niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 1: Love is patient, love is kind

Zamyślony szedłem chodnikiem, w stronę domu mojego brata. Byłem całkowicie nieobecny i nie patrzyłem przed siebie, zapewne dlatego właśnie na kogoś wpadłem.
Od razu się otrząsnąłem.
-Przepraszam- powiedziałem podnosząc głowę do góry.
Zamurowało mnie. Otworzyłem ze zdziwienia usta. Potrzebowałem tylko kilku sekund by przyswoić sobie kto właśnie przede mną stoi. Zmienił się trochę, ale nie wiele. Jego włosy były teraz w kolorze jasnego blondu i dłuższe oraz inaczej ułożone. Pojawiły mu się też lekkie wąsy. Miał dużo więcej tatuaży na rękach. Jego brązowe, błyszczące oczy poznałbym wszędzie.
-Niall?- powiedział ledwo słyszalnie.
Głośno przełknąłem ślinę. Sam nie wiem co wtedy czułem. Radość? Może powinienem się cieszyć. Złość? Nigdy mu nie wybaczyłem tego, że odszedł bez słowa.
Teraz wraca po dwóch latach, a ja już pogodziłem się z tym, że go nie ma i ułożyłem sobie nowe życie. Czy o nim zapomniałem? Nigdy.
-C-co ty ...tu robisz?- wyjąkałem.
Tak naprawdę miałem do niego milion pytań, ale żadnego nie umiałem zadać. Czekając na jego odpowiedź, czułem coraz większą presję, a on jak na złość zwlekał.
Ostatecznie nie wytrzymałem napięcia. Zerwałem się i pobiegłem prosto do domu Logana. Ja chyba nie chciałem, by przeszłość do mnie wracała. Zamknąłem rozdział zatytułowany ,,Justin Bieber''. Pogodziłem się z tym, że go nie ma, a teraz ból wrócił. Już za późno, nie uda nam się tak po prostu tego wszystkiego odbudować. Może w pierwszym momencie tego chciałem, bo chciałem tego przez rok po jego zniknięciu. Już rok jak nie mam takich myśli a on po prostu wraca.
Cieszyłem się jedynie, że żyje. Starałem się nie myśleć, że o tym że mógł umrzeć.
Wpadłem do domu brata. Stanął w hallu jak wryty.
-A ty co? Ducha zobaczyłeś ?
-Można tak powiedzieć.
Zdjąłem buty i wszedłem w głąb domu. Usiadłem wygodnie na kanapie i poczułem ulgę. Ochłonąłem trochę po biegu i szoku jaki przeżyłem. Udało mi się złapać oddech. Logan w tym czasie przyniósł mi szklankę wody.
-Powiesz co się stało?
-ON wrócił.
-Kto?
Przełknąłem wodę, którą nabrałem właśnie w usta.
-Justin.
Oczy brata rozszerzyły się i na chwilę zaniemówił. Przetwarzał w głowie to co właśnie powiedziałem. Gdy już sobie przypomniał kim jest Justin, wciąż nie dowierzał.
-No coś ty? Ten Justin?
-A chodziłem z jakimś innym Justinem, który mnie zostawił na dwa lata?
-Rozmawiałeś z nim ? Co mówił?
Podrapałem się po karku. Moje zachowanie w tamtej chwili było naprawdę głupie. Wstyd się przyznać własnemu bratu.
-No ...emm. Zapytałem go co tu robi... a …. Potem uciekłem.
-Dlaczego?
-Nie wiem. Chyba nie byłem w stanie się z nim zmierzyć. Poczułem strach i złość. Przecież to on mnie zostawił! Powinienem go nienawidzić.
-Wciąż jego zniknięcie jest wielką tajemnicą. Miałeś okazję się go o to zapytać.
Pokiwałem smętnie głową. Przyszedłem do brata w konkretnym celu, ale zdarzenia sprzed pięciu minut, kompletnie to przyćmiły. Chyba zapomniałem już o czym chciałem z nim porozmawiać, więc skończyło się na tym, że siedzieliśmy pijąc herbatę i nie odzywając się ani słowem.
Po dwóch godzinach spędzonych u brata zdecydowałem się wrócić do domu.
W samochodzie przypomniałem sobie właściwie w jakim celu odwiedziłem Logana. To nie było już jednak takie istotne. Miałem teraz większe obawy. A raczej masę pytań w głowie, na które nie mogłem znaleźć odpowiedzi. Gdzie był? Dlaczego wyjechał? Czemu wrócił?
Będąc już w swoim pokoju sięgnąłem po telefon i zatelefonowałem do Angeli.
-Wpadniesz jutro do nas na obiad? Rodzice się ucieszą.
-Pewnie. Przepraszam Cię, ale nie mogę teraz rozmawiać. Oddzwonię.
Natychmiast się rozłączyła, a ja bezwładnie położyłem się na łóżku. Ten dzień był zdecydowanie ciężki. Przytłaczały mnie skrajne emocje. Miałem wrażenie, że dzisiejszy dzień nie odwracalnie zmienił moje życie. Sam nie wiedziałem, czy na gorsze czy lepsze.
Sięgnąłem na szafkę po pilota od wieży i włączyłem sobie losową piosenkę. Uśmiechnąłem się gdy usłyszałem głos Harrego Tomlinsona, męża mojego ulubionego kuzyna. Dwa lata temu bardzo się zaprzyjaźniliśmy, jak nigdy wcześniej. Oboje byli razem tacy szczęśliwi. W tej chwili przyszło mi na myśl, co by było ze mną i Justinem, gdyby tata nas nie rozdzielił. Bylibyśmy dziś razem? Może planowalibyśmy już ślub, jak Larry?
Lou chyba widział, że o nim myślę, bo zadzwonił w tej samej chwili.
-Halo?
