niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział XV

https://www.wattpad.com/myworks/47197911-pan-i-pani-tomlinson zapraszam na moje nowe ff o Larrym :)
<---------------Zagłosuj w ankiecie!
*Niall*
Tego dnia miał przyjechać do nas mój tata. Uzgodniliśmy z Justinem, że czas powiedzieć mu prawdę o nas. Baliśmy się oboje, bo nie wiedzieliśmy jak zareaguje. Nie wiem czy tata jest tolerancyjny, bo jakoś nikt nigdy nie poruszał tego tematu. Miałem obawy, że nie zaakceptuje tego i się wścieknie. Jak się bardzo zdenerwuje, może być nieobliczalny. Z drugiej jednak strony polubił przecież Justina, więc może ucieszy się z tego że jesteśmy parą.
Z rana zrobiliśmy porządek w domu, bo trochę się nabrudziło. Zlew pełen naczyń, a po pokoju walały się jakieś nasze ciuchy. Uprzątnąwszy to wszystko, zabraliśmy się do robienia obiadu.
-O której będzie twój tata- zapytał Justin.
-Około trzynastej, więc mamy sporo czasu.
Przygotowaliśmy na pierwsze danie zupę pomidorową a na drugie wątróbki, takie jak lubi mój tata. Musieliśmy go jakoś ugłaskać, przed wyjawieniem prawdy.
-Damy radę, kochanie- chłopak szepnął mi na ucho gdy zmęczeni po pracy usiedliśmy na kanapie.
-My może damy, ale czy tata sobie da radę.
Justin pokiwał głową. Czemu nie mogliśmy być tacy jacy chcieliśmy? Nie mogliśmy się po prostu kochać, nie mając przy tym problemów i nie przyjmując niemiłych uwag. To wszystko jest takie trudne.
Tata miał przyjechać niebawem.
-Powiemy mu przy obiedzie?- zapytał Justin.
-To zależy od tego jaki będzie miał humor. Czy będzie zadowolony z przygotowanego obiadu i takie tam.
Przysunąłem się do mojego chłopaka i musnąłem jego usta. On odwzajemnił pocałunek, ale o wiele bardziej agresywnie. Od razu ogarnęło mnie pożądanie. Rzuciłem się z chłopakiem na kanapę. Ręką sunąłem po jego plecach w górę i w dół. Dotarłem na pośladki i mocno je ścisnąłem, otrzymując od niego jęk. Cały czas całowaliśmy się aż nie zabrakło nam tchu.
Nagle usłyszeliśmy, jak ktoś naciska klamkę przy drzwiach wejściowych. Oderwaliśmy się do siebie jak oparzeni. Ja wstałem szybko z kanapy i podszedłem w stronę drzwi. Przyszedł oczywiście tata.
-Cześć, chłopcy!
-Hej, tato.
-Dzień dobry, panie Horan.
Po tym krótkim przywitaniu, poszliśmy z moim tatą do salonu. Justin poszedł w tym czasie po Jazzy.
-Siadaj proszę, a ja pójdę po zupę.
-O, zrobiliście obiad? To niemożliwe.
-Postaraliśmy się.
Uśmiechnąłem się szeroko. Przyniosłem z kuchni wazę z zupą. Justin ze swoją siostrą siedzieli z tatą przy stole. Zająłem miejsce obok mojego chłopaka.
-Coś się stało chłopcy?
-Nie, dlaczego?- opowiedziałem.
-To podejrzane, że zrobiliście tak pyszny obiad. Wygląda to jakbyście chcieli mnie udobruchać- zwrócił się do Justina.- No co ten mój syn nabroił?
-Ależ nic, proszę pana. Po prostu chcieliśmy być mili.
Ojciec dalej zajadał się zupą. Gdy skończyliśmy jeść, przyniosłem z Justinem drugie danie.
-Moja ulubiona wątróbka? Umiesz ją przyrządzać?
-Pewnie- powiedziałem z entuzjazmem.
Zabraliśmy się do jedzenia. Ja i Justin skończyliśmy i czekaliśmy na tatę. Spojrzeliśmy na siebie i przykazaliśmy sobie znak, że chyba już czas. Oboje potwornie się stresowaliśmy. Serce kołatało mi w piersi. Kompletnie nie wiedziałem czego się spodziewać, a to tylko potęgowało mój niepokój. Justin wdał się z moim tatą w jakąś fascynującą dla nich dyskusję. Dogadywali się ze sobą tak dobrze. Nie ma opcji by tata nie zaakceptował mojego wyboru. Czas wyznać mu prawdę, właśnie teraz gdy jestem do tego tak pozytywnie nastawiony.
-Tato, ja i Justin mamy ci coś do powiedzenia.
-Wiedziałem, że coś jest nie tak.
Jazzy odchodząc od stołu powiedziała, że idzie do siebie i podziękowała za posiłek.
-Zamieniam się w słuch.
Zatkało mnie. Tak ciężko było wydusić z siebie te kilka słów. Co właściwie miałem powiedzieć. ,,Jestem gejem?'' Niee, chyba nie byłem. ,,Jesteśmy z Justinem parą''. O tak to dobre.
-Tato...- przełknąłem ślinę.- Jesteśmy... Jesteśmy parą.
Powiedziawszy to, chwyciłem Justina za rękę i uniosłem nasze złączone dłonie w górę.
Czekaliśmy na jego reakcję. Nie poruszył się nawet. Trwał tak w bezruchu przez jakąś minutę i jakby analizował to w głowie.
-Co ty pieprzysz, Niall?
-Jestem z pana synem- odezwał się Justin.
-Ciebie się nie pytałem, gówniarzu!!!
Serce podskoczyło mi do gardła. Jego wybuch nie świadczył o niczym dobrym.
-Mój syn gejem?! Twoje niedoczekanie...
-Tato, ale ja...
-W głowie ci się pojebało. Z facetami się tego nie robi, rozumiesz? A ty- zwrócił się do Justina- nie mieszaj mojemu synowi w głowie. Jest normalnym, zdrowym mężczyzną, a nie chorym zboczeńcem! Ty sobie możesz taki być, ale jego nie omamisz.
-Przestań tak o nim mówić!
Podskoczyło mi ciśnienie. On nie miał prawa obrażać Justina.
-Jaki ja byłem głupi- zaczął- Pozwoliłem wam tu przyjechać, bo myślałem że jesteście kumplami i tym samym pozwoliłem wam na taki chory romans!
-Tato, ja naprawdę kocham Justina.
-Zamknij się! Nie mów przy mnie takich obrzydliwości. Koniec tego! Masz zakaz widywania się z tym pedałem.
-Tato!
-Nie przerywaj mi! Ty- wskazał na Justina- Zabierasz swoje rzeczy i wracasz do siebie i tylko spróbuj zbliżyć się do Nialla! Jazzy może zostać na ten tydzień, bo biedna nie jest niczemu winna i nie można jej psuć wakacji.
-O nie! Moja siostra na pewno tu nie zostanie. Nie z panem!
-Uważaj sobie lepiej!
Ja nie wiedziałem już co robić. Patrzyłem jak się kłócą. Wewnątrz cały się trząsłem. On nie mógł tego wszystkiego zrobić. Nie mogłem do tego dopuścić.
-Nie masz prawa zabraniać mi się z nim widywać. Jestem dorosły i mam prawo wybierać sobie przyjaciół.
-Nie obchodzi mnie to. Jak nie umiesz sobie wybierać to trzeba ci pomóc.
Poderwałem się z krzesła. Justin szedł już w stronę schodów. Pobiegłem za nim.
-Nie wyjeżdżaj!
-Niall, to nie ma sensu. Muszę jechać.
-W takim razie ja też jadę.
-Nigdzie nie jedziesz- wtrącił się ojciec.
Nie miałem ze sobą samochodu, ale mogłem jechać z Justinem.
-Właśnie, że jadę.
-Czym?
-Samochodem z Justinem.
-Mówię nie wyraźnie?! Nie masz się do niego zbliżać!
Justin wbiegał już po schodach. Zacząłem drzeć się na ojca, że nie ma prawa, że go nienawidzę. Justin zszedł już Jazzy i ich walizkami. Tata zaciągał mnie siłą więc nie mogłem jechać z nimi. I tak za cztery dni wrócę do domu i zobaczę się z Justinem. Pożegnałem się z Jazzy przytulając ją. Szybko cmoknąłem Justina w usta. Trochę dlatego, że chciałem, ale też po to by wkurzyć ojca. Udało się.
-Idź już stąd! Wynoś się w tej chwili. Z mojego syna pedała nie zrobisz.
Razem z Jazzy opuścili dom. Ja rzuciłem się do schodów i zamknąłem się w sypialni.
Tata zaczął się dobijać.
-Ciekawe czy mama się ucieszy jak się dowie!- krzyczał.
-Ona wie i nie ma nic przeciwko.
-Bo zawsze cię rozpieszczała i zobacz do czego to doprowadziło. Jesteś zwykłą ciotą.

