Caroline, do Toronto. Nie mogę dopuścić by mój syn...
-...był szczęśliwszy od ciebie- dokończyłem za niego, wstając z krzesła.- Myślałem, że mnie rozumiesz, że w końcu przestaniesz się upierać i zaakceptujesz moją miłość.
Targały mną ogromne nerwy. Wiedziałem, że zaraz za siebie nie ręczę. Zbliżałem się do drzwi.
-Sam nie wiesz czego chcesz. Jesteś popieprzony!
Wybiegłem, nawet nie słuchając jak krzyczy za mną, że mam się liczyć ze słowami i nad sobą panować. Wpadłem do mojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Byłem wściekły, zrozpaczony, zawiedziony. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Płakać, krzyczeć, walić pięściami w poduszkę. Więc płakałem, krzyczałem i waliłem pięściami w poduszkę, nie zważając na to czy ktoś mnie słyszy, z domowników. Usłyszałem jak ktoś wchodzi do mojego pokoju i już chciałem krzyknąć żeby mnie zostawili w spokoju, ale odezwał się Logan.
-Rodzice mówią, żebyś zaczął się pakować, bo rano wyjeżdżacie. To znaczy, jadę z tobą. Do końca wakacji na razie. Przykro mi, Niall...
Spojrzałem na niego. Był smutny. Podszedł do mnie i zamknął mnie w swoich ramionach. Cieszyłem się, że mam chociaż jego i on mnie rozumie. Wypuścił mnie i wyszedł z mojego pokoju. Ja byłem już trochę spokojniejszy, ale nadal nie mogłem powstrzymać łez. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz-Justin. Odebrałem ciesząc się, że wreszcie się odezwał. Z płaczem powiedziałem mu jak wygląda sytuacja. Chwilę rozmawialiśmy. Pocieszał mnie mówiąc, że z miesiąc się zobaczymy i będzie dobrze. Skończyliśmy rozmowę i położyłem się z powrotem na łóżko. Nawet nie wiedziałem, kiedy zmęczony zasnąłem.
Obudziłem się o czwartej nad ranem. Koło południa mieliśmy wyjeżdżać, a ja nadal nie byłem spakowany, więc się do tego zabrałem. Skończyłem po dwóch godzinach. Na miesięczny wyjazd musiałem zabrać dość sporo rzeczy. Byłem załamany, nie chciałem jechać, chciałem się zbuntować i uciec. Nie wiem czemu nie mogłem. Cały czas pocieszałem się myślą, że to tylko miesiąc.
Wziąłem prysznic, ubrałem się, uczesałem i zszedłem na dół.
-Jesteś już gotowy, skarbie?- zapytała smutno mama.
Pokiwałem głową. Z góry zszedł Logan. Mama spojrzała na mnie z troską.
-Możesz iść pożegnać się z Justinem.
Słysząc to zerwałem się z miejsca i pobiegłem do wyjścia, a potem do domu chłopaka. Otworzył drzwi.
-Niall...- rzuciłem mu się w ramiona nie dając nic powiedzieć.
Mocno ściskałem go w ramionach. Odsunąłem się i zatopiłem w jego ustach. Całowałem go zachłannie, chcąc mieć go całego. Połączyć nas w jedność, aby nie rozdzielono nas. Niestety nasze pożegnanie nie mogło trwać w nieskończoność.
-Justin, ja... ja wrócę dopiero za miesiąc. Nie wytrzymam...
-Damy radę. To tylko miesiąc. Potem już wszystko będzie dobrze.
Mocno mnie do siebie przytulił. Objął mnie w pasie, a ja ręce ułożyłem na jego ramionach. Stykaliśmy się czołami i wsłuchiwaliśmy się w nasze przyśpieszone oddechy. Uśmiechaliśmy się lekko ciesząc się swoją obecnością na zapas, na najbliższy miesiąc. Usłyszałem wołanie taty.
-Muszę iść skarbie.
-Damy radę.

Ścisnął moją dłoń, a ja odwróciłem się i udałem się do samochodu, z myślą, że ten miesiąc szybko minie.
♥ ♥ ♥
Mam ostatnio wenę i już udało mi się napisać nowy rozdział :D cieszycie się? Myślę, że do końca wakacji będę dodawać dość często. 
*Skomentujesz? To naprawdę bardzo motywuje. Napisz mi co o tym sądzisz, Napisz co robię źle, a ja postaram się to poprawić.Z góry dzięki ;) *


TWEETUJCIE Z HASZTAGIEM #CWMMSBff
Zapraszam na mój profil na wattpadzie gdzie piszę nowe fanfiction o Larrym :)
>KLIK<

6 komentarzy:

  1. To smutne, że Niall i Justin nie mogą myć po prostu szczęśliwi. Razem. Ale trzymam za nich kciuki. ♥
    Ps. Świetny rozdział już nie moge doczekać się nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny jak zawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham :*** dawaj next! nustin <333333 buziaczki /paulina

    OdpowiedzUsuń