-Cześć, Niall! Słuchaj mam pilną sprawę na mieście, a jak wiesz Harry jest w trasie i nie mam z kim zostawić małego...
-Pewnie, przywieź go do mnie. Z chęcią się nim zajmę.
-Dziękuję Ci!
Louis i Harry rok po ślubie doczekali się potomka. Nie, żaden z nich nie ma macicy. Lou miał małą wpadkę. Dziewczyna była łapczywa na kasę, więc bez problemu oddała dziecko małżonkom.
W czasie wakacji, często opiekowałem się półrocznym Willem. Był przeuroczy.
-Jestem ci naprawdę wdzięczny.
-Daj spokój, żaden problem- powiedziałem biorąc chłopczyka w ramiona. Maluch od razu roześmiał się na mój widok.
Louis jeszcze szybko go ucałował i pobiegł do samochodu.
-To co powiesz wujkowi, mały bąbelku?- cmoknąłem jego policzek.
Wiliam, jak się okazało, był już bardzo zmęczony i zasnął mi na rękach, gdy karmiłem go butelką. Opiekowanie się nim było takie proste, zważając na to jakim był śpiochem. Położyłem więc go do łóżka w swojej sypialni i usiadłem na fotelu przy oknie, z laptopem na kolanach. Zabrałem się za pisanie nowego opowiadania. To ostatnio stało się moim małym hobby. Całe wakacje, w wolnych chwilach, siadałem i pisałem to co akurat przyszło mi do głowy. Stworzyłem już kilka takich historii. Nawet nie wiem czemu przyszło mi do głowy by dziś napisać historię moją o Justina. Zacząłem więc od tego jak się poznaliśmy.
Doszedłem już do momentu, w którym po raz pierwszy Justin mnie pocałował. Znów czułem te wibracje w brzuchu. Ten smak jego ust był wtedy cudowny. Jeszcze cudowniejsze było uczucie, że robimy coś zakazanego, coś co wtedy wydawało mi się nie do przyjęcia.
Wtem, od laptopa oderwał mnie Will, swoim głośnym płaczem. Wziąłem malucha na ręce i zacząłem delikatnie kołysać, chodząc po pokoju.
Usłyszałem dzwonek do drzwi, więc poszedłem w ich kierunku.
-Jak myślisz? Tatuś już wrócił?- mówiłem do chłopca, niosąc go po schodach.
Otworzyłem drzwi i zamarłem. Stał za nimi nie kto inny jak Justin. Zacząłem podejrzewać u siebie talent do wywoływania ludzi przez myśli.
Spojrzał na mnie zaskoczony i nie odezwał się. Czyżby nie spodziewał się mnie?
-Znów przyszedłeś powitać sąsiadów?- zażartowałem, widząc, że trzyma w rękach kawałek ciasta.
-Nie do końca.
Przepuściłem go by wszedł do domu. Wzrokiem wodził za Willem. Ah no tak. Pewnie zdziwił się widząc mnie z dzieckiem na rękach. Myślał, że jest moje?
Zaprosiłem go do salonu. Wziąłem ciasto i z zamiarem pokrojenia go udałem się do kuchni, wcześniej sadzając Willa obok Justina.
-Właściwie... To twój braciszek?- spytał niepewnie, jakby z nadzieją.
-Nie.
-O cholera...
-Syn Louisa i Harrego.
-Aaa.
Pokroiłem ciasto i podałem na talerzykach.
-Chcesz coś do picia? Sok, kawa, herbata?
-Sok poproszę.
Podałem mu szklankę soku, drugą biorąc sobie.
Oboje nie do końca widzieliśmy jak zacząć rozmowę, a było o czym rozmawiać.
Justin zaczął bawić się z małym, a ja tylko na nich patrzyłem. I to trwało dłuższą chwilę, zanim on zebrał się na odwagę i zaczął mówić.
-Przepraszam. Przepraszam cię za wszystko. Przepraszam, że odszedłem bez uprzedzenia.
Zamilkł, a ja nie widziałem jak zareagować. Zacząłem gapić się w podłogę. Poczułem jak pieką mnie oczy. Nie, nie płacz teraz, mówiłem sobie w myślach. -Gdzie byłeś do cholery? Dlaczego mnie zostawiłeś?
-Ja...Przepraszam.
-Nie przepraszaj ciągle tylko się wytłumacz! Nawet nie wiesz jaki byłem zdezorientowany przez te dwa lata.
Jak na złość przerwał nam dzwonek do drzwi. To Louis przyszedł po Wiliama.
-Ty jesteś Justin ,tak?- zapytał widząc Biebera.
-Tak i właściwie to ja już też muszę iść.
-Co? Mieliśmy...-zacząłem.
-Przepraszam. Śpieszę się.
-Odezwiesz się jeszcze?
-Mieszkam znów w domu naprzeciwko. Wpadnij kiedy chcesz.
I poszedł sobie, zostawiając mnie po raz kolejny, bez wytłumaczenia swojego poprzedniego zniknięcia.

♥♥♥

Rozdziały na pewno będą pojawiać się raz w tygodniu, a jak będę miała wenę i czas to czasami częściej, ale będę was informować. Zapraszam więc do zapisywania się w zakładce ,,Informowani''

6 komentarzy:

  1. Cudowny! Czekam na next ♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam takie pytanie, skoro piszesz tylko jeden na tydzień, to nie ma możliwości dłuższych, wiesz sama rozumiesz, miła rekompensata to by była, za takie długie czekanie, tymbardziej że te opowiadanie jest świetne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, staram sie jak moge by rozdzialy byly dlugie, pracuje nad tym

      Usuń
  3. Kocham <3333 dzis nn?

    OdpowiedzUsuń