Miał rację, byłem ciotą, ale nie dlatego że kochałem Justina. Ja z natury taki byłem. Trochę płaczliwy, bardziej wrażliwy niż inni chłopcy. Teraz też zalewałem się łzami. Co innego mogłem zrobić? Tata jak się uprze to dopnie swego i zrobi wszystko bym nie spotykał się z Justinem. Zamknie mnie pewnie w domu, ale ja i tak będę z nim walczył. Jak na razie, jestem zmuszony być tu. Wiedziałem, że to nie koniec, że nie rozstanę się z Jusem. Nie było takiej opcji. Kochałem go i nic nie stanie nam na drodze. Całe popołudnie spędziłem w pokoju. Tata wziął zapasowy klucz i dostał się do mnie tylko po to by zabrać mi telefon bym nie miał kontaktu z Justinem. Nie zwracał uwagi na moje sprzeciwy. Wyłączył też internet. Wiedziałem, że nie wytrzymam tu z tym świrem i zaplanowałem ucieczkę nazajutrz. 



*Skomentujesz? To naprawdę bardzo motywuje. Napisz mi co o tym sądzisz, Napisz co robię źle, a ja postaram się to poprawić.Z góry dzięki ;) *


TWEETUJCIE Z HASZTAGIEM #CWMMSBff
Od teraz rozdziały będą się pojawiać regularnie, co niedziele. Przynajmniej do końca wakacji. W roku szkolnym może być z tym ciężko

2 komentarze: